Od środy 1 kwietnia rząd wprowadził nowe zasady korzystania ze sklepów. Mają one związek z epidemią koronawirusa. Pojawił się limit trzech osób na kasę w sklepie (dotyczy zarówno zarówno małych punktów, wielkopowierzchniowych marketów, jak i lokali usługowych).
Od 2 kwietnia wszyscy klienci muszą robić zakupy w jednorazowych rękawiczkach (musi je zapewnić sklep). Zaczęły też obowiązywać godziny dla osób powyżej 65. roku życia - między godz. 10 a 12 sklepy, apteki i drogerie są otwarte wyłącznie dla seniorów. W pozostałych godzinach sklepy i lokale usługowe są dostępne dla wszystkich. W tym dla osób powyżej 65. roku życia.
Jak to wygląda w praktyce? W dużych sklepach limitu osób często pilnują pracownicy lub ochroniarze. W niektórych placówkach kierownicy próbują uregulować ruch, ograniczając liczbę koszyków - gdy nie ma ich przed kasami, klienci nie mogą wejść do środka. Coraz częściej zdarza się jednak, że kupujący przychodzą do sklepów z własnymi torbami na sprawunki.
Przed wieloma sklepami w środę ustawiały się kolejki. Na wejście do Lidla na ul. Gdańskiej w Brzeźnie w środę ok. godz. 13 w kolejce czekało kilkanaście osób: starszych, młodszych i w średnim wieku. Niektórzy mieli własne rękawiczki i maseczki. Pracownik sklepu wpuszczał do środka grupki klientów, gdy odpowiednia liczba osób, która zrobiła już zakupy, wyszła.
W Biedronce w Brzeźnie wielu klientów zapomniało o tym, że sklep ma również godzinną przerwę (od godz. 13.30 do 14.30) na dezynfekcję. Do osób, które w tym czasie chciały zrobić zakupy, wychodził pracownik sklepu i informował o nowych godzinach otwarcia.
W Biedronce na ulicy Rajskiej przed wejściem obsługa wywiesiła jednorazowe foliowe rękawiczki, które do tej pory w sklepie używane były na dziele z pieczywem.
- Kiedyś w kolejkach stali moi rodzice, teraz stoję ja - mówi pani Agata, która czekała na wejście do sklepu. - Nowe zasady obostrzenia mocno wpływają na nasze życie: do sklepu można wyjść w określonych godzinach, nie można po zakupy wysłać nastoletniego dziecka, wszystko to zabiera więcej czasu. Staram się robić większe zakupy raz na kilka dni i racjonalnie z nich korzystać, żeby nie wychodzić do sklepu za często.
W Leclercu na Przymorzu w środę po południu był duży ruch - wózkami wyznaczono strefy wejścia i wyjścia, porządku pilnowali pracownicy ochrony.
Wyjście do Lidla na ul. Zawodników na Dolnym Mieście opisała na Facebooku gdańska przewodniczka Inka Niemczewska: "Kolejka w uczciwych odstępach prawie do rynku. Zimno, wieje. Wychodzących ze sklepu jak na lekarstwo, wszystko się strasznie ślimaczy. Lud kolejkowy, wiadomo - zestresowany jak każdy, wkurzony, zniechęcony, zły. Wystarczy jeden niezadowolony typ czy awanturnicza przekupa i nieszczęście gotowe. Dzisiaj gasiłam trzy zarzewia ognia, chociaż sama byłam zła i zamarznięta na kość.
W sklepie pusto, przyjemnie. Ktoś przymierza jakieś bluzki, ktoś przegląda coś innego z promocji. To chyba nie ten czas. Z głośników informacja, że trwa przerwa technologiczna i wszystko idzie wolniej. Zrozumiałe, że potrzebują. Nie wiedzą tego jednak ludzie na zewnątrz".
Nie wszyscy seniorzy wiedzieli też, że przepisy ich dotyczące wchodzą w życie od 2 kwietnia i że poza wyznaczonymi godzinami również mogą przyjść do sklepu.
"Jedna z gdańskich Biedronek w pierwszy dzień ograniczeń liczby klientów w sklepie. Nie, dziś jeszcze nie ma godzin dla seniorów, wchodzą one w życie od jutra. Więc seniorzy stoją dziś w kolejce, zdecydowanie nie zachowując niestety odstępów" - napisał na Twitterze dziennikarz Radia Zet Maciej Bąk.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Stanie na mrozie przez godzine na pewno sluzy naszemu zdrowiu. I nie mowcie, ze mamy chodzic co dwa tygodnie do sklepu, bo mam kilkuosobowa rodzine, nastolatkow w fazie wzrostu, ktorzy musza sie dobrze odzywiac, chocby wlasnie dlatego, ze buduje to ich odpornosc.
Uwazam, ze wladza wymyslila cos tak glupiego, aby odwrocic uwage od cyrku z wyborami oraz bardzo niebezpiecznych przepisow zywcem ze stanu wojennego nadajacym dziwne uprawnienia prokuratorom i policji. Ludzie w ogole nie rozumieja o co chodzi i zamiast patrzec na rece co ci zloczyncy z parlamentu wyprawiaja, zaczeli walczyc o pietruszki i dostep do podstawowych rzeczy.
Jak wam wladza nakaże nosic kupy na glowach "dla waszego dobra" to nadal bedziecie to robic?