Młodzi lekarze protestujący w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku przerwali głodówkę. - Ta forma protestu nie zrobiła wrażenia na władzy - przyznają. I zaznaczają, że walki o lepszą sytuację w polskiej służbie zdrowia nie przerywają.
Ulicami Gdańska już drugi raz przeszedł pochód młodych lekarzy. Tym razem jednak swoją obecnością wspierali ich także przedstawiciele innych zawodów medycznych oraz zwykli obywatele. "Wszyscy walczymy o to samo, nie dajmy się podzielić" - głosił napis na transparencie na czele pochodu.
Młodzi lekarze z Gdańska dołączyli do ogólnopolskiego protestu w sobotę. W ciągu kilku dni do głodówki przyłączyły się następne trzy osoby. Organizatorzy protestu zbierają podpisy pod ustawą o finansowaniu służby zdrowia, rozdają ulotki i zapowiadają kolejny przemarsz medyków do Śródmieścia.
Czterech młodych lekarzy z Pomorza przyłączyło się do ogólnopolskiego protestu. Głodówkę rozpoczęli w sobotę około południa w Centrum Medycyny Inwazyjnej w UCK w Gdańsku.
- W pewnym momencie już my, starsi lekarze, może przyzwyczailiśmy się do tego, że jest źle. A młodzi mają świeże spojrzenie, widzą, że to nie jest normalne, że pracuje się którąś dobę z rzędu na dyżurze - mówi dr n. med. Roman Budziński, chirurg i przewodniczący Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku.
Kilkuset młodych lekarzy przeszło ulicami Gdańska. - Zdecydowaliśmy się wyjść na ulice, bo wcześniejsze lżejsze formy protestu nic nie dały - przyznają.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.