Dr Jerzy Karpiński, lekarz wojewódzki, dyrektor Wydziału Zdrowia w Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim: Prezydent przebywa na oddziale intensywnej terapii, jest pod aparaturą wspomagającą jego czynności życiowe. Sytuacja jest bardzo poważna. Prezydent stracił dużo krwi. Uraz był wielonarządowy. W trakcie operacji podano mu 20 litrów krwi. Nastąpiło ogromne niedokrwienie całego organizmu i uszkodzenie wszystkich komórek organizmu. Mózg też został niedotleniony, prezydent jest utrzymywany w śpiączce farmakologicznej i w związku z tym trudno ocenić, jakie to wywołało konsekwencje. Każdy z tych trzech ciosów, które otrzymał prezydent Adamowicz, bezpośrednio zagrażały jego życiu.
- To młody, zdrowy człowiek, który nie miał żadnych dodatkowych chorób. Ważne jest też to, że pomocy udzielono mu natychmiast. Są podstawy, żeby wierzyć, że sobie poradzi. Jest pod najlepszą opieką, jaką sobie można wyobrazić. Uniwersyteckie Centrum Kliniczne ma świetnych specjalistów i supernowoczesny sprzęt.
- Z całą pewnością nie zdecydują się w najbliższym czasie na to, żeby pacjenta wybudzać, bo byłoby to dla niego dużym zagrożeniem. Chodzi o to, żeby ustabilizować czynności życiowe, obniżyć możliwości zwiększonego zużycia tlenu.
- Po pierwszej, drugiej dobie będziemy wiedzieć więcej. Po takim czasie widać, czy jest szansa na poprawę. Wszystko teraz zależy od tego, czy organizm pana prezydenta poradzi sobie z tym ogromnym wstrząsem.
CZYTAJ TAKŻE: Atak na Adamowicza. Tłumy mieszkańców oddają krew dla prezydenta Gdańska
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Nawet jesli nie miał oficjalnych to miał mentalne. Nikomu w XXI wieku w mieacie w czasie pokoju nie jest potrzebny wojskowny nóż z ostrzem 15 cm.
Interesujące. Bezprzebaczenia.
Nick niestety sugeruje, że mamy do czynienia z zabetonowaniem poglądów, ale spróbuję wyjaśnić.
W obu przypadkach sprawcy, mniej lub bardziej niestabilni psychicznie stali się ofiarami-narzędziami propagandy nienawiści jaką prowadzi Jarosław Kaczyński.
Pan, który zabił Rosiaka powiązany z prlowską milicją, był celem bezrozumnej, bezwzględnej nagonki względem wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób byli powiązani z komunistycznym aparatem przemocy. Sprawca bez indywidulanej oceny, czuł się ofiarą ataków pisowskich i Jarosława Kaczyńskiego osobiście. Ta fala nienawiści sterowana przez Nowogrodzką, była niezależna od tego kto sprawował rządy.
Obecnie mamy do czynienia z trochę inną sytuacją, bo osobie niestablilnej psychicznie wmówiono, że winę za całe nieudane życie ponosi partia PO i jej przedstawiciel.
W pierwszym przypadku mamy do czynienia z formą obrony a la pies, który gryzie bijącego właściciela, w drugim pies rzucił się na wskazaną ofiarę do szczucia. Tu i tu odpowiada ten kto kieruje psem, czyli nastrojami społecznymi w takim a nie innym kierunku i celu.
"W pierwszym przypadku mamy do czynienia z formą obrony a la pies, który gryzie bijącego właściciela, w drugim pies rzucił się na wskazaną ofiarę do szczucia. "
"Sąd sądem ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie" /klasyka/
Bez komentarza.
Cyba, zabójca Rasiaka, kręcił się wokół kilku biur poselskich, a zaatakował akurat to PISu, bo mu się tam "udało". Cyba chciał odstrzelić jakiegokolwiek polityka, bo mu się tak uwidziało. To, że akurat trafił na PIS, to przypadek, który jednak w nieciekawym, świetle stawia haniebną, histeryczną i kłamliwą kampanie "nie zabijajcie nas".
Jadowici politycy, dziennikarze, wszelkiej maści działacze etc., miejcie świadomość, że dostarczacie swoimi nieodpowiedzialnymi wypowiedziami paliwa do działania ludziom agresywnym, o chwiejnych emocjach, szaleńcom, którzy następnym razem cios czy narzędzie zbrodni skierują w waszą stronę.