Prokuratura wniosła do sądu akt oskarżenia przeciwko dwóm osobom, którym zarzuca spowodowanie zniszczeń przyrodniczych w znacznych rozmiarach. Chodzi o głośną wycinkę 4 hektarów, chronionego nadmorskiego lasu w Łebie na podstawie tzw. lex Szyszko.
Wycięli prawie cztery hektarów lasów i mieli w zamian posadzić 18 tysięcy drzew. Wszystko wskazuje jednak na to, że właściciele działek w Łebie nie będą musieli sadzić nowych drzew. Generalny dyrektor ochrony środowiska uchylił decyzję RDOŚ w tej sprawie. Osobne śledztwo prowadzi prokuratura.
Taką decyzję wydała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Gdańsku. Właściciele nadmorskiej działki w Łebie, którzy wykarczowali cztery hektary chronionego lasu w ubiegłym roku, muszą przeprowadzić nasadzenia wiosną lub jesienią.
Policjanci zatrzymali we wtorek kilku robotników na działce, gdzie kilka dni temu dokonano kontrowersyjnej wycinki 4 hektarów drzew w Łebie. Pracownicy próbowali wywieźć wycięte drzewa, ale policja im to uniemożliwiła.
W trzy dni wycięto w Łebie cztery hektary lasu. - Gdy zaczęła się wycinka, miałam akurat lekcje w klasie z widokiem na działkę obok - mówi Monika Rapka, nauczycielka angielskiego w Gimnazjum im. Jana Pawła II w Łebie. - Wszystkie dzieci wstały z ławek, podeszły do okna. Każde padało w minutę, a rosły tyle lat.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.