- Milenialsi bardzo chcą mieć wpływ na to, co się wokół nich dzieje, ale jednocześnie nie chcą zadawać sobie wysiłku, żeby cokolwiek zrobić, chociażby pójść na wybory - a to jest niezbędne minimum, i nasz niepisany obowiązek - mówi 19-letni Wojtek Nazar, student medycyny, który po raz pierwszy zagłosuje w wyborach.
- Jeden głos może rzeczywiście nic nie zmieni. Ale jeśli do wyborów pójdę ja, ty, nasi znajomi, rodzina - to już wiele zmienia. Możemy głosować na różnych polityków, opozycyjne do siebie frakcje, ale liczy się przede wszystkim to, że głosujemy. Im więcej osób, tym szanse na realne, pozytywne zmiany są większe - mówi 19-letnia Maja Mosiewicz, która w tym roku po raz pierwszy zagłosuje w wyborach.
- Z przeszłości mam kilka wspomnień, kiedy starsi koledzy chwalili się, że nie oddali głosu. Tłumaczyli, że to i tak nic nie zmieni albo mówili, że kogokolwiek by nie wybrali, i tak będzie źle - opowiada 20-letni Kamil Kmieć, który w tym roku pójdzie pierwszy raz na wybory. Wierzy, że jego głos coś zmieni.
Mają 18 lat i za miesiąc pójdą pierwszy raz w życiu zagłosować w wyborach samorządowych. Nie mogą się już doczekać, bo wierzą, że ich głos ma znaczenie.
Copyright © Agora SA