"Nie" dla pomysłu osiedla kontenerów w Gdańsku

Anarchiści, działacze szeroko pojętej lewicy, politycy PiS - razem przeciwko budowie osiedla kontenerowego w Gdańsku. Czy rządząca PO wykreśli kontenery z miejskiej uchwały?

Możliwość powstania osiedla kontenerowego zakłada program gospodarowania zasobem mieszkaniowym Gdańska na lata 2009-2013. W uchwale zapisano, że sposobem na pozyskanie wolnych lokali socjalnych będzie m.in. zakup kontenerów mieszkalnych oraz uzbrojenie i urządzenie terenu dla nich. Uchwałę, która przewiduje jednocześnie drastyczną podwyżkę czynszów w mieszkaniach komunalnych, przyjęto pod koniec 2009 r. Podwyżki weszły w życie od 1 stycznia 2011, stawki czynszowe za mkw. wzrosły z ok. 4 zł do 10,20 zł, czyli o 150 proc. Uchwała zakłada jednak jednocześnie, że czynsz będzie obliczany indywidualnie, z uwzględnieniem dochodów najemców, dla tych najmniej zarabiających wysokość czynszu ma się nie zmienić.

Od miesięcy gdańscy anarchiści z grupy "Nic o nas bez nas" alarmowali opinię społeczną, że podwyżki doprowadzą do biedy wielu komunalnych najemców, a być może skażą ich na zamieszkanie na planowanym kontenerowym osiedlu. Władze Gdańska nie traktowały ich głosu poważnie.

W środę w gdańskiej świetlicy "Krytyki Politycznej" anarchiści zorganizowali debatę na temat kontenerów. Sala nabita była po brzegi - przyszli działacze lewicy, radni PiS oraz sporo zwykłych mieszkańców. Zabrakło zaproszonych przedstawicieli władz. Podczas spotkania przedstawiono materiał Katarzyny Czarnoty, aktywistki z Poznania, która odwiedziła osiedle kontenerowe pod Bydgoszczą, porozmawiała z mieszkańcami, zrobiła zdjęcia.

- W kontenerach nie da się mieszkać, dłuższego przebywania w nich zabraniają nawet przepis BHP - mówiła Czarnota. - Latem w tych blaszanych pudłach jest tak gorąco, że nie da się wytrzymać. Zimą natomiast, przez to, że kontenery nie mają izolacji, żeby utrzymać ciepło trzeba stale ogrzewać elektrycznie. Mieszkańcy płacą więc horrendalne rachunki za prąd, a przez brak wentylacji kontener zaczyna pleśnieć. W kontenerach na rurach skrapla się woda, po pewnym czasie blaszak rozwarstwia się, deformują się ściany, drzwi i okna.

Władze Bydgoszczy, które postawiły pod miastem osiedle kontenerów, zapewniały przed laty, że zamieszkają w nich ludzie, którzy notorycznie nie płacą czynszu, piją, wzniecają burdy. - Tymczasem mieszkają tam normalni ludzie, w większości samotne matki z dziećmi, osoby starsze, których po prostu nie było stać na czynsz w mieszkaniu komunalnym - dodaje Czarnota.

Problem osiedli kontenerowych to problem wykluczenia społecznego. Osiedla takie powstają na obrzeżach miast, często przy wysypiskach śmieci, torach kolejowych. Ich mieszkańcy wstydzą się tego. Swoje dzieci zapisują do szkół w innych dzielnicach, bo w tych najbliższych osiedlach przez inne dzieci wyszydzane, że "mieszkają na śmietniku". - Dlatego nie możemy pozwolić, aby takie osiedle powstało w Gdańsku - mówi Grzegorz Ilnicki z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej. - W ramach obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej, będziemy zbierać podpisy o wykreślenie punktu o kontenerach z wieloletniego programu gospodarowania zasobem mieszkaniowym.

- Włączymy się również w tę inicjatywę, sprawa kontenerów ma wymiar ponadpolityczny - dodaje Kazimierz Koralewski, gdański radny PiS.

W środę przed południem wiceprezydent Maciej Lisicki na zwołanej konferencji chwalił się sukcesami w gospodarce mieszkaniowej. Pojawili się na niej anarchiści i pytali, czy na osiedlu kontenerowym zamieszkają matki z małymi dziećmi. - Jeśli coś takiego się wydarzy, wtedy będzie podstawa do oskarżania mnie. Na razie nie można o tym mówić. Wolę wybudować kilka kontenerów za miastem, każdy z osobnym wejściem i niech tam każdy robi sobie co chce - odpowiedział Lisicki.

Popierasz pomysł budowy kontenerowego osiedla w Gdańsku?
Copyright © Agora SA