Radna PiS: Moja córka broniła majestatu Pana Boga

- Do protestów przeciwko odczytom tekstu sztuki "Golgota Picnic" przygotowywaliśmy się całą rodziną. Musieliśmy bronić Pana Boga, skoro państwowe instytucje odmówiły - tłumaczyła w środę przed sądem gdańska radna PiS Anna Kołakowska powody, dla których jej nastoletnia córka rozpyliła gaz w siedzibie Krytyki Politycznej.

18-letnia Maria Kołakowska, córka gdańskiej radnej PiS, stanęła przed sądem za rozpylenie substancji o nieprzyjemnym zapachu podczas czytania tekstu dramatu "Golgota Picnic" w siedzibie Krytyki Politycznej. Jaki to zapach? Jak wytłumaczył w środę 26-letni Jan, który wspierał wtedy akcję Marii, "był to zapach kupy".

- Wcześniej zeznałem na policji, że dezodorant kupiła w sklepie ze śmiesznymi rzeczami, ale potem okazało się, że źle myślałem. Od kogoś go dostała, ale nie potrafię powiedzieć od kogo - wytłumaczył przed sądem.

Zajścia nie widział, bo stał wtedy na schodach i śpiewał z kolegami pieśni mające zakłócić odczyt.

- Nagle zobaczyłem, jak zostaje wyrzucona z sali, a za nią leci jej torebka - zeznawał w środę. - Potem zostało zgłoszone policji pobicie, ale nie zostało przyjęte. Na komisariacie zeznawała w tej sprawie mama Marii i wiem, że gdy potem je przeczytała, okazało się, że to zupełnie inne zeznania. Zostały zmienione przez policję.

Gdy przed sądem stanęła Anna Kołakowska, rocznik 1964, najpierw stwierdziła, że to "nie jej zeznania są odczytywane, ale człowieka upośledzonego umysłowo, jakiś bełkot", by potem przyznać, że to przede wszystkim kwestia "stylistyki", ale "takie jest jej stanowisko". - Moje zeznania były po prostu zgrabniejsze stylistycznie, nawet im to poprawiałam na komputerze - wytłumaczyła.

Zabawa kosztem podatników

Maria Kołakowska w czerwcu ub.r. protestowała w Gdańsku przeciwko czytaniu wzbudzającej kontrowersję sztuki "Golgota Picnic" Rodriga Garcii. Prezentacje tekstu dramatu odbywały się w wielu miastach Polski w ramach protestu przeciw odwołaniu spektaklu z programu festiwalu teatralnego Malta w Poznaniu. W Gdańsku tekst "Golgoty" czytano w świetlicy Krytyki Politycznej. Pod budynkiem pojawili się również przeciwnicy sztuki oraz eskorta policji. W sali, w której miało się odbyć jej czytanie, jedna z protestujących - 17-lenia wtedy Maria - rozpyliła substancję o nieprzyjemnym zapachu.

- W pewnym momencie pani Kołakowska wyjęła dezodorant i zaczęła rozpylać gaz dookoła zgromadzonych w pobliżu osób - zeznał na wcześniejszej rozprawie jeden ze świadków. - Salka mała, ściśniętych siedziało tam ok. 100 osób. Ci zaatakowani zaczęli się bronić, jeden z nich, o ile dobrze pamiętam, żeby uniknąć kontaktu z gazem, rzucił na dziewczynę kurtkę, kolejne próbowały ją obezwładnić, bo dalej rozpylała ten swój patriotyczny gaz.

Inny świadek w środę: - Przecież my nie wiedzieliśmy, co zostało rozpylone. Mogło dojść do paniki.

W październiku ub.r. Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe ukarał Marię Kołakowską za wykroczenie przeciwko porządkowi i spokojowi publicznemu. Oskarżycielem była policja. Sąd wydał wyrok nakazowy, a obwinionej wymierzono karę nieodpłatnej pracy na cele społeczne w wymiarze 40 godzin. Maria Kołakowska nie zaprzecza, że gaz rozpyliła, ale i tak zaskarżyła wyrok, dlatego na początku marca rozpoczął się proces przed Sądem Rejonowym Gdańsk-Południe.

Linia obrony skupia się na uczuciach religijnych, do obrazy których miało dojść w trakcie spotkania w ciasnej salce Krytyki Politycznej, na które przyszły tylko osoby, które wcześniej zgłosiły chęć udziału. Ale - jak powszechnie wiadomo - prokuratura nie podjęła w tej sprawie dochodzenia.

Zobacz wideo

"Broniłam wartości narodowych"

- Nie przyznaję się do winy, broniłam wartości narodowych i moich uczuć religijnych - powiedziała przed pierwszą rozprawą Maria Kołakowska, która zgodziła się na publikację wizerunku. - Harcerze także, walcząc z niemiecką propagandą, wchodzili np. do kin i wrzucali śmierdzące gazy czy płyny, żeby wyprosić publiczność. Ta sztuka obraża Chrystusa.

W środę - oprócz funkcjonariuszy policji oraz osób obecnych tego dnia w siedzibie Krytyki - zeznawała też matka oskarżonej - Anna Kołakowska z PiS, która zasiada m.in. w komisji samorządu i ładu publicznego gdańskiej rady miasta.

- Gdy dowiedzieliśmy się z mężem, że na festiwalu Malta w Poznaniu ma zostać wystawiona sztuka "Golgota Picnic" ściągnęliśmy z Francji zdjęcia i tekst sztuki, który przetłumaczyła nam potem kancelaria adwokacka - tłumaczyła radna tło zdarzenia. - Nie mieliśmy wątpliwości, że treść jest zwykłym bluźnierstwem, dlatego, gdy Marysia protestowała w Gdańsku, my pojechaliśmy zrobić to samo w Poznaniu, gdzie zresztą - podobnie jak we Wrocławiu - złożyliśmy zawiadomienia w tej sprawie na policję, ale nie zostały przyjęte. Córka tego dnia w siedzibie Krytyki Politycznej była pod opieką jednego ze starszych braci i posła PiS Andrzeja Jaworskiego. Domyślałam się, że użyje dezodorantu.

To fakt niepodjęcia dochodzenia w sprawie obrazy uczuć religijnych w trakcie odczytów sztuki miał sprawić, że rodzina Kołakowskich wzięła sprawy w swoje ręce.

- Do protestów przeciwko odczytom tekstu sztuki Golgota Picnic przygotowywaliśmy się całą rodziną - opowiedziała radna, na co dzień nauczycielka historii w szkole podstawowej. - Musieliśmy bronić Pana Boga, skoro państwowe instytucje odmówiły. Marysia stanęła w obronie wartości. Zrobiła to, co należy. To, za co nasze pokolenie było odznaczane krzyżami, najwyższymi odznaczeniami cywilnymi.

Na pytanie, czy kontaktowała się tuż przed zdarzeniem z córką telefonicznie, odpowiedziała: - Nie rozmawiamy o takich sprawach przez telefon, bo nie mamy do telefonów zaufania. Zresztą, to było zbędne. Miała bronić majestatu Pana Boga i byłam pewna, że będzie wiedziała, co zrobić.

Obrońcą nastolatki jest Kazimierz Smoliński, europoseł PiS.

Walka z gender

Radna PiS Anna Kołakowska bezskutecznie próbowała w styczniu br. odebrać miejski lokal kobiecej organizacji NEWW Polska. Twierdziła, że robi to w "imię walki z ideologią gender". Nie przekonywało jej, że Stowarzyszenie Współpracy Kobiet NEWW Polska to działająca od wielu lat w Gdańsku organizacja kobieca, a główna działalność stowarzyszenia polega na udzielaniu bezpłatnej pomocy prawnej i psychologicznej kobietom dotkniętym przemocą domową.

BIEDRONKA, LIDL, TESCO... GDZIE ŚWIĄTECZNE ZAKUPY SĄ NAJTAŃSZE? [SPRAWDZILIŚMY]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.