W związku z niewłaściwym zachowaniem podczas minionego finału Pucharu Polski kibiców Arki spotkały wszelkiej maści zakazy uczestnictwa w meczach swojego klubu, który dodatkowo będzie musiał zapłacić ogromną karę finansową w wysokości 200 tys. zł.
Piłkarze Arki w tym sezonie po raz kolejny dokonali wielkiej rzeczy: awansowali do finału Pucharu Polski - po raz drugi z rzędu. Ale rozgoryczenie i rozżalenie po przegranej z Legią (1:2) u większości było ogromne.
Po zbyt łatwej porażce Arki w finale Pucharu Polski z Legią Warszawa (1:2) można było zarzucić piłkarzom zbyt dużą bierność wynikającą też z mocno defensywnej na początku meczu taktyki. Murem za szkoleniowcem stają jednak piłkarze.
W tegorocznym finale Pucharu Polski Arka była opozycją do tej, która zdobyła trofeum rok wcześniej. - Byliśmy za wolni, apatyczni - komentował na gorąco porażkę 1:2 z Legią Warszawa szkoleniowiec gdynian Leszek Ojrzyński.
Z zadziwiającą łatwością Puchar Polski padł łupem Legii Warszawa, która w finale ograła obrońcę trofeum Arkę Gdynia 2:1. Wynik jednak nie oddaje rzeczywistości. Ani przez moment nie było bowiem wątpliwości, kto w tym meczu był co najmniej o dwie klasy lepszym zespołem.
Wierny niepisanej zasadzie czy skuszony znajomością na temat nietuzinkowych umiejętności? Na Krzysztofa Pilarza czy Pavelsa Steinborsa postawi trener Arki Leszek Ojrzyński w finale Pucharu Polski?
Udział Arki Gdynia w drugim z rzędu finale Pucharu Polski sam w sobie jest już sensacją. - Niesamowite uczucie, za które dasz się pokroić w kolejnych meczach, żeby znowu tego doświadczyć. To uzależnia - mówi kapitan zespołu Krzysztof Sobieraj.
Arka Gdynia drugi rok z rzędu wystąpi w finale Pucharu Polski. Analogii między tegorocznym a zeszłorocznym finałem Pucharu Polski jest wiele. Jest też jednak kilka różnic, przede wszystkim w zespole Leszka Ojrzyńskiego. Jakich?
Piłkarze nieśmiało wznoszą puchar, chyba do końca jeszcze nie wierzą w to, czego dokonali.
Niemal identyczny scenariusz do tego, który w ubiegłym roku w Arce przeżywał łotewski bramkarz Pavels Steinbors, przechodzi obecnie rezerwowy golkiper Krzysztof Pilarz. Czy on także zostanie bohaterem finału Pucharu Polski?
Już zeszłoroczny finał Pucharu Polski i jego zdobycie dla wielu piłkarzy Arki było obłędem, rzeczą nieprawdopodobną. Nikt wówczas nie myślał, że rok później zespół stanie przed identyczną szansą.
Jeszcze nie tak dawno Marcus da Silva był w katastrofalnej formie. Do tego doznał kontuzji, a po powrocie do zdrowia trener regularnie odsuwał go od grania. Gdy wrócił, strzelił gola na wagę finału Pucharu Polski, po którym rozpłakał się na boisku.
Po raz drugi z rzędu Arka zagra w finale Pucharu Polski. Ta niesamowita historia stała się faktem dzięki złotej bramce Marcusa da Silvy. - Dziękuję opatrzności i swojej drużynie - powiedział od razu po spotkaniu z Koroną Kielce Leszek Ojrzyński.
Rewanżowy mecz półfinału Pucharu Polski był mało widowiskowy, mnóstwo w nim było przypadku, ale w Gdyni mało kto się tym będzie przejmował. Bowiem po złotej bramce Marcusa da Silvy Arka odrobiła straty z Kielc, wygrała 1:0 i po raz drugi z rzędu zagra w finale na PGE Narodowym.
Arka ma spory problem, bowiem jej podstawowy obrońca Michał Marcjanik zalicza ostatnio wyraźną obniżkę formy. Sęk w tym, że nie ma zmiennika, który mógłby odbudować defensywę w ważnym meczu półfinału Pucharu Polski z Koroną Kielce.
Jeżeli Arka nie wygra rewanżowego meczu półfinału Pucharu Polski z Koroną Kielce, po jej bujnych marzeniach w tym sezonie pozostanie jedynie wspomnienie. A może jednak zespół Leszka Ojrzyńskiego znowu dokona rzeczy wielkiej?
Przed drugim w ciągu tygodnia meczem z Lechią trener Arki Leszek Ojrzyński ma niemały ból głowy. Zastanawia się, jak zestawić personalia na to spotkanie, by starczyło mu dobrej jakości na jeszcze ważniejsze starcie rewanżowe półfinału Pucharu Polski z Koroną Kielce cztery dni później.
Słaba gra, ale wyborny Luka Zarandia. Tak w skrócie należałoby opisać pierwszy mecz półfinału Pucharu Polski z Koroną w Kielcach w wykonaniu Arki. Gdynianie przegrali 1:2, lecz być może kluczowego gola w perspektywie rewanżu zdobył właśnie Gruzin.
Nieuniknione wydają się zmiany w składzie Arki na półfinał Pucharu Polski z Koroną Kielce. Trener Leszek Ojrzyński szykuje ich - jak zawsze w tym sezonie w rozgrywkach pucharowych - sporą ilość.
W środę (godz. 18) Arka zagra pierwszy mecz półfinału Pucharu Polski z Koroną w Kielcach. Rok temu gdynianie byli na tym samym etapie rozgrywek.
Bardzo krótko trwała przygoda żółto-niebieskich z Pucharem Polski. Podopieczni Przemysława Frasunkiewicza w 1/4 finału przegrali z Anwilem Włocławek 73:87.
W czwartek o godz. 20.30 żółto-niebiescy zagrają z Anwilem Włocławek. Spotkanie, podobnie jak wszystkie inne, odbędzie się w Arenie Ursynów w Warszawie.
Po przyzwoitym występie w Arce przeciwko Chrobremu Głogów w rewanżowym meczu ćwierćfinału Pucharu Polski Filip Jazvić liczy na szansę w lidze. Czy już w sobotę przeciwko Wiśle Płock?
Arka bez problemów mogła wypunktować w rewanżu 1/4 finału Pucharu Polski Chrobrego Głogów, ale tego nie zrobiła. Ostatecznie tylko zremisowała w Gdyni 1:1, a trener Leszek Ojrzyński na konferencji odetchnął.
Zespół Arki Gdynia poznał rywala w półfinale Pucharu Polski. Obrońca trofeum zagra z obecną rewelacją ekstraklasy Koroną Kielce.
Dzięki dwubramkowej zaliczce z pierwszego meczu z Chrobrym Głogów, Arka awansowała do półfinału Pucharu Polski. Rewanż pozostawił jednak wiele do życzenia.
Wysokie zwycięstwo 3:0 w Suwałkach z Wigrami w 1/2 finału poprzedniej edycji Pucharu Polski, pozwoliło Arce wówczas Grzegorza Nicińskiego swobodnie myśleć o finale. W rewanżu jednak o mało co nie doszło do kompromitacji. Teraz trener sam zagra w roli kopciuszka.
W rewanżowym meczu 1/4 finału Pucharu Polski zespół Drutexu-Bytovii Bytów mimo prowadzenia do przerwy przegrał na wyjeździe z Legią Warszawa 2:4 i odpadł z rozgrywek. W pierwszym spotkaniu mistrzowie Polski wygrali 3:1.
W rewanżowym meczu 1/4 finału Pucharu Polski I-ligowa Chojniczanka Chojnice uległa na wyjeździe Górnikowi Zabrze 0:3. Tym samym odpadła z rozgrywek, gdyż w pierwszym spotkaniu zespół ze Śląska wygrał 3:1.
- Obecność trenera Nicińskiego może być dla niektórych piłkarzy dodatkową motywacją. Ci, którzy u niego nie grali zbyt często, będą chcieli teraz pokazać, że wtedy jednak się nadawali - mówi pomocnik Arki Michał Nalepa.
W środę (godz. 18) Arkę czeka rewanż ćwierćfinału Pucharu Polski z Chrobrym Głogów. Trener Leszek Ojrzyński ma nie tylko komfort wygranej z pierwszego meczu (2:0), ale też ten kadrowy. Ilu zmian w składzie dokona?
Dwa I-ligowe zespoły z woj. pomorskiego rozegrają we wtorek rewanżowe mecze 1/4 finału Pucharu Polski. Chojniczanka Chojnice zmierzy się w Zabrzu z Górnikiem (godz. 18), natomiast Drutex-Bytovia Bytów w Warszawie z Legią (godz. 20.45).
- Jeszcze nie wywalczyliśmy awansu. Trzeba z szacunkiem i pokorą podejść do rewanżu - przekonuje Antoni Łukasiewicz. Wprawdzie gdynianie wygrali pierwszy mecz 1/4 finału Pucharu Polski z Chrobrym Głogów 2:0, ale to nie oznacza, że są już w półfinale.
W pierwszym meczu ćwierćfinału Pucharu Polski piłkarze I-ligowej Drutex-Bytovii przegrali na własnym stadionie z Legią Warszawa 1:3. Sprawa awansu jest już zatem praktycznie przesądzona.
Piłkarze Arki wygrali w Głogowie z Chrobrym (2:0) w pierwszym meczu 1/4 finału Pucharu Polski i pokonali tym samym swojego byłego szkoleniowca, Grzegorza Nicińskiego.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Chrobry Głogów nie ma prawa wyeliminować Arki w ćwierćfinale Pucharu Polski. Ale czy to właśnie nie jest najmocniejszy z jego argumentów?
Chojniczanka przegrała u siebie z Górnikiem Zabrze 1:3 w pierwszym meczu 1/4 finału Pucharu Polski. To sprawia, że sprawa awansu ekipy Krzysztofa Brede do półfinału jest już tylko iluzoryczna.
Na piłkarzy Arki czeka odnowienie starej znajomości. Gdynianie zagrają w 1/4 finału Pucharu Polski z Chrobrym Głogów, czyli przeciwko swojemu byłemu trenerowi, Grzegorzowi Nicińskiemu.
Aż trzy zespoły z woj. pomorskiego dobrnęły do ćwierćfinału obecnej edycji Pucharu Polski. Pierwsze mecze tej fazy rozgrywek odbędą się od wtorku do czwartku.
Copyright © Agora SA