Kiedy premier Beata Szydło zapewnia, że rząd jest gotowy uruchomić dodatkowe siły do usuwania skutków nawałnic, wojewoda Dariusz Drelich stwierdza: nie będziemy wzywać wojska do zbierania gałęzi, do zamiatania liści.
Choć 10 tys. gospodarstw domowych wciąż jest bez prądu, drogi są nieprzejezdne, a ludzie mają problemy z odszkodowaniami, wojewoda pomorski Dariusz Drelich (PiS) nie chce wprowadzić stanu klęski żywiołowej na terenach zniszczonych przez nawałnicę. Nie wyjaśnia też, dlaczego wojsko wezwał dopiero po dwóch dniach
Miliony metrów sześciennych powalonych drzew, tysiące hektarów lasów, które żywioł zdmuchnął w zaledwie 30 minut, zablokowane drogi i odcięte od świata leśniczówki. Leśnicy przedstawili pierwsze raporty na temat zniszczeń dokonanych przez piątkową nawałnicę.
W środę, 28 czerwca - rok po powodzi w Gdańsku - odbyła się konferencja prasowa, podczas której miasto przedstawiło, jakie działania podjęto, aby ulice ponownie nie znalazły się pod wodą.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.