Po wygranej 1:0 z Jagiellonią Białystok Lechia została liderem Lotto Ekstraklasy. Zwycięstwo rodziło się w bólach, a o losach spotkania dość nieoczekiwanie zdecydował kapitalny gol z dystansu Aleksandara Kovacevicia.
Bez Sławomira Peszki i prawdopodobnie bez Vanji Milinkovicia-Savicia uda się na niedzielny mecz do Białegostoku drużyna gdańskiej Lechii.
Arka przegrała w Białymstoku z kretesem (1:4), do czego solidnie przyczyniła się gdyńska defensywa, która popełniała katastrofalne błędy. Najwięcej uwag można mieć do Dawida Sołdeckiego, ale ciężko znaleźć jakiegokolwiek piłkarza gdyńskiego zespołu, który po tym występie zostanie pozytywnie zapamiętany. Oceny trojmiasto.sport.pl w skali 1-6.
Jagiellonia funkcjonuje, jak należy. Wygrana 4:1 (2:0) nad Arką pokazała siłę zespołu z Białegostoku. - To zwycięstwo nie tylko tych zawodników, którzy dziś grali, ale także tych, którzy naciskają na nich na treningach, na których jest bardzo duża rywalizacja - mówi trener Jagiellonii Michał Probierz.
Nawet najmniejszych powodów do radości po meczu z Jagiellonią w Białymstoku nie ma trener Arki Grzegorz Niciński. Wręcz przeciwnie, czeka go dużo pracy ze swoimi defensorami, którzy tego wieczoru byli w bardzo słabej dyspozycji
Zupełnie inaczej, niż w meczach w Gdyni zagrała Arka z Jagiellonią w Białymstoku. Piłkarze Grzegorza Nicińskiego popełniali mnóstwo błędów w obronie i przegrali wysoko 1:4 (0:2).
Mateusz Szwoch to ostatnio producent asyst w Arce Gdynia. Czy podtrzyma swoją dyspozycję, kiedy przyjdzie stanąć mu naprzeciwko innego kreatora, Konstantina Vassiljeva z Jagiellonii? Mecz gdynian z białostoczanami w piątek o godz. 18.
W 63. minucie meczu Lechii z Jagiellonią Białystok jeden z kibiców rzucił jakiś przedmiot na murawę. Spadł on kilka metrów od bramkarza gości Bartłomieja Drągowskiego, jednak ten dość nieoczekiwanie padł na boisko niczym rażony piorunem, czym rozpoczął żenujący teatr. - Stałem przy linii środkowej i widziałem, że czymś dostał - mówi jego kolega z drużyny Piotr Grzelczak.
Lechia Gdańsk pokonała Jagiellonię Białystok aż 5:1, będąc drużyną zdecydowanie lepszą. Jednak trener gości Michał Probierz miał sporo zastrzeżeń odnośnie pracy sędziego Mariusza Złotka. - Dostałem chyba z 20 smsów, że przy bramce na 1:0 był ewidentny faul na Tarasovsie, a czerwona kartka dla Góralskiego była niesłuszna - przyznał po meczu szkoleniowiec białostoczan.
- Nie wiem czym zostałem trafiony, ale nie było to mocne uderzenie. To, że leżałem nie było spowodowane jakimś wielkim bólem. Był rzut karny i chciałem wytrącić Krasicia z równowagi. Bardziej chodziło o aspekt psychologiczny - mówi Bartłomiej Drągowski, który w 63. minucie położył się na murawie z powodu rzekomego trafienia przedmiotem z trybun. Całe spotkanie zakończyło się wygraną Lechii 5:1.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.