Fragment tupolewa w Kościerzynie? "Ten kawałek metalu przeleżał cztery lata, a teraz ma być z tego afera"

Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie zbada metalowy fragment wraku tupolewa, który znalazł się na pamiątkowej tablicy odsłoniętej w Kościerzynie w rocznicę katastrofy smoleńskiej.

Domniemany skrawek Tu-154M jest niewielki - liczy nie więcej niż 10 na 5 cm. Przedmiot umieszczony został w małej szklanej gablotce i opisany jest jako "fragment rozbitego samolotu prezydenckiego". W środku znalazła się też przywieziona ze Smoleńska ziemia.

Pomysłodawcą i organizatorem uroczystości był pan Kazimierz Maszk, były radny powiatowy. Fragment tupolewa miał on otrzymać od znajomego, który był w Smoleńsku. Ten z kolei znalazł go - jak ma twierdzić - w pniu brzozy. Nikt dotąd nie zgłosił, że posiada kawałek wraku, w związku z tym nie badano jego autentyczności.

"Dziwne i śmieszne"

Pochodzenie przedmiotu zamieszczonego na tablicy w Kościerzynie prokuratura - jak zapowiedziała po piątkowym odsłonięciu - sprawdzi w najbliższym tygodniu.

- Określimy także jego charakter i wartość dowodową dla prowadzonego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej - powiedział ppłk Janusz Wójcik, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Inicjator pomnika jest zaskoczony.

- Dla mnie jest to dziwne, śmieszne, a zarazem żenujące - powiedział Radiu Gdańsk Kazimierz Maszk. - Ten fragment metalu przeleżał cztery lata, a teraz ma być z tego afera, że turysta go znalazł i przywiózł.

Władze Kościerzyny odcinają się od sprawy, mimo że burmistrz brał udział w uroczystości, i tłumaczą, że to nie one były pomysłodawcą i ich organizatorem.

Fragment tupolewa ma wymiary 5 na 10 centymetrów. Na tablicy poświęconej ofiarom katastrofy umieszczono także małą gablotkę - w środku znajduje się przywieziona ze Smoleńska ziemia.

Przyczyny katastrofy

Katastrofa smoleńska miała miejsce 10 kwietnia 2010 r. w pobliżu lotniska Smoleńsk Północny. Na pokładzie maszyny było 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka Maria. Nikt nie przeżył.

Według polskich ekspertów do wypadku doprowadziło zejście Tu-154M poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej prędkości opadania, a także w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią oraz spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg. Doprowadziło to do zderzenia z grubą brzozą, oderwania fragmentu lewego skrzydła, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu i zderzenia z ziemią.

O przyczynach tragedii w Smoleńsku przeczytaj w książce "Anatomia katastrofy smoleńskiej. Ostatni lot PLF101" >>

10 NAJLEPSZYCH HOTELI NA POMORZU, POZA TRÓJMIASTEM [RANKING]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.