Czteroletnia dziewczynka zginęła w wypadku na drodze w Pinczynie w powiecie starogardzkim.
Na balkonie jednego z mieszkań na Pustkach Cisowskich w Gdyni policjanci odnaleźli zwłoki noworodka. Zatrzymano matkę dziecka.
Prokuratura w Człuchowie na Pomorzu sprawdza, kto odpowiada za to, że w gminnym budynku nie zabezpieczono przewodów elektrycznych.
Siedmioletni chłopiec i jego matka, którzy w czwartek wypadli za burtę promu Stena Spirit, nie żyją. Informację o ich zgonie podała strona szwedzka, a potwierdził ją rzecznik Komendanta Głównego Policji inspektor Mariusz Ciarka. Jak doszło do tragedii?
Ciało dziewczynki znaleziono w domu w miejscowości Dąbrówno w powiecie słupskim. W lokalu znajdowała się również matka dziewczynki. Kobieta była nieprzytomna - podaje Zawszepomorze.pl.
Siniaków i złamań nie widzieli: babcia, ciotka, pielęgniarka środowiskowa, sąsiedzi, inspektorzy instytucji pomocowych, lekarze ani pracownicy fundacji pro-life.
- Żadna z instytucji miejskich nie zaniedbała swoich obowiązków - przekonuje rzeczniczka miasta, a sprawdza to gdańska prokuratura, która prowadzi śledztwo w sprawie śmierci dwumiesięcznej dziewczynki bitej przez rodziców.
Mała Maja miała siniaki na buzi, otarcia na całym ciele i złamane rączki. Ślady bicia i zrosty dawniej złamanych kości widoczne były też u dwójki jej rodzeństwa, czteroletniej Zuzi i dwuletniego Kuby. Przez lata żadna z instytucji pomocowych przemocy nie dostrzegła.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.