O pensjach marynarzy krążą legendy, dlatego chętnych do pracy na statkach nie brakuje. Sprawdziliśmy, ile zarabia kadet, pierwszy oficer i kapitan

Dowodem na popularność zawodu marynarza jest zainteresowanie kierunkami studiów, które przygotowują do pełnienia funkcji oficerskich i kierowniczych na statkach.

Morska przygoda

- Od kilku lat na nawigacji - specjalność transport morski oraz na transporcie - specjalność transport i logistyka - obserwujemy bardzo duże zainteresowanie. Mamy sześciu kandydatów na jedno miejsce - mówi Adam Weintrit, dziekan Wydziału Nawigacyjnego Akademii Morskiej w Gdyni.

10-15 proc. słuchaczy na tych kierunkach to kobiety. - Co jest główną motywacją studentów? Zarobki, ale też to, że młodzież postrzega pracę na morzu jako bardzo satysfakcjonującą i ciekawą - tłumaczy Weintrit. - Pierwsza pensja na statkach typu offshore [statki przemysłu wydobywczego ropy i gazu, obsługi morskich elektrowni wiatrowych i morskich sieci przesyłowych - red.] wynosi od 2 do 4 tys. euro brutto miesięcznie (8300-16700 zł). Po 2-3 latach, wraz ze wzrostem umiejętności, pensja może sięgać nawet 10 tys. euro (ok. 41700 zł).

Twoja przeglądarka nie ma włączonej obsługi JavaScript

Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej

Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.

Marcin Ręczmin poleca
Czytaj teraz
Więcej
    Komentarze
    Kadeci i kucharze powinni wyjść na ulicę.
    @cheyenne20 raczej na szlak, morski
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    jerzytop masz racje!!! Pracowałem na greckim tankowcu /kontrakt 9,5 miesiąca drugi 11,5 miesiąca.Na czerwonym temperatura przy agregatach + 75 stopni piekły nas usta i gałki oczne. Kucharz miał 2metry od płyty kuchennej +65 stopni.Pensja 1500 dolarów płaconych na koniec kontraktu. Żarcie do d....y Schudłem 17 kilo. 25 lat pracy w PLO 10 lat na .kontraktach. Jestem na emeryturze. Emerytury 1530 zł. Cudo!!!!
    @waldor67 U mnie to samo! Pracowałem 20 lat u obcych armatorów, skończyłem za CE! Emetytka od Najaśniejszej 1519 PLN! Szał ciał! Lecz nie narzekam! Sam sobie wypłacam emeryturę. Nie taką jak esbecy, lecz zawsze!
    już oceniałe(a)ś
    14
    1
    Jakiś bzdurny artykuł w naszym narodowym tonie liczenia cudzych zarobków Marynarze cieżko pracują w samotności i stresie. Odchodzą w samotności i nikt się marynarzami nie interesuje. Ostatnio zatonal statek z polską załogą i tylko mała czcionka jakaś Gazeta coś napisała Waldemar C/ENG
    już oceniałe(a)ś
    82
    4
    Kokosy z plywania skonczyly sie wraz z latami 80tymi...Teraz steward na off-shore pracujac 4 na 4 tygodnie, 12 godz. dziennie, 7 dni w tygodniu jak zarobi 2tys Euro - to jest dobrze. Czyli dwojka na 8 tygodni zycia, z tego trzeba zaplacic USy, ZUSy, srusy...Ot, normalna pensja. Zadna atrakcja.
    @mr.powers No ale umówmy się, aby zostać stewardem, nie potrzeba wyższego wykształcenia i specjalnych umiejętności. Kiedyś sam pracowałem jako steward i sprzątałem kabiny, ambicja mi kazała iść wyżej, ale teraz po 10 latach pływania na stanowisku technicznym i za większą kasę, niż steward, czasami myślę, jak fajnie byłoby iść i poszaleć bezstresowo z odkurzaczem na korytarzu :-) I nie musieć "móźdżyć", bo coś znów nawaliło.
    już oceniałe(a)ś
    12
    5
    ale sami musza sobie oplacac potem w Polsce skladki, od dwoch lat u mnie w pracy ochroniarzem jest bosman z prawie 40 latami na statkach, bo mu ZUS wyliczylo, ze nie zarobil na emeryture, to teraz musi dorabiac przed 70tka. No i wasze zony i dziewczyny zostaja w na ladzie, same przez pare miesiecy czasem ;) Poznalem pare, bardzo stesknione bliskosci ;)
    @pytlarro Dziewczyny i żony zostają na lądzie i same prowadzą dom, wychowują dzieci i często pracują zawodowo. Facet na statku ma tylko pracę , tyle , ze w izolacji. A potem wraca do domu i czuje się obco , bo cały dom funkcjonuje bez niego a on czuje sie jak piąte koło u wozu - sprawadza się wyłącznie do roli bankomatu. Pieniądze nie warte takiej pracy , takiego życia .
    już oceniałe(a)ś
    55
    2
    @kaskaz1 Bycie marynarzem to nie tylko praca, to predyspozycje psychiczne. Nie wszyscy dobrze czują się na morzu ale wielu marynarzy źle czuję się na lądzie. Z tymi emeryturami nie jest tak źle, jeśli płaci się składki w odpowiedniej wysokości dostaje całkiem godziwą emeryturę, nie mniejszą niż 1000 euro. Za to można żyć nie tylko w Polsce ale i w Grecji, Włoszech czy Hiszpanii. Ten zawód dał sobie radę w Polsce po 1990 roku masową odmową pracy za grosze. Pracodawcy musieli płacić marynarzom Europejskie płace, lub zrezygnować z działalności. Podobnie powinni postąpić kierowcy, masowa odmowa pracy za granicą za stawki płacone w Polsce, rząd Niemiecki wyciągnął do nich rękę i pokazał drogę. Przewoźnicy nie zbankrutują, oni od lat pobierają za waszą prace takie opłaty jak inne kraje. Wreszcie kierowca TIRa to taki lądowy marynarz ze wszystkiego tego konsekwencjami.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @rezun-one Jestem kierowcą i powiem szczerze, że w Polsce jeździłem tylko... podczas kursu na prawo jazdy. Jeśli już nie ma mnie w domu, to przynajmniej za normalne pieniądze (po normalnych drogach, wśród normalnie jeżdżących ludzi, normalnej policji, z normalnym szefem itp.). Pozdrawiam marynarzy- morskich i lądowych.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @pytlarro Ten twój znajomy chciał być cwany i nie odprowadzał składek zusowskich (dobrowolnie) a zdrowotne miał z pracy żony. Znam starszego mechanika (chief engineer), któremu ZUS wyliczył trochę ponad 1800 zł brutto (też cwaniaczył). Teraz siedzi w domu i płacze, jak to został skrzwywdzony przez III RP.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Wielkie zarobki, to prawda. Zapraszam na morze. Mi płacą miesiąc w miesiąc, do tego jakieś bonusy itd., pracuję na dużych kontenerowcach, pensja taka w sumie średnia, rocznie wychodzi może z 40 tyś euro netto (z bonusami). ALE: spędzam na morzu 8 miesięcy w roku, hałas, wibracje, duża wilgotność powietrza, dyspozycyjność 24 godziny na dobę (czasami kładę się spać i myślę sobię "oby nocka przeszła spokojnie, bez alarmu), manewry, czyli wejścia do portów (12 godzin do Buenos Aires, później robota w porcie i po 1.5 dnia wyjście i ponowne manewry 12 godzin). Dodam, że pracuję w maszynie (elektroautomatyk), także wołają mnie od zwykłej, przepalonej żaróweczki po awarię gps, żyro i steru strumieniowego, Nie mówiąc już o zajmowaniu się kontenerami chłodzonymi (czasami 1000 sztuk na burcie z Brazylii do Europy), aby ktoś tutaj zjadł świeże kiwi i bananki. Wystarczy, że takie dwa się zepsują dziennie i dzionek z głowy, a przecież trzeba jeszcze wymienić łożyska na silniku o wadze np. 800 kilo :-) Do tego dochodzi oczywiście temperatura, zarówno na zewnątrz i wewnątrz ładowni i maszyny (po 10 minutach np. kombinezon jest cały mokry). Stać mnie oczywiście na więcej, kiedy wracam do domu, mam np. 2-3 miesiące urlopu płatnego, więc nie martwię się o finanse, stać mnie aby pojechać raz w roku na fajną wycieczkę za np. 20-25 tyś., (wydam nawet i 40 tyś, aby zrekompensować sobie rozłąkę z żoną i dzieckiem, i dobrze się bawić) ale aby to osiągnąć, trzeba też było się nieco pouczyć, zdobyć dyplomy, certyfikaty, od cholery kursów, znać bardzo dobrze angielski (dokumentacja techniczna jest głównie w tym języku) i trzeba cały czas się dokształcać, ponieważ urządzenia zmieniają się bardzo szybko. Jest sporo automatyki i elektroniki, której nie uczą na studiach. Taka jest cena tych WIELKICH ZAROBKÓW. Niestety, wielu ludzi chce zarabiać na statkach duże pieniądze, ale uczyć się nie chcą, chcą pojechać po łatwą kasę, co widać po poziomie wykształcenia absolwentów AM. Zasada "Zakuj, Zdaj, Zapomnij" kompletnie się nie sprawdza na morzu. Trzeba coś od siebie dać. Na off-shore dochodzą jeszcze fajne, czasami 12 metrowe fale (byłem na Morzu Północnym 3 latka), także mało co spania, 12 godzinny dzień pracy, non stop bujawka, szczególnie na jesieni i zimie.
    już oceniałe(a)ś
    41
    4
    50-60 tys PLN miesięcznie przy dzisiejszym kursie USD w drillingu. Praca 12-16 godzin na dobę. Oczywiście w weekendy, święta tak samo. Kazdy dzień taki sam, czy to Wigilia czy Wielkanoc. Procesu wiercenia nie przerywa sie z okazji swiąt. Czy warto? Ja myślę ze tak, ale po 28 dniach takiej harówy psycha i fizyczność jest na wyczerpaniu. Kilka lat to maks i przesiadka na deep sea...less money but no stress...Pozdrawiam z Angoli.
    @rafcza Ciekawi mnie wlasnie ta praca. Opowiesz moze jak zaczynales? Myslalem by zaczynac drilling w skandynawii od podstaw.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Szwajcarzy tez kiedys musieli pracowac za granica (w wojskach zacieznych),bo innej mozliwosci przezycia nie bylo.Teraz maja najmniejszy odsetek absolwentow szkol wyzszych, ale najlepsze szkolnictwo zawodowe. Bolek ze styropianowcami wykonal rozkazy Margaret Thatcher i zlikwidowal polski przemysl.Zamiast dawac sie sklocac miedzy soba, pomyslmy jak na wzor dwudziestolecia miedzywojennego moznaby kraj odbudowac.
    już oceniałe(a)ś
    38
    12