Komenda Główna Policji oraz gdańska KWP zakończyły kontrolę w sprawie dwóch funkcjonariuszy, którzy pod koniec maja zatrzymali córkę radnej PiS Anny Kołakowskiej, protestującą w trakcie Marszu Równości. - Nie doszło do żadnych uchybień - stwierdzono w raporcie.
Trzy dni po głośnym starciu się z policją, rodzina radnej PiS Anny Kołakowskiej stanęła przed gdańskim sądem za zablokowanie zeszłorocznego Marszu Równości w Gdańsku. Zeznania policjantów przerwał telefon o podłożonym w budynku ładunku wybuchowym.
Minister Mariusz Błaszczak wszczynając wewnętrzne dochodzenie w sprawie zatrzymania Marii Kołakowskiej, córki radnej PiS, dał policjantom jasny sygnał: jeśli będziecie interweniować w stosunku do "naszych ludzi", miejcie się na baczności.
Komenda Główna Policji na polecenie ministra Mariusza Błaszczaka ma sprawdzić, czy funkcjonariusze nie przekroczyli uprawnień w stosunku do córki radnej PiS, która uczestniczyła w burdach z policją. - To zdumiewające, że minister stanął po stronie córki partyjnej koleżanki, a nie policjantów, których nadzoruje - mówią gdańscy radni PO i apelują do władz PiS o wyciągnięcie konsekwencji wobec radnej Anny Kołakowskiej.
Gdański sąd potwierdził winę córki radnej PiS, ale odstąpił od wymierzenia nastolatce kary. Maria Kołakowska została oskarżona o zakłócenie porządku publicznego w trakcie zeszłorocznego odczytu dramatu "Golgota Picnic". Dziewczyna rozpyliła substancję o nieprzyjemnym zapachu w siedzibie "Krytyki Politycznej".
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.