Pani Teresa z Gdyni przebywała pięć dni na kozetce na oddziale ratunkowym. Rzecznik praw pacjenta Bartłomiej Chmielowiec stwierdził, że doszło do naruszenia praw pacjenta przez szpital. I to w wielu wymiarach.
Ministerstwo Zdrowia zleca kontrolę, rzecznik praw pacjenta żąda wyjaśnień - to efekt tekstu "Wyborczej" o pani Teresie, która spędziła pięć dni na wieloosobowej sali obserwacyjnej oddziału ratunkowego szpitala św. Wincentego a Paulo w Gdyni.
"W związku z decyzją wojewody pomorskiego o natychmiastowym przekształceniu dodatkowych 50 łóżek w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w łóżka covidowe, od 1 grudnia do odwołania wstrzymujemy działanie Klinicznego Oddziału Ratunkowego" - czytamy w komunikacie UCK. We wtorek wieczorem UCK wycofało się jednak z tej decyzji.
80-letnia pani Barbara dostała krwotoku. Karetka zabrała seniorkę do szpitala Wincentego a Paulo w Gdyni. Kobieta odnalazła się rano u sąsiadki.
W środę uroczyście otwarto szpitalny oddział ratunkowy w gdyńskim szpitalu Wincentego a Paulo. Kosztował blisko 9 mln złotych.
Rzecznik Praw Pacjenta i pomorski oddział NFZ chcą wyjaśnień od spółki Szpitale Pomorskie, której podlega szpital Wincentego a Paulo w Gdyni. Pacjentem szpitala był 71-letni Jerzy Brandt z Gdyni, który opuścił tamtejszy SOR i zmarł na ławce w parku.
Kliniczny Oddział Ratunkowy oraz Centrum Urazowe UCK w poniedziałek zaczęły ponownie przyjmować pacjentów. Wcześniej wykryto tam duże ognisko koronawirusa.
W gdyńskim szpitalu Wincentego a Paulo zaginęła mama pani Edyty. Odnalazła się w domu, gdzie przywiózł ją nieznany człowiek. Córka przez cały czas czekała na pacjentkę pod szpitalem, potem przez kilka godzin jej szukała. Szpital odnosi się do sprawy.
Po tym, jak u jednego z pacjentów potwierdzono koronawirusa, ograniczone zostały przyjęcia na SOR szpitala miejskiego w Gdyni.
Aby zminimalizować ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa, gabinety nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej w pierwszej kolejności udzielają teleporad. Sprawdź, gdzie szukać pomocy, gdy nagle zachorujesz w Wielkanoc.
Kontrola wojewody pomorskiego w należącej do samorządu województwa spółce Szpitale Pomorskie wykazała, że na szpitalnych oddziałach ratunkowych brakowało lekarzy. Z tego m.in. powodu pacjentka po zatrzymaniu krążenia czekała pół godziny na przyjęcie przez lekarza.
Urzędnicy odpowiedzialni za służbę zdrowia oraz prezesi i lekarze z pomorskich szpitali apelują do rządu o zwiększenie nakładów na służbę zdrowia i odciążenie szpitalnych oddziałów ratunkowych.
Turystka z Łodzi czekała na lekarza w szpitalnym oddziale ratunkowym gdańskiego szpitala przez siedem godzin. Kolejne osiem trwało oczekiwanie na wyniki badań. Pomorski NFZ chce wyjaśnień od szpitala.
Pijani pacjenci zalegają na trójmiejskich oddziałach ratunkowych nawet 20 godzin. Bo nie ma gdzie ich przekazać. - Część to "ofiary" wieczorów kawalerskich. Niektórzy tak pijani, że nie ma z nimi kontaktu - mówią ratownicy.
Rozpoczyna się budowa bloku operacyjnego i przebudowa oddziału ratunkowego w gdyńskim szpitalu św. Wincentego a Paulo. Dzięki tej inwestycji będzie można wykonać więcej operacji, a dzieci nie będą już przyjmowane tam, gdzie dorośli. Wszystko ma być gotowe pod koniec 2020 r.
87-letnia Jadwiga Piwowar spędziła na gdyńskim szpitalnym oddziale ratunkowym kilkanaście godzin, zmarła po powrocie do domu. Rodzina zawiadomiła prokuraturę. Sprawie przyjrzy się także rzecznik praw pacjenta.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.