Po naszym artykule o trudnej sytuacji pana Stefana Plichty i jego synka Gracjana odezwali się ludzie z Polski i ze świata, m.in. z Chin, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, gotowi im pomóc. - Nie spodziewałem się takiej pomocy. Dziennie odbierałem po dwie, trzy paczki - mówi pan Stefan. - Dziękuję wszystkim ludziom - dodaje jego synek i pokazuje słodycze i zabawki, które dostał.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.