Jeszcze trzy lata temu na ul. Garncarskiej w Gdańsku był tylko jeden lokal gastronomiczny. Wiecznie pusty, którego właściciele skarżyli się, że "miejsce jest fatalne, bo wszyscy tędy tylko przebiegają, turyści nie dochodzą". Krótko po tym je zamknęli. Pamiętam, jak bardzo się zdziwiłam, kiedy pod tym samym adresem zawisł szyld Surf Burgera.
- To nie jest zła lokalizacja, zobaczysz, że niedługo zaczną bywać tutaj ludzie - przekonywał mnie Łukasz Wingert, właściciel burgerowej sieci. Dzisiaj na ul. Garncarskiej i w bezpośrednim jej sąsiedztwie działa pięć modnych lokali, w których nieraz trudno o znalezienie wolnego stolika.
Zaczęło się od Oliwy do Ognia. Otworzyła się w pierwszej połowie 2015 r., na kilka dni przed Surf Burgerem. Sercem lokalu jest szamotowy piec obudowany cegłą. Pizzaiolo wrzuca do niego kolejne, cienkie, drożdżowe placki. Pizza w piecu opalanym drewnem potrzebuje tylko kilku minut, żeby ciasto stało się puszyste i smaczne, a mozzarella rozpłynęła się po farszu.
RENATA DĄBROWSKA
Na Garncarskiej pizzę przyrządza się z produktów importowanych z Włoch: pomidorów pelati, sera, wędlin, oliwek i mąki. Najprostszą kompozycją jest margherita, kosztuje 12 zł. Właściciele polecają pizzę di tartuffa, czyli z pastą z czarnych trufli, mozzarellą, salami picante oraz mascarpone (25zł). Popularnością cieszy się pizza z salami napoli (17 zł) oraz bezmięsna quattro formaggi: z mozzarellą, taleggio, słodką gorgonzolą i scamorza (za 20 zł).
Surf Burger zajął lokal, w którym znajdowała się naleśnikarnia Lokomotywa. Wnętrze przeszło generalny remont. Dominują jasne kolory, drewno i pastele, właściciele Surf Burgera postawili też na dobrą wentylację. I ta zamiana spodobała się mieszkańcom Trójmiasta. Surf to alternatywa dla nocnych kebabów i zapiekanek, bo w weekendy kotlety smażone są do 4 nad ranem. W menu jest klasyczny.
RAFAŁ MALKO
Burger Special z warzywami, sosem limonkowym, barbecue i 180 gramowym kotletem wołowym - 16 zł. Jest burger hawajski z grillowanym ananasem (17 zł), burger włoski z mozzarellą i świeżą bazylią i burger z norweskim kozim serem karmelowym - 19 zł. Słodki Góral to klasyczny burger z oscypkiem i borówkami. Jest też Nacho Burger z sosem serowym i nachosami - 19 zł. A na słodko tzw. pankejki, m.in. z piankami, owocami, polewą truskawkową i domową bitą śmietaną.
Rabarbar to jeden z niewielu w Trójmieście koktajlbarów. Lokal specjalizuje się w przygotowywaniu klasycznych drinków "bez palemek" i sałatek owocowych. Kluczem do sukcesu są wysokiej jakości produkty, dlatego wiele soków i syropów wyrabianych jest na miejscu. Warto przyjść tutaj ze znajomymi i zająć któryś z wysokich stolików.
JAN RUSEK
Można też usiąść przy barze i przy okazji obserwować miksologiczne popisy barmanów. Co ważne dla koneserów dobrych alkoholi, karta zmienia się sezonowo. Obecnie można posmakować np. koktajlu Ryzyk Fizz'yk: gin, miód pitny, rabarbar, pietruszka (19 zł), Cherry, Cherry Lady: pisco, porto, wiśnie ogórek (cena to 22 zł), Ge'never Dies: genever, chartreuse, agrest, jałowiec (26 zł). Oprócz sezonowych smaków nie brakuje typowych klasyków, jak Whiskey Old-fashioned (19 zł), Boulevardier (19 zł) czy też mai Tai (25 zł).
Dosłownie kilka kroków od ul. Garncarskiej powstała tej wiosny druga restauracja Mandu (pierwsza powstała przy ul. Kaprów w Gdańsku Oliwie). Właściciele nie ukrywają, że o lokalizacji zadecydowała potencjał tego miejsca.
- Nie chcieliśmy otwierać restauracji w najbardziej popularnych lokalizacjach, jak np. ul. Długa - mówi Dorota Marek, współwłaścicielka. - Podobnie, jak było w Oliwie, zależy nam na przyciąganiu gości do miejsc poza ścisłym, turystycznym centrum, a równie urokliwych i atrakcyjnych.
RAFAL MALKO
W Mandu pierogi lepione są na oczach gości. Specjalnością lokalu są pierogi z różnych stron świata. Nazwa lokalu pochodzi od koreańskich pierogów mandu, czyli pierogów z mieloną wieprzowiną, tofu, grzybami shitake, drobno posiekanym imbirem i porem. Podaje się je z sosem ponzu, a porcja 12 sztuk kosztuje 27,5 zł. Pierogi gotowane podawane są m.in. z gęsiną i konfiturą z czerwonej cebuli (22,5 zł), z kaszanką na ostro (15,5 zł), z mięsem z dzika, z sosem z grzybów leśnych (20,5 zł) czy też z siekanym szpinakiem, suszonymi pomidorami, fetą i sosem z sera Dor Blue (16,5 zł). Pierogi z pieca można zamówić m.in. z gruszką i serem pleśniowym, podawane z żurawiną (17,5 zł), mielonym na miejscu mięsem wieprzowo-wołowym i kapustą duszoną z borowikami (16,5 zł).
Do spaceru po ul. Garncarskiej od kilku tygodni zaprasza lokal "Bosko". Widać go z daleka, znajduje się tuż przy Targu Drzewnym, w budynku, w którym mieścił się kiedyś legendarny, rockowy klub "Rudy Kot".
Miejsce szybko zyskało popularność wśród mieszkających i pracujących w tej części miasta gdańszczan. Można tutaj zjeść śniadanie (np. zestaw pasty z makreli, twarogu, rzodkiewki i chleba kosztuje 12 zł), bo to jeden z niewielu lokali otwartych w dni robocze od 7 rano. Śpiochy i spóźnialscy - nie martwcie się. Śniadania serwowane są tutaj przez cały dzień. Jeśli jednak wolicie lunch, to warto zamówić m.in. chilli con carne za 15 zł albo burgera z kaszanką i kapustą kiszoną za 16 zł.
RENATA DĄBROWSKA
- Menu często się zmienia, nasi kucharze rano wychodzą na halę, żeby kupić świeże, jak najbardziej sezonowe składniki, a potem przyrządzają z nich autorskie dania - mówi Bartosz Czapiewski, właściciel. Wieczorami zmienia się obsługa. Baristów zastępują barmani, a kucharze przygotowują tapasy (ceny od 9 do 14 zł). W miejscu organizowane są wydarzenia związane z degustacjami alkoholi. W piątek i w sobotę w tle leci muzyka z gramofonów, a lokal zamyka się o 2 w nocy.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze