W latach 40. i 50. do Polski przyjechało ok. 14 tys. uciekinierów z Grecji. - Akcja miała wymiar polityczny, ale Polacy zdali egzamin na piątkę. Grecy również - mówi Dimitris Skuras, syn greckiego uchodźcy, który zamieszkał w Gdańsku.
Swoich parafian proboszcz pyta, czy skrzywdził ich kiedyś muzułmanin. Odpowiadają, że nie. A chrześcijanin? Nieraz.
- Nie mamy możliwości logistycznych i finansowych, by przyjąć do siebie uchodźców. Ale otrzymają od nas wsparcie duchowe i religijne, ewentualnie jakąś doraźną pomoc finansową, językową czy codzienną, np. w sytuacji gdy trzeba będzie znaleźć lekarza. Długofalowe wsparcie z naszej strony jest jednak niemożliwe - mówi Olgierd Chazbijewicz, przewodniczący Muzułmańskiej Gminy Wyznaniowej w Gdańsku.
- Nie odetniemy ich od polskiej rzeczywistości, nie damy gwarancji, że nikt ich nie będzie obrażał. Ale możemy dać im nasze zainteresowanie i przyjaźń, żeby wiedzieli, że może tu ich spotkać też coś fajnego - mówi Kasia, studentka, która zgłosiła się, by pomóc syryjskim bliźniakom uczyć się polskiego
Sobotni marsz nacjonalistów przeraził wielu mieszkańców Gdańska i turystów. Nienawiść, agresja, rozbrzmiewający po Głównym Mieście huk petard, burdy z policją. Czy znajdą się ludzie, którzy wyciągną konsekwencje wobec organizatorów tego marszu?
- Pierwszy raz doświadczyłem w Gdańsku strachu w przestrzeni publicznej - mówi prawnik Tomasz Snarski, który złożył w poniedziałek zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez narodowców. - Bałem się przejść swobodnie ulicą z nalepką "Uchodźcy mile widziani", gdy zobaczyłem pochód przeciwko ich przyjęciu. To wolny kraj, można protestować, ale wznoszone okrzyki były zwykłym nawoływaniem do nienawiści - dodaje. Swoje postępowanie prowadzi już policja.
"Witajcie w piekle zabłąkane owieczki" - transparent z takim napisem otwierał sobotni pochód narodowców w Gdańsku. Około dwóch tysięcy nacjonalistów przeszło ulicami Głównego Miasta, wykrzykując przyśpiewki typu: "Je..ć islam", "A na drzewach zamiast liści będą wisieć islamiści", a także "Zrobimy z wami co Hitler z Żydami". Godzinę wcześniej pod fontanną Neptuna odbyła się demonstracja solidarności z uchodźcami.
Dwie manifestacje przejdą w sobotę ulicami Gdańska: jedna ma pokazać solidarność z uchodźcami, druga - wyrazić sprzeciw wobec przyjmowania imigrantów. Protest przeciw uchodźcom poparło kilkanaście razy więcej osób.
Mówi się, że dużo emigrantów dociera do Europy tylko dla pieniędzy. Ale nikt by tego nie robił wyłącznie z tego powodu. Nam chodzi o życie - nawet jeśli bezpośrednio pod naszymi drzwiami nie stoją bojownicy Państwa Islamskiego, uciekamy dla naszych dzieci, żon, rodzin.
Władze Gdyni są gotowe do przyjęcia kilku rodzin uchodźców. - Udzielimy im wsparcia w adaptacji do nowych warunków kulturowych, w poszukiwaniu pracy i miejsca zamieszkania. Nie oferujemy jednorazowej jałmużny, lecz pomoc, która umożliwi rozpoczęcie nowego życia - mówi wiceprezydent miasta Michał Guć.
Władze Gdańska spotkały się w ostatnich dniach z falą nienawistnych komentarzy, za to, że... najlepiej w kraju przygotowują się na przyjęcie potencjalnych uchodźców.
Fadi jest bardziej otwarty niż jego brat. Skory do pomocy w domu, sam przychodzi do kuchni i pyta, co może zrobić. Nasmaży naleśników, wstawi naczynia do zmywarki, odkurzy, choć to nowe doświadczenie (w Damaszku nie mieli odkurzacza), skosi trawnik. Feras więcej czasu spędza w pokoju, dużo czyta (głównie Biblię) i rozmyśla. Źle sypia, martwi się o rodzinę w Syrii
Miało być ich w Trójmieście pięcioro-sześcioro, przyjechało tylko dwóch. 31-letni bliźniacy Fadi i Feras pochodzą z Damaszku, ale mieszkają teraz w Pruszczu Gdańskim.
Copyright © Agora SA