Arka Gdynia bardzo dzielnie walczyła w finałowym meczu Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa, ale po piorunującej końcówce rywal wygrał 2:1. - Nie mamy się czego wstydzić. Walczyliśmy przecież jak równy z równym z drużyną, która może zostać wicemistrzem Polski - mówił po spotkaniu trener żółto-niebieskich Dariusz Marzec.
Arka Gdynia, mimo porażki z Rakowem Częstochowa 1:2, rozegrała w finale Pucharu Polski naprawdę dobry mecz. Żółto-niebiescy napsuli krwi pretendentowi do wicemistrzostwa kraju, a gdyby wykazali się odrobiną boiskowego cwaniactwa, mogliby ustawić w gablocie kolejne trofeum. Na jakie oceny (w skali szkolnej 1-6) zasłużyli podopieczni Dariusza Marca?
Arka Gdynia w finale Pucharu Polski postawiła bardzo trudne warunki czołowemu zespołowi Ekstraklasy. Jeszcze na 10 minut przed końcem prowadziła po "centrostrzale" Mateusza Żebrowskiego, jednak po kapitalnym finiszu z trofeum cieszyli się piłkarze Rakowa Częstochowa.
Arka Gdynia w niedzielę zmierzy się w finale Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa (godz. 16). Stawką meczu w Lublinie będzie nie tylko trofeum, ale i wielkie pieniądze. Gdyński klub, wygrywając to spotkanie, zarobi ponad 8 mln zł.
2 maja Arka Gdynia zmierzy się w Lublinie z Rakowem Częstochowa w finałowym meczu Pucharu Polski. Dla żółto-niebieskich będzie to czwarte takie spotkanie w historii. Wszystkie poprzednie mają sporo punktów wspólnych.
Arka Gdynia poznała rywala w finale Pucharu Polski, który odbędzie się 2 maja w Lublinie. Został nim Raków Częstochowa, który w drugim półfinale pokonał Cracovię 2:1.
Wielkim zaskoczeniem była obecność w składzie Lechii Gdańsk na finałowy mecz Pucharu Polski z Cracovią Żarko Udovicicia. Serb zaliczył asystę przy bramce Omrana Haydarego i dopóki grał na lewej pomocy, spisywał się więcej niż solidnie. Gorzej było, gdy został cofnięty do defensywy.
Kiedy pomocnik Lechii Patryk Lipski zdobył w 85. min finału Pucharu Polski z Cracovią bramkę na 2:1, wydawało się, że tym jednym trafieniem uratuje cały słaby sezon w swoim wykonaniu. Stało się inaczej. - Myślałem, że ten gol da nam upragniony puchar, a skończyło się tak, że nic nam nie dał. Z wielkiej radości pozostał wielki smutek - mówił zawodnik po przegranym meczu.
Finał Pucharu Polski pomiędzy Lechią Gdańsk i Cracovią porwał kibiców. Ostatecznie po dogrywce 3:2 wygrał zespół z Krakowa. - Szkoda, że nie da się się przyznać dwóch pucharów, bo obie drużyny zasłużyły na zwycięstwo. Stworzyliśmy wspólnie fantastyczne widowisko - mówił po meczu trener Lechii Piotr Stokowiec. I przyznał, że na dziś klub pod wieloma względami, także organizacyjnym, nie był gotowy na europejskie puchary.
To był mecz godny finału Pucharu Polski. Cracovia i Lechia Gdańsk stworzyły fantastyczne, emocjonujące widowisko, w którym szala przechylała się to na jedną, to na drugą stronę. Ostatecznie po dogrywce lepsi okazali się krakowianie, którzy wygrali 3:2.
Lechia Gdańsk zawróciła autokar wiozący na finał Pucharu Polski w Lublinie żony i partnerki piłkarzy, a także pracowników klubu. Przyczyna - jedna z osób w autobusie miała kontakt z osobą zakażoną koronawirusem.
W piątkowym finale Pucharu Polski Lechia Gdańsk zmierzy się z Cracovią. Mecz na Arenie Lublin rozpocznie się o godz. 20. Gdzie będzie go można zobaczyć w telewizji?
Lechia Gdańsk w piątek zmierzy się z Cracovią w finale Pucharu Polski (godz. 20). Jej droga do Lublina mogłaby stanowić kanwę naprawdę pasjonującej książki. Wszystkie wyboje udało się pokonać, chociaż gdański zespół kilka razy wisiał na cieniutkim włosku.
Piątkowy finał Pucharu Polski, w którym Lechia Gdańsk zmierzy się z Cracovią, będzie drugim w historii rozegranym w Lublinie. Pierwszy miał miejsce w 1979 r., a spotkały się w nim także ekipy z Trójmiasta i Krakowa - tyle że Arka Gdynia z Wisłą. Górą byli ci pierwsi.
Lechia Gdańsk w ostatnim czasie nie potrafiła znaleźć sposobu na Cracovię, przegrała z nią pięć meczów z rzędu. - W bezpośrednich starciach rzeczywiście górą był rywal, ale w lidze to my zajęliśmy wyższe miejsce, więc nie wskazywałbym faworyta zbyt pochopnie - mówi trener Lechii Piotr Stokowiec przed piątkowym finałem Pucharu Polski.
Bramkarz Lechii Gdańsk Zlatan Alomerović w dwóch ostatnich sezonach Ekstraklasy zagrał tylko w 16 meczach. Jednak w piątek może po raz drugi poprowadzić zespół do zdobycia Pucharu Polski. W finałowym spotkaniu z Cracovią w Lublinie to on stanie między słupkami.
Sędzia Paweł Raczkowski z Warszawy został wyznaczony do prowadzenia finałowego meczu Pucharu Polski Lechia Gdańsk - Cracovia. Spotkanie odbędzie się 24 lipca w Lublinie (godz. 20).
Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów, które wejdzie w życie 21 lipca, limit publiczności na obiektach sportowych zostanie podwyższony do 50 proc. Jednak to rozwiązanie nie będzie miało zastosowania podczas finału Pucharu Polski Lechia Gdańsk - Cracovia, który zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami obejrzy ok. 3700 osób.
Finałowy mecz Pucharu Polski Lechia Gdańsk - Cracovia, który rozegrany zostanie 24 lipca, z trybun Areny Lublin obejrzy ok. 3700 osób. Oba kluby dostały do dyspozycji po 930 wejściówek, w otwartej sprzedaży pojawi się minimalna liczba biletów.
- Niech nikt nie martwi się o to czy po zdobyciu Pucharu Polski damy radę szybko przestawić się w głowach na grę o mistrzostwo. To jak zaprezentowaliśmy się z Jagiellonią, pamiętając o tym co stało się kilka dni wcześniej w meczu z Legią, pokazuje jak mocni jesteśmy mentalnie - mówi obrońca Lechii Joao Nunes.
- Wspaniała sprawa, myślę, że sprawiliśmy mieszkańcom Gdańska dużo radości. Bardzo się cieszymy, ale już myślimy o kolejnym meczu ligowym, bo chcemy jeszcze sporo namieszać w walce o tytuł mistrza Polski - mówił po finałowym meczu Pucharu Polski pomocnik Lechii Daniel Łukasik.
Piłkarze Lechii po wygranej w finale Pucharu Polski z Jagiellonią Białystok w drogę powrotną do Gdańska udali się samolotem. Na lotnisku zostali powitani przez fanów biało-zielonych.
- W drugiej połowie kibice nas ponieśli, nie odpuściliśmy nawet po nieuznanej bramce Flavio. Zdobyć gola w takim momencie, w takim meczu, to po prostu coś niesamowitego - przyznał Artur Sobiech, strzelec zwycięskiego gola dla Lechii w wygranym 1:0 finale Pucharu Polski z Jagiellonią Białystok.
- Pan Paweł na pewno cieszy się z tego trofeum najbardziej, jest dumny z tej drużyny. Myślę, że cały Gdańsk jest dumny z Lechii, a świętej pamięci Paweł Adamowicz to historia Lechii i Gdańska. Dlatego chciałbym zadedykować mu to zwycięstwo - powiedział trener Lechii Piotr Stokowiec po wygranym 1:0 finałowym meczu Pucharu Polski z Jagiellonią Białystok.
Piłkarze Lechii Gdańsk pokonali Jagiellonię Białystok 1:0 i wywalczyli Puchar Polski, powtarzając sukces z 1983 roku! Bohaterem Gdańska został Artur Sobiech, który zdobył bramkę w końcówce spotkania.
Lechia Gdańsk to w tej chwili jedyny zespół, który wciąż ma szanse na dublet. Jednak jeśli zostanie z niczym, będzie największym przegranym sezonu. W czwartek na Stadionie Narodowym w Warszawie zmierzy się z Jagiellonią Białystok w finale Pucharu Polski. Początek spotkania o godz. 16.
Jacek Grembocki w 1983 roku był ważną postacią Lechii Gdańsk, która wywalczyła Puchar Polski. W czwartek jego młodsi koledzy mają szansę, żeby powtórzyć ten historyczny sukces. W finale zmierzą się na Stadionie Narodowym z Jagiellonią Białystok. - Twórzcie historię, zróbcie to dla kibiców i miasta! - mówi Grembocki i wspomina triumf sprzed 36 lat.
- Zgotowaliśmy sobie wspaniałą końcówkę sezonu. Gdańsk stał się piłkarską stolicą, bo wszędzie nas pełno. Nadal chcemy sprawiać kibicom frajdę i dostarczać kolejnych emocji, dlatego przygotowaliśmy dla nich piękne majówkowe święto - mówi przed finałowym meczem Pucharu Polski z Jagiellonią Białystok trener Lechii Piotr Stokowiec. Czwartkowe starcie na Stadionie Narodowym w Warszawie rozpocznie się o godz. 16.
W kadrze Lechii jest sporo doświadczonych zawodników, ale tylko trzech z nich miało okazję cieszyć się ze zdobycia Pucharu Polski. To Duszan Kuciak, Daniel Łukasik oraz Błażej Augustyn - cała trójka w barwach Legii Warszawa. W czwartek szansa na kolejny triumf, gdański zespół w meczu finałowym zmierzy się na Stadionie Narodowym z Jagiellonią Białystok (godz. 16).
W czwartek zespół Lechii zmierzy się na stadionie narodowym w Warszawie z Jagiellonią Białystok w meczu finałowym Pucharu Polski. Na spotkanie wybierają się tysiące gdańskich kibiców, a wśród nich prezydent miasta Aleksandra Dulkiewicz, która odwiedziła piłkarzy biało-zielonych na treningu.
2 maja na Stadionie Narodowym w Warszawie piłkarze Lechii Gdańsk zmierzą się w finale Pucharu Polski z Jagiellonią Białystok. Dla kibiców biało-zielonych przeznaczonych zostało 10 tys. biletów na trybuny za jedną z bramek. W porównaniu z pierwotnymi założeniami zmianie uległy zasady ich dystrybucji.
W poniedziałek (15 kwietnia) rozpocznie się sprzedaż 10 tys. biletów przeznaczonych dla kibiców Lechii Gdańsk na finał Pucharu Polski, który 2 maja odbędzie się na Stadionie Narodowym. Rywalem biało-zielonych będzie Jagiellonia Białystok.
2 maja na Stadionie Narodowym w Warszawie (godz. 16) odbędzie się finał Pucharu Polski, w którym po raz pierwszy od 36 lat zagrają piłkarze Lechii Gdańsk. Rywalem będzie Jagiellonia Białystok. Sposób dystrybucji 10 tys. biletów na sektory kibiców Lechii zostanie przedstawiony w piątek, ale otwarta sprzedaż wejściówek już trwa.
Piłkarze nieśmiało wznoszą puchar, chyba do końca jeszcze nie wierzą w to, czego dokonali.
Tomasz Musiał z Krakowa został wyznaczony na sędziego meczu finału Pucharu Polski pomiędzy Lechem Poznań i Arką Gdynia. Spotkanie zostanie rozegrane 2 maja o godz. 16 na PGE Narodowym.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.