- W trawie i przydrożnych krzakach leżały sedes, wózek dziecięcy, lodówka, opony, a nawet drzwi i pustaki. Nie widziałam czegoś takiego na żadnej ulicy, w żadnym innym dużym polskim mieście - alarmuje czytelniczka "Wyborczej".
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.