- Ostatnie wypadki w Gdańsku, Wrocławiu i innych polskich miastach pokazały, że mamy do czynienia z wysypem nienawiści, braku tolerancji i pospolitego bandytyzmu. Pokazały, że nasze społeczeństwo toczy groźna choroba. Zastanowimy się więc czy nie odmówić zgody na następną manifestację - mówi rzecznik prezydenta Gdańska.
Skrajnie prawicowe ugrupowania organizują w tym tygodniu w Gdańsku kolejne manifestacje przeciwko przyjmowaniu uchodźców. Jedna z nich ma się odbyć na... placu Solidarności. - Tu modlił się Jan Paweł II, ten plac nie może być miejscem manifestowania przeciwko komuś - mówi prezydent Gdańska i apeluje o zmianę miejsca demonstracji.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.