W spotkaniu na górze tabeli I ligi Arka Gdynia pokonała na wyjeździe Koronę Kielce 2:1. W tym niezwykle ostrym spotkaniu najwięcej piłkarskiej jakości pokazał Christian Aleman, który zdobył gola i zaliczył piękna asystę.
Dokładnie tyle samo punktów w tabeli ligowej w analogicznym momencie sezonu Arka Gdynia miała rok temu. To koniec podobieństw. Jest natomiast kilka różnic, które widoczne są na murawie i w liczbach.
Na ostatniej pomeczowej konferencji w roli trenera Arki Leszek Ojrzyński starał się być uśmiechnięty. Przez maskę przebijał się jednak smutek i rozczarowanie z powodu końca największej przygody w pracy szkoleniowej.
- Najpiękniejsze rzeczy w pracy trenerskiej przeżyłem w Arce Gdynia. Fantastyczne chwile. To się zapisze w historii klubu, naszych głowach i sercach. No ale cóż, nie każdy ma tyle szczęścia co Arsene Wenger, by móc przepracować w jednym klubie tyle lat. Teraz trzeba się spakować i wyjechać. Czas się pożegnać - mówił łamiącym głosem Leszek Ojrzyński.
Jak nieoficjalnie dowiedziała się "Wyborcza", Arka nie przedłuży kontraktu z trenerem Leszkiem Ojrzyńskim. Wśród kandydatów na nowego szkoleniowca wymienia się między innymi Dariusza Wdowczyka i Zbigniewa Smółkę.
Trener Arki po raz pierwszy od wielu tygodni mógł swoim piłkarzom bić brawa podczas meczu. Niektóre akcje żółto-niebieskich w starciu z Cracovią (2:0) zdecydowanie chciało się oglądać.
Pocałunkiem śmierci nazwał swojego czasu Michał Probierz negatywne wyniki polskich klubów w lidze będące konsekwencją występów na arenie europejskiej. Choć Arce międzynarodowa przygoda nie odbiła się aż tak wielką czkawką, to według trenera Leszka Ojrzyńskiego straty i tak były niemałe.
Z punktu widzenia tabeli ekstraklasy mecz Arki z Cracovią (wtorek, godz. 20.30) nie będzie miał żadnego znaczenia. Zarobić można jedynie większą sumę pieniędzy dla klubu i niewielką premię dla poszczególnych zawodników.
Porażka Arki w Szczecinie z Pogonią (2:3) nie powinna być niespodzianką z kilku względów. Jednym z nich była bowiem wiadomość tuż przed spotkaniem, że gdynianie mogą być już pewni ligowego bytu.
W tegorocznym finale Pucharu Polski Arka była opozycją do tej, która zdobyła trofeum rok wcześniej. - Byliśmy za wolni, apatyczni - komentował na gorąco porażkę 1:2 z Legią Warszawa szkoleniowiec gdynian Leszek Ojrzyński.
Arka Gdynia drugi rok z rzędu wystąpi w finale Pucharu Polski. Analogii między tegorocznym a zeszłorocznym finałem Pucharu Polski jest wiele. Jest też jednak kilka różnic, przede wszystkim w zespole Leszka Ojrzyńskiego. Jakich?
Kibicom Arki jednego dnia można zazdrościć, innego należy współczuć. Istna huśtawka nastrojów, którą zapewniają im piłkarze, może doprowadzić jednak do ciężkich chorób. Stany depresyjne, lęki. A dzień później euforia, jakby jutra miało nie być.
Po pucharowych emocjach Arka na dwa tygodnie wraca do ligowej rzeczywistości. Utrzymanie w ekstraklasie ma na wyciągnięcie ręki. Dodatkowo w grę wchodzą pieniądze - około miliona złotych.
Po raz drugi z rzędu Arka zagra w finale Pucharu Polski. Ta niesamowita historia stała się faktem dzięki złotej bramce Marcusa da Silvy. - Dziękuję opatrzności i swojej drużynie - powiedział od razu po spotkaniu z Koroną Kielce Leszek Ojrzyński.
Na twarzy gdyńskiego szkoleniowca po jego czwartej z rzędu porażce z Lechią w derbach Trójmiasta rysował się wstyd za drużynę wobec całej społeczności Arki. Na pytania dziennikarzy odpowiadał wyważenie, by nie powiedzieć sztampowo.
Ogromnych rozmiarów plamę do zmazania po ostatnich derbach Trójmiasta (2:4) ma Leszek Ojrzyński i piłkarze Arki. Trener jest jednak przekonany, że to będzie zupełnie inne spotkanie, w którym jego gracze pokażą, na co ich stać.
Pięć zwycięstw i jeden remis w domowych meczach z Legią Warszawa ma po ostatniej wygranej nad mistrzem Polski (1:0) trener Leszek Ojrzyński. - Kolejny raz w meczu przeciwko mnie Legia nie oddaje żadnego celnego strzału - zauważa szkoleniowiec.
Do Gdyni przyjeżdża rozstrojony wewnętrznymi problemami mistrz Polski Legia Warszawa. Czy Arka to wykorzysta i z Wielkiej Soboty uczyni święto również dla swoich kibiców?
Fatalną końcówkę dobrego meczu w Białymstoku rozegrała Arka (2:3). Końcówkę, która zapisze się pewnie w pamięci samych piłkarzy. - Nie jest łatwo podnieść się po czymś takim, ale będzie trzeba to zrobić - mówił po spotkaniu trener Leszek Ojrzyński.
Po raz pierwszy za kadencji Leszka Ojrzyńskiego Arka zagrała dwójką nominalnych napastników. Wygrała efektownie 4:0 z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. - Dla mnie to jest najlepszy system. Uwielbiam tak grać. Ale żeby to robić, trzeba mieć dwóch napastników. Do tej pory mieliśmy ich tylko na papierze - mówi szkoleniowiec.
Nie jest zadowolony z gry swoich napastników, a w szczególności z Rubena Jurado, trener Arki Leszek Ojrzyński. - Nie spełnia jak na razie moich oczekiwań - mówi zdecydowanie szkoleniowiec.
- Punkty są nam już bardzo potrzebne. Jeśli wygramy, zaliczka nad dołem tabeli będzie pokaźna. Jeśli przegramy, powoli będzie się robiło źle - mówi świadomy wartości najbliższego meczu Arki jej trener Leszek Ojrzyński.
Po kolejnym słabym występie piłkarze Arki przegrali z Cracovią 1:2. - Jak ktoś spojrzy, kiedy traciliśmy bramki, to na pewno wyciągnie wniosek, że brakowało nam koncentracji w kluczowych momentach - zauważa Leszek Ojrzyński.
Arka wypożyczyła właśnie do końca sezonu greckiego środkowego obrońcę Achilleasa Poungourasa. To 22-letni piłkarz PAOK-u Saloniki, który z regularnym graniem - i zapewne z odpowiednią formą - ma niewiele wspólnego.
Przy każdej sposobności trener Arki Leszek Ojrzyński podkreśla trudną sytuację treningową swoich piłkarzy. Ci kontakt z naturalną murawą mają jedynie podczas meczów, co potem ma wpływ na ich postawę. - Remis z Piastem? Cudów nie ma co wymagać, bo nie mamy warunków treningowych takich samych jak meczowych - wścieka się szkoleniowiec.
Arka zremisowała bezbramkowo w Lubinie z Zagłębiem, co przez pryzmat bardzo słabej gry niezmiernie szanuje trener gości Leszek Ojrzyński.
Mecz z Wisłą Kraków uwydatnił przywary piłkarzy Arki w grze obronnej przy rzutach wolnych rywali. Przy Reymonta gdynianie stracili w ten sposób kolejne dwa gole i pod względem tak straconych bramek są na niechlubnym drugim miejscu w lidze.
Arka przegrała na wyjeździe z Wisłą Kraków 2:3 i ciężko oprzeć się wrażeniu, że sama sprezentowała rywalowi wszystkie bramki. - To widocznie nie był nasz dzień. Za dużo faulowaliśmy, nie byliśmy skupieni na grze - mówił po meczu szkoleniowiec Leszek Ojrzyński.
Oficjalnie Arka gra o uniknięcie relegacji z ekstraklasy. Po cichu, w kuluarach, mówi się jednak o czymś znacznie więcej. Trener Leszek Ojrzyński ma ambicje i wymaga też ich od swoich zawodników. Mecz z Lechem na inaugurację wiosny potwierdził tylko aspiracje szkoleniowca.
Mimo że termometry w Gdyni ostatnio zatrzymują się zdecydowanie poniżej zera, nie odstrasza to kibiców, by w niedzielę (godz. 18) przyjść na inaugurację rundy wiosennej w ekstraklasie. Na meczu Arka - Lech będzie ponad 11 tys. widzów.
Przed meczem z Lechem Poznań (niedziela, 18) trener Leszek Ojrzyński ma kadrowy komfort. Są jednak powody do niezadowolenia - to murawa Stadionu Miejskiego.
W Arce jest dopiero od miesiąca, a gołym okiem już widać, że powinien być dla drużyny wartością dodaną. Czy okaże się transferowym strzałem w dziesiątkę i będzie odkryciem wiosny w ekstraklasie?
Na ostatniej prostej przed piłkarską wiosną Arka ma problem - posiada tylko dwóch zdrowych środkowych obrońców. Z konieczności na tej pozycji musieli więc grać ostatnio pomocnicy. Pozyskanie nowego defensora jest teraz w klubie zadaniem priorytetowym.
Choć Arka została drużyną roku w Gdyni, to Leszek Ojrzyński nie ma zamiaru zbytnio się nad tym rozczulać i przypomina o kruchości zawodu trenera.
W ostatnim czasie Arkę opuściło trzech piłkarzy. Czwarty najprawdopodobniej zostanie wypożyczony. Przyszedł zaś jeden, Ukrainiec Andrij Bogdanow. - Podpisuję się pod tym ruchem obiema rękami - mówi trener Leszek Ojrzyński.
6. miejsce na koniec rozgrywek Lotto Ekstraklasy w 2017 roku to najlepszy wynik Arki Gdynia w jej historii. Leszek Ojrzyński tym samym pobił 7. lokatę Arki Czesława Michniewicza z 2008 roku.
Po porażce z Pogonią w Szczecinie (0:1) trener Arki Leszek Ojrzyński miał pełne prawo być zły na swoich piłkarzy, ale również na siebie. Dokonał kilku błędów taktycznych, które popełniał już wcześniej.
Golem w ostatnich sekundach Arka zapewniła sobie trzy punkty w meczu z liderem, Górnikiem Zabrze. - Skoro nasz obrońca znajduje się w 93. minucie w polu karnym, to znak, że dążyliśmy do zdobycia bramki - mówił po spotkaniu trener Leszek Ojrzyński.
Po miszmaszu w Płocku Arka i jej trener stanęli na wysokości taktycznego zadania w Kielcach przeciwko Koronie (3:0). Plan przygotowany przez Leszka Ojrzyńskiego okazał się strzałem w dziesiątkę. O jego pełną realizację zadbali z kolei piłkarze.
Markę w ekstraklasie obecny szkoleniowiec Arki wyrobił sobie dzięki sukcesom w Kielcach. Oprócz wyniku sportowego, nadał drużynie niebywały charakter, który obecny jest do dzisiaj.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.