- wtorek, 15 lipca 2014
-
Podsumowując...
Maciek: - Dla mnie był to póki co najprzyjemniejsza relacja. Oczywiście, każdy lubi inną formę rozrywki, ale wybierając naszą dzisiejszą opcję naprawdę mało kto byłby niezadowolony. W porównaniu do ostatnich relacji, gdy odwiedziliśmy Władysławowo, Jastrzębią Górę i Łebę, Wdzydze i Kościerzyna wypadają kapitalnie. Cisza, spokój, natura, czegóż chcieć więcej? Cieszę się, że dałem się namówić Dominikowi na rejs łódką. Co prawda żeglować nie umiem kompletnie, a co więcej, nawet pływać ledwo co potrafię. Ale jeśli miałbym uczyć się żeglugi, to tutaj, we Wdzydzach, spokojnie mógłbym rozpocząć naukę. Co jeszcze mi się podobało? Muzeum Kolejnictwa, na pewno wpadnę tam kiedyś na dłużej. Minusy? Brak bankomatów i trudności z zasięgiem przy płaceniu kartą. Dobre wrażenie wywarł na mnie też hotel Niedźwiadek. Byłem tam parę lat temu i widzę, że mocno się zmienił. Na korzyść, żeby nie było. Dzień na piątkę i do zobaczenia w piątek!
Zuza: - Mnie również się dzisiaj podobało. Na łódce było przyjemnie, choć przez słaby wiatr trudno nam się manewrowało. Bardzo pozytywne wrażenie wywarło na mnie muzeum w ramach Kaszubskiego Parku Etnograficznego. Mówiąc szczerze spodziewałam się, że nie będzie to szczególnie ciekawe miejsce. Ucieszyło mnie, że na tym pięknym terenie można się cieszyć nie tylko naturą, ale także spróbować swoich sił przy kole garncarskim, namalować witraż czy przejść się na szczudłach.
-
Restauracja Rzemyk to miejsce godne polecenia!
Jednym z ostatnich punktów naszej wakacyjnej wycieczki była obiadokolacja w restauracji "Rzemyk" przy ul. Tkaczyka 6 polecona nam przez miejscowego taksówkarza. Usiedliśmy na przyjemnym tarasie i zamówiliśmy polędwiczki w sosie kurkowym z maślanymi ziemniakami puree oraz polędwiczki po kaszubsku z sosem "diabelskim: i frytkami. Na jedzenie nie musieliśmy czekać długo.
Maciek: Moje danie było pyszne, a szczególnie smakowały mi małe kawałki mięsa wymieszane z boczkiem i cebulą. Frytki też były OK.
Zuza: Jeśli chodzi o moje zamówienie, to o dziwo najbardziej smakowały mi maślane ziemniaczki, które były po prostu doskonałe. Surówki też były smaczne, a przede wszystkim świeże. Z kolei mięso było miękkie i odpowiednio wysmażone. Rozczarował mnie sos. Mimo że zawierał tak aromatyczne grzyby, jakimi są kurki, to zdecydowanie brakowało mu wyrazu ponieważ utopiono je w gęstej emulsji.
Na wyróżnienie zasługuje także bardzo profesjonalna i sympatyczna obsługa, która jest wizytówką lokalu. Za obiad zapłaciliśmy około 75 złotych. Nie jest to mało, ale obie potrawy były bardzo smaczne, więc uważamy, że taka cena z napojami jest do przyjęcia, szczególnie że porcje były bardzo duże.
-
I jeszcze kilka ujęć. Miło, przyjemnie, ciepło, wakacyjnie. Leniwie. Czas płynie tu jakby wolniej, niż w Trójmieście...
-
Tymczasem w centrum Kościerzyny...
...sielska i sympatyczna atmosfera. Tandeta i kicz pokrywająca nadmorskie kurorty grubą powłoką (mowa tu o odwiedzonych już przez nas Władysławowach i innych Łebach) jeszcze tu nie dotarła, a przynajmniej nie w takim stopniu. Nie jest to może najpiękniejsza mieścina pod słońcem, ale ma swój urok. Obejrzyjcie zdjęcia Dominika:
-
A to, znowu, my! Humory dopisują, to muzeum naprawdę jest ciekawe!
-
Tak, dobrze widzicie... to "nasza" SKM-ka!
Jak dla nas, to najciekawszy eksponat. SKM-ka z lat 20-tych ubiegłego wieku. Początkowo jeździła w Berlinie, ale potem, w ramach odszkodowań powojennych trafiła do Polski, a po modernizacji zaczęła służyć pasażerom Trójmiasta. Na dowód zdjęcie nr 2 ;-)
-
Maciek: - To muzeum naprawdę fajna sprawa! Może i dojazd nie jest najlepszy, ale na miejscu frajdy jest sporo. Niektóre eksponaty są naprawdę wiekowe, ale mimo tego prezentują się fantastycznie. Niestety, muzeum otwarte jest tylko do 18, stąd nie mieliśmy czasu na dokładne obejrzenie wszystkich lokomotyw i wagonów. Szkoda, ale na pewno tutaj wrócę!
-
Uff, dotarliśmy... Na parkingu tłumów brak. Idziemy testować.
-
Katastrofalne oznaczenie drogi do Muzeum Kolejnictwa
Gdyby nie miła pani, którą spotkaliśmy przy drodze, trudno byłoby nam tutaj trafić. Jedyny drogowskaz, który znaleźliśmy, to ten na zdjęciu poniżej... Naszym zdaniem, jak na ponoć jedną z największych atrakcji turystycznych Kościerzyny, oznakowanie jest tragiczne i do pilnej poprawki. Zwłaszcza, że ze wskazaniem prawidłowej drogi nie radzi sobie nawigacja GPS.
-
W poszukiwaniu Muzeum Kolejnictwa... GPS nie dał rady
Nie ma co zbytnio polegać na nawigacji GPS. Po wpisaniu do niej adresu Muzeum Kolejnictwa, do którego właśnie zmierzamy, nawigacja skierowała nas... o tutaj:
-
Wszystko pięknie, ale...
Okolice Wdzydz Kiszewskich są przepiękne pod względem krajobrazowym, trudno byłoby temu zaprzeczyć. Jednym z niewielu problemów, z jakimi spotkaliśmy się w tym rejonie, były płatności. W samej miejscowości ani w okolicy nie ma... bankomatu. - Najbliższy jest w Kościerzynie - poinformowała nas ekspedientka w Tawernie, czyli prawie 20 km dalej. Kiedy próbowaliśmy zapłacić kartą, sprzedawczyni musiała krążyć wokół budynku i na szczęście po kilku minutach płatność zakończyła się sukcesem.
Po przyjeździe do Kościerzyny, zatrzymaliśmy się przy pasażu handlowym. W pierwszym sklepie nie było możliwości płacenia kartą, podobnie jak w kolejnym i jeszcze następnym. Sprzedawcy odsyłali nas do bankomatu na promenadzie, który był... "chwilowo nieczynny". Po drodze mijaliśmy banki bez bankomatów, aż w końcu natrafiliśmy na jeden wyposażony w pożądaną przez nas maszynę. To trochę dziwne, że w XXI wieku w miejscowościach turystycznych występują takie problemy z płatnością.
-
Okolice Wdzydz Kiszewskich przyjazne dla niepełnosprawnych
Kolejnym celem naszej wakacyjnej wyprawy jest Kościerzyna - zwiedzimy centrum miasta i Muzeum Kolejnictwa. Po drodze spotkaliśmy wycieczkę, w której uczestniczyły osoby niepełnosprawne, więc zapytaliśmy jak oceniają ten region pod względem infrastruktury i dostępnych atrakcji. - Z toaletami nie mamy raczej problemów, bo wszystkie są wystarczająco duże, a co najważniejsze, ludzie mają do nas bardzo pozytywne nastawienie i pozwalają nam z nich korzystać nieodpłatnie - mówi Paulina Piotrowska, opiekun wyjazdu. - Wdzydze Kiszewskie są dobrym miejscem do wypoczynku dla osób niepełnosprawnych. Do tej pory pływaliśmy na katamaranach, zwiedzaliśmy skansen i byliśmy na kilku koncertach. Oprócz tego, chodzimy także na lody i gofry, a przede wszystkim korzystamy z pięknej pogody. W końcu są wakacje - dodaje.
-
W drogę!
Kolejnym celem naszej wakacyjnej wyprawy jest Kościerzyna - zwiedzimy centrum miasta i Muzeum Kolejnictwa. Już za kilkanaście minut opowiemy o naszych pierwszych wrażeniach.
-
Wdzydze Kiszewskie ośrodkiem relaksu
Zuza: Muzem położone jest na pięknym zielonym terenie, więc tuż wejściu na jego teren poczułam się zrelaksowana. Mimo że jest to miejsce chętnie odwiedzane przez turystów, ogromny teren nie pozwala tego odczuć. W błędzie są moim zdaniem Ci, którzy uważają to miejsce za nudne. Na każdym kroku można tu nie tylko oglądać historyczne domy, ale także aktywnie uczestniczyć w wielu czynnościach codziennych, takich jak pranie czy noszenie wody, aby na własnej skórze przekonać się jak się kiedyś żyło na Kaszubach. Zwiedzając muzeum, trafiliśmy akurat na grupę malującą na szkle. Dzieciaki były zafascynowane tą czynnością, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że muzeum to odpowiednie miejsce zarówno dla dorosłych jak i najmłodszych.
Kaszubski Park Etnograficzny to także dobry wybór ze względu na rozsądne ceny. Bilet wstępu dla dorosłego kosztuje 14 złotych, a za dziecko płaci się 9 złotych.
-
Każdy znajdzie coś dla siebie
Podczas wizyty w muzeum można skorzystać z wielu warsztatów, takich jak malowanie na szkle, haftowanie, tworzenie kwiatów z bibuły, lepienie z gliny czy nauka śpiewu. - Staramy się pokazać w sposób łatwy jak się tu kiedyś żyło - tłumaczy Teresa Lasowa. - Odwiedzają nas zarówno osoby, które chcą poznać kulturę kaszubską oraz kociewską, a także Ci, których przodkowie mieszkali kiedyś na tych terenach - dodaje dyrektor muzeum.
-
We wdzydzkim muzeum można spędzić cały dzień
Kaszubski Park Etnograficzny to miejsce bogate w atrakcje rozłożone na ogromnym terenie o powierzchni 22 hektarów. Założony w 1906 roku park idzie z duchem czasu prezentując część treści dotyczących historycznych wnętrz w formie multimedialnej. Teren każdy może zwiedzać we własnym tempie - przy wejściu lub za pomocą strony internetowej można ściągnąć audioprzewodnik na własny nośnik i z nim poruszać się po terenie. - Całość prezentowana jest w formie opowieści, którą nagrywaliśmy w radiowym studio - mówi Teresa Lasowa, dyrektor muzeum.
-
Kończymy zwiedzanie Niedźwiadka
Zahaczamy jeszcze o miejsca stworzone specjalnie dla najmłodszych gości hotelu. Przed wami zagroda z osiołkami. Co ciekawe, na terenie hotelu znajduje się nawet... muzeum zabawek. - Czego to nie wymyślą. Gdy sam byłem dzieckiem, największą atrakcją na wczasach, oprócz kąpieli w jeziorze, była gra w badmintona. A teraz? Oj, chciałbym urodzić się z 20 lat później - uśmiecha się Maciek.
A jak wypada sam hotel? - Poprzednie posty mówią same za siebie. W skrócie? Ten hotel możemy polecić z czystym sumieniem wszystkim pragnącym odpoczynku na łonie natury, a przy tym w całkiem komfortowych warunkach. Koniec, kropka! - ocenia Maciek.
-
Jest i basen
- Basen oszałamiającego wrażenia nie robi. Nie jest duży ani jakiś specjalnie luksusowy, ale na potrzeby hotelu o tym standardzie spokojnie wystarczy - mówi Maciek.
Na plus - budowany właśnie basen kryty. Fundamenty już są, w przyszłym sezonie będzie można już popływać:
-
Zwiedzamy otoczenie hotelu Niedźwiadek...
Tak prezentują się nowe domki, leżące w bezpośrednim sąsiedztwie hotelu. - Do września mamy już stuprocentowe obłożenie - mówi dyrektor Kądziela.
A to taki zakątek dla zakochanych. - Nie mój klimat. Musiałbym być baaaaaaardzo zakochany, żeby tam usiąść - śmieje się Maciek.
W Niedźwiadku można też pograć w bule. - Jakiegoś ogromnego zainteresowania nie widać, ale to zawsze nieco oryginalniejsza forma spędzenia wolnego czasu - ocenia Zuza.
-
Park linowy, frajda i dla dzieci i dorosłych
Maciej: - Do parku linowego w tym hotelu podchodziłem sceptycznie. Wszak taka atrakcja to już dzisiaj codzienność. I choć ten tutaj jakoś specjalnie się nie wyróżnia na tle innych, to ma sporą zaletę. Mianowicie: w parku można zjechać na linie tuż nad jeziorem. Niestety, kolejka do tej atrakcji jest spora, a my chcąc pokazać wam wszystko musimy pędzić dalej... Na ostatnim zdjęciu zobaczycie jednak szczęśliwca, który ma już za sobą przejazd nad wodą.
Fani tej formy zabawy mają do wyboru trzy trasy: zieloną, niebieską i czerwoną. - Zielona jest dla dzieci, czerwona dla ryzykantów - uśmiecha się dyrektor Kądziela.
-
Rok temu jeszcze tego tu nie było...
...a mowa o placu zabaw. - Doczekaliśmy się go stosunkowo niedawno, bo w zeszłym roku - mówi nam dyrektor Kądziela. - Jego budowa była świetną decyzją, dzieci bawią się tam niemal bez przerwy, a rodzice mogą w tym czasie odpocząć.
-
Piękne położenie, ale i ładne wykończenie
Maciek: - Niedźwiadek prezentuje się naprawdę nieźle. Może nie zmienił się przez te lata jakoś drastycznie, ale widać, że właściciele nie oszczędzają na wygodzie klientów. Teren hotelu jest rozległy, ale do jeziora mamy stąd rzut beretem. Sporo tu atrakcji zarówno dla dorosłych, jak i dla najmłodszych. Zresztą zaraz wszystko wam pokażę. Na początek kilka zdjęć samego hotelu:
Na początek widok na hotel od strony wjazdu.
Restauracyjna część, w której posiłek można zjeść pod gołym niebem
Tawerna. Tutaj organizowane są wieczorne imprezy dla gości hotelowych
Tak prezentuje się wewnętrzny dzieciniec hotelu
-
Hotel Niedźwiadek - czy zasługuje na swoją popularność?
Po hotelu i jego atrakcjach oprowadzi nas jego dyrektor, Marek Kądziela. Już na pierwszy rzut oka widać jednak, że hotel nieźle prosperuje. Mimo, że nie jest najmłodszy, prezentuje się nowocześnie i przyjaźnie. Zobaczymy za chwilę, co kryją jego zakamarki...
-
Ruszamy do hotelu Niedźwiadek, chyba najsłynniejszego tego typu obiektu w okolicy
Maciek: - Spędziłem tam kiedyś parę dni, ale to było bardzo dawno temu. Co najmniej pięć lat. Jestem ciekaw, czy się zmienił.
-
Widzieliście kiedyś takie rowerki wodne?
Można się poczuć jak zawodowy kierowca... wodny. O ile ciekawiej pływać sobie na takim rowerku, a nie takim zwykłym, wyglądającym jak prostopadłościan? - pyta retorycznie Zuza.
Gdyby ktoś z was zdecydował się na wizytę w PTTK, to podrzucamy cennik. Raczej standardowy, ani drogo, ani tanio:
-
I jeszcze kilka zdjęć. Aż nie chce się schodzić...
-
Maciek: - Poniżej obiecane zdjęcia z wieży widokowej nad jeziorem, czy też jeziorami. Robią wrażenie? Ale to nic przy widoku na żywo. Rewelacyjne miejsce, polecam wszystkim!
-
Nasza mobilna redakcja przeniosła się na chwilę do pobliskiej Tawerny na późne śniadanie. Zamówione przez nas jajecznice były smaczne, choć zdaniem Maćka za mocno ścięte. Mimo wszystko, trudno narzekać mając dobrą kawę i takie widoki przed oczami...
-
Były zdjęcia, teraz czas na film z naszego rejsu
-
Jeszcze kilka zdjęć relacjonujących nasz rejs po jeziorze...
-
Płynąc po jeziorze spotkaliśmy po drodze kursantkę, która stawiała swoje pierwsze kroki na desce windsurfingowej.
-
Wieża widokowa we Wdzydzach - tak prezentuje się wieża widokowa leżąca nad samym jeziorem. A właściwie jeziorami, ponieważ widać z niej aż cztery: Gołuń, Radolne, Jelenie i Wdzydze. Wkrótce pokażemy wam ten widok...
-
Ktoś musi pracować, żeby odpoczywać mógł ktoś... ;-)
Dominik sporo się napocił przez ostatnie półtorej godziny. Ale to w sumie dzięki niemu mogliśmy skorzystać z tej atrakcji. - Żegluję od małego, zaraził mnie tym ojciec. Od dawna mam patent sternika i mogłem dzięki temu zaprosić te dwa szczury lądowe na krótki rejsik - mówi Dominik.
Maciek: - Okazało się jednak, że z naszej dwójki, tylko ja nie mam kompletnie pojęcia o żeglowaniu. Zuza spędziła już trochę czasu w życiu na wodzie, choć jak mówiła, na nieco innych łódkach. Z tego co zaobserwowałem, to do żeglowania taką łodzią potrzebne są co najmniej dwie osoby. Czasem coś tam nawet pomogłem Dominikowi i Zuzie, ale w większości statystowałem. Co widać poniżej:
Żeglujący Dominik i nieżeglujący Maciek.
-
Maciek: - Jesteśmy już na brzegu. Mieliśmy dużego pecha, ponieważ na środku jeziora trafiliśmy na kompletną flautę. Nie dmuchało ani trochę, musieliśmy pomóc sobie wiosłami, a cała wycieczka przedłużyła się nam o pół godzinki.
-
Ahoj! Jesteśmy pod żaglami
Choć wiatr jest bardzo słaby, można popływać i się zrelaksować. Dobrze, że jest z nami Dominik, nasz dzielny fotoreporter - dzięki temu mamy sternika! Jeżeli ktoś chce uciec od komórki i komputera, to jest to dobre miejsce.
Na środku jeziora ciężko o internet, stąd nie możemy się z Wami jeszcze w pełni podzielić wrażeniami, ale to już za chwilę, gdy dobijemy do brzegu.
-
Ten pan już wypłynął. Pora do niego dołączyć!
-
Kilka ujęć okolicy:
Niektórzy przy wyborze imienia dla łódki prezentują niespotykaną fantazję ;-)
-
Znajdujemy się w stanicy wodnej PTTK (więcej TUTAJ). Mimo, że pora wczesna, to spotkaliśmy tu już wielu letników. Oprócz żaglówek (wynajęcie naszej kosztuje zaledwie 25zł za godzinę), można tu wypożyczyć kajaki i rowerki wodne.
Na zdjęciu Maciek i Zuza. - Za chwilę wypływamy, jestem mocno podekscytowany - mówi Maciek. - Szczerze mówiąc, nigdy jeszcze nie płynąłem żaglówką! Ale już nie mogę się doczekać ;-)
-
Jesteśmy już nad Jeziorem Wdzydze! Ależ jest pięknie!
-
Ostatni fragment trasy. Droga, jak widać, niezbyt dobrej jakości...
-
Masz dla nas jakieś ciekawe wskazówki? Chcesz polecić miejsca, które powinniśmy odwiedzić i pokazać w relacji? Pisz na dnz@gdansk.agora.pl
-
Kościerzyna za nami, za chwilę Wdzydze!
Rondo na wylocie z Kościerzyny. Na wprost Miastko, na lewo Wdzydze. A do Kościerzyny jeszcze wrócimy, ale po południu.
-
Nadal w drodze.
-
Jedziemy, Wdzydze coraz bliżej...
...trasa póki co jak marzenie. Zero spowolnień, ruch niewielki, pogoda piękna. Nic, tylko jechać na Kaszuby! Poniżej zdjęcia z Żukowa i zza Żukowa.
-
Pojechaliśmy "najszybszą" trasą
Jak widać na poniższej mapce, spod naszej redakcji, mieszczącej się w centrum Gdańska, do Wdzydz można dojechać trzema trasami. My wybraliśmy tę najszybszą, biegnącą przez aleję Armii Krajowej, "siódemkę", Żukowo, "dwudziestkę"(przez Egiertowo i Wieżycę do Kościerzyny), a do Wdzydz skręciliśmy przy wyjeździe z Kościerzyny. Trasa zajęła nam niecałe półtorej godziny, tak jak przewidywał wujek Google.
-
Witamy serdecznie w trzecim odcinku cyklu "Wakacje z Maćkiem i Zuzą"! Dzisiaj odwiedzimy i ocenimy dla was walory Kościerzyny i Wdzydz Kiszewskich.
To już trzeci odcinek naszego cyklu. W poprzednim, w ostatni piątek, odwiedziliśmy Władysławowo i Jastrzębią Górę. Wcześniej z kolei pokazaliśmy wam Łebę. Jak te dwa nadmorskie kurorty wypadły w naszych oczach? Sprawdźcie:
- relacja z Łeby - TUTAJ
- relacja z Władysławowa i Jastrzębiej Góry - TUTAJ
Teraz przyszła pora na kolejne ciekawe miejsca na Pomorzu, choć tym razem nieco oddalone od wybrzeża. Dziś odwiedzimy Wdzydze Kiszewskie i Kościerzynę, jedne z najpopularniejszych miejsc do wypoczynku na Kaszubach. Sprawdzimy, czy są one rzeczywiście są warte odwiedzin i jakie atrakcje oferują turystom...
Wakacje z Zuzą i Maćkiem [NA ŻYWO Z KASZUBSKICH JEZIOR - WDZYDZE I OKOLICE]
Maciek Dzwonnik
Inne
-
Wiecznie zakorkowana gdańska ulica będzie miała nową nawierzchnię
-
Pociąg "Słoneczny" w wakacje wróci na tory. Kursów będzie więcej niż przed pandemią
-
Najlepsi w gdańskiej kulturze. Grzebałkowska, Nowosielska, Arbuz i Czekanowicz z Nagrodą Splendor Gedanensis
-
Maura Zaworska: Wreszcie zrozumieliśmy, że zieleń wokół nas to skarb
-
Nie wyszło w Szczecinie, może uda się w Gdańsku? Banki angażują się w program budowy promów "Batory"
-
Piłkarze Arki pokonali Sandecję, ale o awans powalczą w barażach