Gdańszczanie bardzo lubią transport publiczny, ale 15 proc. pasażerów nie chce wracać do regularnego podróżowania komunikacją nawet po ustaniu pandemii. Co możemy zrobić, aby powstrzymać tak dramatyczny odpływ pasażerów?
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu
 

Pandemia wywarła ogromny wpływ na sposób poruszania się po miastach. Liczba pasażerów spadła dramatycznie, tak jak i wpływy z biletów. Koronawirus zatrzymał nas na wiele tygodni – najpierw na wiosnę, następnie jesienią. Ludzie zniknęli nie tylko z transportu publicznego, ale także z ulic, chodników i dróg rowerowych. Po prostu znacznie rzadziej zaczęliśmy się przemieszczać.

Transport publiczny ucierpiał jednak najbardziej, bo i mało która gałąź była tak mocno stygmatyzowana jak ta. Rządzący zrobili wiele, by wmówić ludziom, że podróż pociągiem, autobusem czy tramwajem jest dziś niebezpieczna. W efekcie odpływ pasażerów z transportu publicznego jest dramatyczny. Problem w tym, że jest on równocześnie jednym z najważniejszych elementów sprawnie funkcjonujących miast.

I choć prowadzone są liczne badania na temat wpływu pandemii na różne aspekty naszego życia, tak do tej pory transport publiczny leżał poza kręgiem zainteresowań. Postanowiliśmy wypełnić tę lukę i zapytać mieszkańców największych polskich miast, którzy przed pandemią regularnie korzystali z transportu publicznego, jak zmieniły się ich nawyki związane z przemieszczaniem.

O wynikach i o tym, jak działania należy podjąć, by transport publiczny dalej był atrakcyjny dla mieszkańców, rozmawiać będziemy na dzisiejszej debacie, którą można będzie oglądać na trójmiasto.wyborcza.pl oraz na Fb wyborcza.pl/trójmiasto.

Debata: Transport publiczny a COVID-19

W poniedziałek 22 lutego o godz. 11 zapraszamy na debatę online pt.: Transport publiczny a COVID

– jak podróżujemy dzisiaj i jak będziemy podróżować po pandemii

– jakie działania trzeba podjąć, aby spróbować odzyskać pasażerów

Uczestnicy:

– Grzegorz Mocarski, prezes PKM

– Piotr Borawski, wiceprezydent Gdańska

– dr. Michał Beim, ekspert ds. transportu

– Paweł Rydzyński, ekspert ds. transportu, Innobaltica

Prowadzący: 

Michał Jamroż

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że "Rządzący zrobili wiele, by wmówić ludziom, że podróż pociągiem, autobusem czy tramwajem jest dziś niebezpieczna." Prawdą jest, że większość decyzji rządzących jest chaotycznych, bez sensu, wbrew logice, często wbrew prawu, ale akurat w kwestii transportu publicznego nie musieli niczego "wmawiać ludziom". Podróż tym transportem jest niebezpieczna z tego powodu, że nie jest tam zachowany dystans 1,5m-2m. Pasażerowie stoją tuż obok siebie, a w SKM także siedzą obok siebie. Podróż tymi środkami lokomocji niesie realne ryzyko zakażenia COVID-19 i dlatego np. w Austrii, Czechach, Bawarii w transporcie publicznym obowiązują maseczki typu FFP2, czyli te lepiej chroniące niż zwykłe jednorazowe maseczki chirurgiczne, nie mówiąc już o szmacianych, które chronią wyłącznie przed ew.mandatem za brak maseczki.
    już oceniałe(a)ś
    2
    1