Przekonywałam syna, że wojna jest daleko. Oczywiście, że kłamałam. Nie mogłam mu przecież powiedzieć, że czołgi wjechały do Kijowa i zatrzymały się pięćset metrów od domu babci.
Samorządowcy i mieszkańcy Pomorza w ciągu roku pomogli tysiącom osób uciekających przed wojną w Ukrainie. Wielu z nich zostało u nas na dłużej. Nadal potrzebna jest pomoc, związana z integracją i adaptacją do nowego życia.
- Najczęściej dzwonią kobiety z Ukrainy, które uciekły od przemocowego męża, który został w kraju. Chcą wziąć rozwód i zacząć tu nowe życie. Dzwonią też uchodźczynie, które zostały zgwałcone. Nie dzwonią kobiety doświadczające przemocy psychicznej, tylko fizycznej od mężczyzn Polaków - mówi Tetiana Sus, psycholożka, która obsługuje numer 888 88 79 88.
Pożar wybuchł w miejscowości Wrzeście, niedaleko Słupska. W budynku mieszkało 33 uchodźców z Ukrainy. Wszystkich na szczęście udało się ewakuować.
Kosze z pomocą dla uchodźców z Ukrainy w marketach świecą pustkami, coraz częściej słyszę, że ludzie nie chcą już niczego dawać Ukraińcom. A ta wojna się nie skończyła. Trwa już prawie rok. W każdej chwili może zapukać do naszych drzwi, jak do moich zapukała Lidia.
- Obydwoje z partnerem finansujemy wszystko z naszych środków, kosztem nas i naszych rodzin. Jakoś sobie radzimy, ale rozważamy już moment zakończenia udzielania naszej pomocy - mówi Agnieszka z Pruszcza Gdańskiego, która przyjęła pod swój dach Larisę i jej wnuczkę Arinę.
Projekt wspierający sąsiadów z Ukrainy, którzy zatrzymali się w Gdańsku (takich osób jest ok. 220 tys.), nosi nazwę "Buddy w O4". Dlaczego buddy? Bo to znaczy po angielsku "kumpel".
Od 2 czerwca obywatele Ukrainy mieszkający na Pomorzu będą musieli płacić za bilety w pociągach Polregio i SKM w Trójmieście. Dziennie z przejazdów korzystało ok. 500 osób.
"Niewiele osób otrzymało na razie wsparcie finansowe, a z uwagi na konieczność opieki nad małymi dziećmi nie może podjąć regularnego zatrudnienia". - To niedopuszczalne, żeby wlepiać mandaty ludziom, którzy walczą o przetrwanie - mówi Agnieszka Baranowska, liderka Polski 2050 Szymona Hołowni na Pomorzu.
Czyżby panowie z zarządu MZKZG uznali, że Ukrainki z dziećmi, które przyjechały tu z wojenną traumą, jedną walizką i bez znajomości języka, już się ogarnęły, znalazły mieszkanie, pracę i stać je na wszystko?
W niedzielę 1 maja przestały obowiązywać bezpłatne przejazdy komunikacją miejską dla uchodźców z Ukrainy. Nie pojadą już za darmo m.in. w Gdańsku, Gdyni i Wejherowie.
Chociaż 64. dnia od inwazji Rosji na Ukrainę boom na pomaganie się skończył, Tomek, Michalina i Agnieszka pomagają dalej, nocami, po godzinach. - Coraz trudniej jest pomagać - przyznają.
Studenci Uniwerystetu Gdańskiego zbierają rowery i hulajnogi, które zamierzają przekazać uchodźczyniom i ich dzieciom z Ukrainy. Przez cały czas prowadzona jest także zbiórka żywności.
Przez cały ubiegły rok i kwartał obecnego, liczba ludności w Polsce wzrosła do ponad 40 mln. Sam Gdańsk mieszkańców ma więcej o 34 proc. W tak duży wzrost nie dowierzają nawet wolontariusze, na co dzień pomagający uchodźcom z Ukrainy.
Zdjęcie pustych wózków dla dzieci, które ludzie zostawiali ukraińskim matkom na dworcu w Przemyślu, stało się symbolem pomocy, jakiej Polacy udzielają uchodźcom.
Pierwsze wypłaty świadczeń w ramach programu "Rodzina 500+" trafią do uchodźców z Ukrainy już w maju. W województwie pomorskim złożono 22 tys. wniosków dla ponad 33 tys. dzieci.
- Nigdzie nie czujesz się bezpiecznie. Ciągle słyszysz samoloty - gdy na podwórku gotujesz jedzenie na ognisku i gdy biegasz z naczyniami, próbując nazbierać do nich wody - opowiada Marina Jurczenko, studentka, której udało się uciec z Mariupola. Jej matka, Luba, do wybuchu wojny pracowała w zakładach Azowstal - dziś ostatnim punkcie ukraińskiej obrony w mieście.
Firma z Chojnic chce wybudować sześć domów modułowych dla uchodźców z Ukrainy. Miasto ma przekazać grunt i sfinansować przyłącza. Działacz Konfederacji uważa, że to "ingerencja w przestrzeń publiczną pod pretekstem pomocy uchodźcom".
- Matki z dziećmi chodzą od jednego punktu do drugiego, i albo nie dostają nic do jedzenia, albo ryż, cukier i zupki chińskie. Biorą, bo nie mają czym nakarmić dzieci - mówi gdańszczanka zaangażowana w pomoc gościom z Ukrainy.
Na uroczystej sesji Rady Miasta Sopotu z okazji 120-lecia miasta połączono się z władzami nowego miasta partnerskiego - Białogrodu nad Dniestrem. - Mogliśmy zrobić wielką wystawę na jubileusz, ale pomagamy Ukrainie i uchodźcom - mówił prezydent Jacek Karnowski.
- Ludzie na początku wojny od razu chcieli udzielać schronienia uchodźcom, ale my musieliśmy te miejsca zweryfikować. Okazało się, że na tysiąc mieszkań faktycznie dostępnych było tylko trzysta. Za to wsparcie od mieszkańców jesteśmy jednak bardzo wdzięczni - mówi "Wyborczej" Monika Chabior, wiceprezydentka Gdańska.
Ktoś podszył się pod zarząd jednej z gdańskich spółdzielni mieszkaniowych i rozpowszechniał fałszywą informację, że w każdej klatce schodowej zostanie wytypowane co najmniej jedno mieszkanie dla uchodźców z Ukrainy. Sprawa trafi do prokuratury.
Politycy PiS wiedzą, że nie mają moralnego prawa do tego, żeby występować dziś z propozycją relokacji uchodźców z Ukrainy. Na szczęście część z nich sama się rozlokowuje po całej Europie, bo inne kraje nie zatrzaskują przed nimi drzwi.
Posłanki KO Agnieszka Pomaska i Barbara Nowacka przyszły w piątek do Urzędu Wojewódzkiego w Gdańsku na kontrolę poselską. Chcą sprawdzić, jak rząd wykorzystuje państwowe ośrodki wypoczynkowe do kwaterowania uchodźców z Ukrainy.
25 marca to Dzień Wolności (Dzień Woli), białoruskie święto nieuznawane przez reżim Łukaszenki. Z jego okazji Europejskie Centrum Solidarności przygotowało szereg wydarzeń solidarnościowych z Białorusią i Ukrainą.
- Trzeba jak najszybciej uruchomić rządowe ośrodki wypoczynkowe, które można wykorzystać na noclegi dla uchodźców. Nie możemy wciąż tylko liczyć na wspaniałych ludzi, którzy nie są już w stanie unieść tak wielkiego ciężaru - mówili na wspólnej konferencji w Gdańsku przedstawiciele Lewicy, Zielonych i KOD.
Pożar w ośrodku wypoczynkowym w Załakowie w gminie Sierakowice, w którym przebywają uchodźcy z Ukrainy, wybuchł w środę rano. Konieczna była ewakuacja 120 osób.
Radcy prawni, adwokaci i notariusze z Pomorza świadczą za darmo usługi prawne dla uchodźców z Ukrainy. Izba Radców Prawnych z Gdańska zerwała współpracę ze swoim odpowiednikiem w Kaliningradzie.
42 osoby w tym 21 dzieci i kobiety w ciąży z Ukrainy, znalazło schronienie w ośrodku Ochotniczej Straży Pożarnej w Pruszczu Gdańskim. Strażacy ochotnicy proszą jednak o wsparcie dla uchodźców, bo rząd nie dał im żadnych środków.
Jedne wycinają, drugie szyją i w ten sposób wyprodukowały już setki kocyków, poduszek, czapek i majtek dla ukraińskich dzieci. - Szyjemy to, co im najbardziej potrzebne - mówi pomysłodawczyni i zachęca do zrzutki na materiały.
Ponad setka samorządowców z Europy spotkała się online na Zoomie i potępiła ostro rosyjską agresję na Ukrainę. Samorządowcy domagają się od rządów państw, UE, NATO i ONZ większych sankcji na Putina, a także pomocy z reelokacją uchodźców.
Coraz więcej osób, które z powodu wojny musiało przerwać naukę na uczelniach w Ukrainie, trafia do Trójmiasta. Wiele z nich pyta o możliwość kontynuacji studiów na pomorskich uczelniach.
W Sopocie uruchomiony został punkt, w którym uchodźcy z Ukrainy otrzymają informacje dotyczące możliwości podjęcia pracy. Już pierwszego dnia chęć zatrudnienia uchodźców z Ukrainy zgłosiło 20 pracodawców.
Rok temu przyjechali z Białorusi do Sopotu jako uchodźcy. Dziś sami pomagają jak mogą uchodźcom z Ukrainy. Spotykają się jednak z nieprzyjemnościami, bo część Polaków traktuje ich jak sojuszników Łukaszenki, przed którym uciekli.
W niedzielę wieczorem do Gdyni przyjedzie specjalny pociąg z 252 kobietami i dziećmi z Ukrainy. To samorządowa pomoc uruchomiona przez pomorskiego marszałka Mieczysława Struka.
Do Trójmiasta dotarły już setki uchodźców z Ukrainy, a wkrótce będzie ich coraz więcej. Punkty pomocowe zorganizowane przez wojewodę i władze Gdańska rozkręcają się, przydałoby się jednak więcej informacji i koordynacji działań. Dużej pomocy udzielają mieszkańcy.
Ludmiła Kolesnyk z Mariupola - wdowa z trójką dzieci - nowy dom znalazła w Gdańsku. Jednak teraz urzędnicy odmówili jej przyznania statusu uchodźcy i dali miesiąc na opuszczenie kraju. Wsparcie płynie od sąsiadów, obcych ludzi, a Oddział ds. Cudzoziemców obiecuje, że wkrótce wyda pozwolenie na pobyt.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.