Na jego twarzy rysował się wstyd, jakby od razu chciał zakopać się pod ziemię. - Trochę zawstydzony jestem, ale co zrobić? Robili to więksi niż Siemaszko - mówił o swoim golu zdobytym ręką napastnik Arki Rafał Siemaszko.
Magiczne dotknięcie ręką Rafała Siemaszki dało Arce w efekcie drogocenny remis. Wcześniej jednak fatalnie prezentowała się obrona, a środek pomocy praktycznie nie istniał. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
Remis z Ruchem Chorzów (1:1) przy jednoczesnej wygranej Zagłębia Lubin z Górnikiem Łęczna oznacza, że Arka zostaje w grze o utrzymanie. Doszło do tego jednak w skandalicznych okolicznościach, po golu strzelonym ręką przez Rafała Siemaszkę.
Po golu strzelonym ręką przez Rafała Siemaszkę Arka zremisowała z Ruchem Chorzów 1:1. Przy korzystnych wynikach z innych boisk ten wynik sprawia, że w walce o utrzymanie gdynianie pozostają zależni już tylko od siebie.
Już nie samego Rafała Siemaszkę, a jeszcze dwóch innych napastników ma do dyspozycji przed sobotnim meczem z Ruchem Chorzów (godz. 18) trener Arki Leszek Ojrzyński. - W końcu jest tak, jak być zawsze powinno - mówił zadowolony szkoleniowiec.
- Do tej pory nie miałem okazji przeżyć meczu o taką stawkę na tym etapie rozgrywek. To spotkanie może dużo dać, ale i skończyć marzenia. A moim marzeniem jest zostać w ekstraklasie z Arką, bo chciałbym z nią dalej pracować - mówi o sobotnim meczu z Ruchem Chorzów szkoleniowiec Leszek Ojrzyński.
Piłkarze gdańskiej Lechii przegrali drugi mecz z rzędu w Lotto Ekstraklasie, tym razem 1:2 z Ruchem Chorzów. Ekipa Piotra Nowaka zagrała do bólu przewidywalnie, a chorzowianie wykorzystali to, co sobie stworzyli.
Aleksandar Kovacević nie będzie jedynym defensywnym pomocnikiem, który opuści Lechię w trakcie zimowego okienka transferowego. Do Ruchu Chorzów wypożyczony zostanie bowiem Milen Gamakow.
Coraz bardziej w Arce rozkręca się Dominik Hofbauer, który był jedną z wyraźniejszych postaci meczu z Ruchem Chorzów (2:1). Świetnie grał też Michał Marcjanik, zaś Pavels Steinbors wpuścił gola, którego wpuścić nie powinien. Oceny trojmiasto.wyborcza.pl w skali 1-6.
W wygranym 2:1 meczu z Ruchem Chorzów w zespole Lechii najlepiej zaprezentował się wracający po kontuzji Sławomir Peszko. To był świetny występ reprezentanta Polski. Oceny trojmiasto.sport.pl w skali 1-6.
W meczu przeciwko Ruchowi Chorzów (3:0) Mateusz Szwoch dokonał czegoś bardzo rzadko spotykanego. Zaliczył asystę przy każdym z trzech goli dla żółto-niebieskich i był zdecydowanym liderem środka pola gdyńskiej drużyny.
W wygranym 3:0 meczu z Ruchem Chorzów w Arce było kilka okazji do świętowania. Swoje pierwsze gole w ekstraklasie w żółto-niebieskich barwach strzelili Miroslav Bożok i Rafał Siemaszko.
Strzelił właśnie dla Arki swojego pierwszego gola w ekstraklasie. Zagrał jak na kapitana przystało i zrehabilitował się za zmarnowaną okazję z pierwszej połowy. Arka również dzięki postawie Miroslava Bożoka tak pewnie wygrała z Ruchem Chorzów (3:0).
Trzy asysty w jednym meczu na poziomie ekstraklasy mało komu się zdarzają. Tym popisał się jednak Mateusz Szwoch, który pokazuje, że w Arce czuje się genialnie. Skutecznością popisał się ponownie Dariusz Zjawiński, a profesorem obrony został Dawid Sołdecki. Oceny trojmiasto.sport.pl w skali 1-6.
- Po bramce na 2:0 dostaliśmy skrzydeł. Razem z kibicami stworzyliśmy fantastyczne widowisko - przyznał po ograniu Ruchu Chorzów trener Arki Gdynia Grzegorz Niciński.
- Przegraliśmy z kretesem - mówił po meczu Arki Gdynia z Ruchem Chorzów trener gości Waldemar Fornalik.
Po raz kolejny przed własną publicznością Arka zadziwiła. Znowu zagrała bez kompleksów i wypunktowała rywala. Tym razem znokautowany został Ruch Chorzów, którego żółto-niebiescy pokonali aż 3:0 (1:0).
Niby zwykły wyjazd, niby kolejna grupa kibicowska, która odwiedzi Gdynię i Stadion Miejski. Z kibicami Ruchu Chorzów wiąże się jednak też inna, nieco bardziej przykra historia, która swoje miejsce w ogólnopolskich mediach miała miejsce prawie trzy lata temu.
W piątek o godz. 18 meczem z Ruchem Chorzów Arka otworzy trzecią kolejkę ekstraklasy. Po efektownym zwycięstwie z Wisłą Kraków apetyty w Gdyni są już dużo bardziej wyostrzone.
Po transferze do Arki Łotysza Pavelsa Steinborsa, dotychczasowy numer dwa w gdyńskiej bramce, Jakub Miszczuk, dostał
- Widać, że po wcześniejszych perturbacjach jest w Gdańsku zespół, który stać na awans do europejskich pucharów. Lechia jest na fali i myślę, że w tym roku wreszcie może się to udać - przyznaje były zawodnik biało-zielonych Łukasz Surma. - Dla całej polskiej ligi byłoby to dobre, ponieważ potrzebna jest drużyna, która z powodzeniem będzie reprezentować nasz kraj i zbierać punkty w Europie - dodał Surma.
- W pierwszej połowie kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń na boisku. Po przerwie wdarło się w nasze szeregi trochę chaosu i do samego końca była nerwówka. Takie mecze jednak też trzeba umieć wygrać - przyznał Grzegorz Kuświk po wygranej Lechii z Ruchem Chorzów.
Gdyby oceniać występy poszczególnych piłkarzy Lechii tylko za pierwszą połowę, większość z nich dostałaby noty powyżej 4. Jednak w przerwie nastąpiło niepotrzebne rozluźnienie i Ruch poczynał sobie coraz śmielej, momentami spychając biało-zielonych do głębokiej defensywy. Milos Krasić zagrał po profesorsku, ale w drugiej połowie zanotował stratę, która w końcowym rozrachunku kosztowała jego drużynę utratę gola. Oceny trojmiasto.sport.pl w skali 1-6.
Choć Lechia pokonała Ruch Chorzów 2:1, to o zwycięstwo, szczególnie w drugiej połowie, gdańszczanie musieli walczyć wręcz heroicznie. Biało-zieloni zagrali bardzo dobrze przed i fatalnie po przerwie.
Złości po przegranym 1:2 meczu z Lechią Gdańsk nie krył trener Ruchu Chorzów Waldemar Fornalik. I nie był wcale zły na swoich podopiecznych, a na... sędziów tego spotkania.
- Sobotni mecz z Ruchem będzie trudniejszy niż ten z 30. kolejki, ponieważ w drużynie gości wystąpi ich najlepszy strzelec Mariusz Stępiński. Ruch zagra bez presji. Nie grozi im spadek, zatem będą mogli pokazać w Gdańsku to, co mają najlepsze - mówi przed meczem z chorzowianami napastnik biało-zielonych Adam Buksa. Początek o godz. 20.30.
W wygranym 2:1 spotkaniu z Zagłębiem nie zawiódł żaden z piłkarzy Lechii, ale arcyważnego zwycięstwa w Lubinie nie byłoby bez Flavio Paixao. Portugalczyk potwierdził, że jest jednym z nielicznych piłkarzy ekstraklasy, który ma to ?coś?. Oceny trojmiasto.sport.pl w skali 1-6.
Dzięki sobotniej wygranej z Ruchem Chorzów piłkarze gdańskiej Lechii są już bardzo blisko miejsca, które daje awans do europejskich pucharów. Do końca sezonu zostało zaledwie siedem kolejek, a strata do trzeciej Pogoni Szczecin wynosi tylko trzy punkty. - Wykonaliśmy zadanie, jakim był awans do grupy mistrzowskiej. Teraz możemy skupić się na walce o coś więcej - przekonuje Flavio Paixao.
Zwycięstwo Lechii nad Ruchem (2:0) otworzyło biało-zielonym furtkę nie tylko do grupy mistrzowskiej, ale i do europejskich pucharów. Do miejsca premiowanego awansem do kwalifikacji Ligi Europy gdańszczanom brakują dzisiaj tylko trzy punkty.
Wygrywając 2:0 z chorzowskim Ruchem Lechia awansowała do grupy mistrzowskiej. Nie udało by się to, gdyby nie genialna (po raz kolejny!) postawa Milosa Krasicia, który - można to śmiało napisać - gra jak za najlepszych czasów. Nie do końca zadowolony ze swojego występu może być za to bramkarz Vanja Milinković-Savić. Oceny trojmiasto.sport.pl w skali 1-6.
- To jest jakiś kabaret, inaczej tego nie można nazwać. W poniedziałek wszyscy wiedzą jaki jest układ tabeli i co musi się stać, by dany zespół awansował do grupy mistrzowskiej. Tymczasem jedziemy na mecz i okazuje się, że reguły zostały zmienione - denerwował się trener Ruchu Chorzów Waldemar Fornalik po przegranym 0:2 spotkaniu z Lechią Gdańsk. Taki wynik sprawił, że jego drużyna w końcowym rozrachunku zajęła dziewiątą lokatę po 30. kolejkach.
Po wygranym 2:0 meczu z Ruchem Chorzów Piotr Nowak mógł otwierać szampana. Przede wszystkim z tego powodu, że jego drużyna awansowała do najlepszej ósemki ekstraklasy. Trener biało-zielonych wciąż jednak wie, jak dużo jest do poprawy.
Piłkarze Lechii pokonali Ruch Chorzów 2:0 i zapewnili sobie awans do grupy mistrzowskiej kończąc sezon zasadniczy na 7. miejscu. Podopieczni Piotra Nowaka sprawę załatwili już w pierwszej połowie, w drugiej tylko pilnowali wyniku. Przegrani wylądowali poza górną ?8?, ale mogą do niej jeszcze wrócić.
- Po podziale punktów będziemy znacznie bliżej czołówki. W Śląsku mieliśmy podobną sytuację rok temu, gdy skończyliśmy ligę na czwartym miejscu. Wierzę, że jesteśmy w stanie dostać się do Ligi Europy, ale wszyscy zawodnicy muszą być w wysokiej formie. Potrafimy grać z mocnymi drużynami - mówi Flavio Paixao w rozmowie z trojmiasto.sport.pl. W sobotę o godz. 18 Lechia zagra na własnym stadionie z Ruchem Chorzów. W przypadku wygranej i korzystnych wynikach na innych stadionach strata do trzeciego miejsca może wynosić zaledwie trzy punkty.
Przed Lechią najważniejszy mecz sezonu. Od sobotniej konfrontacji z Ruchem Chorzów (początek o godz. 18) zależeć będzie czy gdańszczanie zagrają w grupie mistrzowskiej. - Zdajemy sobie sprawę z rangi tego spotkania. Sytuacja w tabeli tak się ułożyła, że są emocje do samego końca sezonu zasadniczego. Nie wypowiadałem się wcześniej o reformie ligi, ale widać, że zdaje ona egzamin. Jest o co grać - mówi trener biało-zielonych Piotr Nowak.
19 285 - to rekord frekwencji na ligowym meczu Lechii w Gdańsku w sezonie 2015/16. Padł on w spotkaniu z Legią Warszawa. W sobotę biało-zieloni zmierzą się na Stadionie Energa Gdańsk z Ruchem Chorzów. Czy mecz, który zadecyduje o tym czy podopieczni Piotra Nowaka zagrają w grupie mistrzowskiej, po raz pierwszy przyciągnie na trybuny ponad 20 tys. kibiców?
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.