- Wiedzieliśmy, że kiedy nas zamkną w więzieniu, jak Andżelikę Borys i Andrzeja Poczobuta, synka odeślą do domu dziecka i go stracimy. To przesądziło o ucieczce - mówi Iness Todryk-Pisalnik, działaczka Związku Polaków na Białorusi i redaktor naczelna "Głosu znad Niemna na uchodźstwie", podziemnej gazety polonijnej zwalczanej przez Łukaszenkę.
Jej mąż Andrzej Pisalnik to rzecznik prasowy Związku Polaków na Białorusi i redaktor naczelny polonijnego portalu Znadniemna.pl. Oboje skończyli studia w Polsce, za swoje publikacje byli wielokrotnie nagradzani, m.in. przyznawaną w Muzeum Emigracji w Gdyni Nagrodą im. Macieja Płażyńskiego dla dziennikarzy polonijnych. A w Białorusi reżim Łukaszenki traktował ich jak piątą kolumnę, zdrajców i dywersantów. Zresztą jak wszystkich działaczy polonijnych.
Mieszkali i pracowali w Grodnie. Tam ich 11-letni syn Marcin chodził do szkoły, tam żyją ich rodzice, przyjaciele i starszy syn Andrzeja. Z nikim nie zdążyli się pożegnać, nikomu nie powiedzieli, że wyjeżdżają - bali się, że dowie się ktoś niepowołany.
W Grodnie zostawili kupione rok temu mieszkanie, niedawno wyremontowane. Marcin musiał pożegnać swój ukochany pokój. Mógł dopakować do walizki tylko dwie rzeczy - wybrał tablet i misia. Wszystko, co miał w pokoju, obfotogratował na pamiątkę.
Wtorek, 13 kwietnia
W Polsce i Europie robi się coraz głośniej o tym, że liderzy polskiej mniejszości na Białorusi są prześladowani i aresztowani, a edukacja w języku polskim jest ograniczana. W mediach kolejnych komentarzy na ten temat udziela Andrzej Pisalnik. Wkrótce dostaje wezwanie - 13 kwietnia ma stawić się w prokuraturze. Idzie na przesłuchanie z plecakiem, bo jest przekonany, że do domu już nie wróci.
Prokurator ostrzega go, że ma zamilknąć, bo szkodzi interesom bezpieczeństwa Białorusi. I każe podpisać zobowiązanie, że przestanie komentować wydarzenia w kraju.
Środa, 14 kwietnia
Tego dnia Andrzej Pisalnik ma wystąpić przez internet na posiedzeniu Delegacji Parlamentu Europejskiego do spraw stosunków z Białorusią, której przewodniczy Robert Biedroń. Wcześniej przesłał europosłom treść swojego przemówienia, by mogli je przetłumaczyć na angielski.
Ale do wystąpienia nie dojdzie, bo o 7.50 w drzwiach mieszkania Pisalników staje 10 ludzi z kałasznikowami i każą się zbierać. Andrzej zdąży zawiadomić korespondenta Polskiego Radia, Iness dzwoni do adwokata, ale ten na wieść o zatrzymaniu już więcej nie odbierze telefonu.
Decydują, że Marcin zostanie w domu i przyjedzie do niego babcia, mama Iness.
- A nas jak bandytów wyprowadzają z bloku i pakują do furgonetki na rosyjskich rejestracjach. Nie powiedzieli, dokąd jedziemy. W ogóle z nami nie rozmawiali.
Zabierają telefony i wiozą ich do Mińska do Komitetu Śledczego. Do późnych godzin są przesłuchiwani. Osobno Andrzej, osobno Iness. Andrzej słyszy, że następnym razem może już być przesłuchiwany w więzieniu, Iness - że jakby co dla Marcina jest miejsce w domu dziecka.
W tym czasie Polskie Radio nagłaśnia informację o zatrzymaniu Pisalników, Robert Biedroń mówi o tym w Brukseli na posiedzeniu Delegacji do spraw stosunków z Białorusią. W białoruskim MSZ interweniuje w ich sprawie polski konsulat. Być może z tych powodów nocą tajniacy odwożą Pisalników do domu.
Czwartek, 15 kwietnia
Nie śpią całą noc, zastanawiają się, co robić. Polski konsul w Grodnie, Andrzej Raczkowski, nalega, by jak najszybciej uciekali z Białorusi. Obiecuje pomóc zorganizować lot do Polski (granica lądowa jest zamknięta) - najlepiej w sobotę, gdy białoruskie służby pracują na pół gwizdka. Oferuje własne walizki i transport na lotnisko w Mińsku. Przekonuje, że będąc w Polsce, mogą zdalnie prowadzić portal i gazetę. I bez obaw o życie nadal informować opinię publiczną o reżimie Łukaszenki i dramatycznej sytuacji tamtejszych Polaków.
Piątek, 16 kwietnia
Cały dzień zajmuje im pakowanie, na chwilę wpadają do rodziców Iness. Lilia Luboniewicz, prezes fundacji Wolność i Demokracja, przesyła im bilety lotnicze. U konsula przedłużają polskie wizy o rok, by pobyt w Polsce był legalny.
Sobota, 17 kwietnia
Kolejną noc nie śpią z obawy, że milicja aresztuje ich, zanim zdążą wyjechać. Rano pod ich blok podjeżdża konsul prywatnym samochodem, jadą na lotnisko.
Fot. Bartosz Bańka / Agencja Wyborcza.pl
- Tam zaczepia mnie dwóch ludzi z kamerą. Pytają: Czy to ewakuacja, panie Pisalnik? - opowiada Andrzej.
Kolejne nerwy pojawiają się, gdy widzą, że zamiast samolotem LOT-u mają lecieć liniami białoruskimi.
Ale wszystko się udaje - po południu lądują w Warszawie. Dach nad głową zapewnia im kościelny ośrodek, gdzie mieszkają trzy tygodnie.
Sopot
Wtedy pojawia się propozycja prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego, by przenieśli się do Sopotu. Znali się wcześniej, gdy Karnowski z wiceprezydentem Marcinem Skwierawskim przyjeżdżali na Białoruś wspierać Polonię.
W maju przenoszą się do hostelu wynajętego przez sopocki magistrat, za miesiąc mają przeprowadzić się do 30-metrowego mieszkanka. Dostali też pokoik na siedzibę redakcji.
- Od wczoraj chodzimy do pracy. Andrzej wydaje portal, ja nadal przygotowuję gazetę. Fundusze na to daje polskie państwo - opowiada Iness.
W Sopocie poznają Edytę, która z przyjaciółmi błyskawicznie organizuje zbiórkę rzeczy potrzebnych Pisalnikom w nowym domu. Ania oddaje im swoje meble z mieszkania, z którego się wyprowadziła, Gosia ofiarowuje telewizor, Bożena - ręczniki, Ewa i Iwona - pościel i koce, Joanna przynosi serwis, Kasia - zapas chemii gospodarczej. Magda dostarcza deskę do prasowania, Kinga - mikser, Kamila pędzi do sklepu po odkurzacz, Agnieszka po czajnik.
- Z nami nie zginą - mówi Edyta. - W Trójmieście jest dużo ludzi chętnych do pomocy.
Od sierpnia 2020 r., gdy po protestach na Białorusi nasiliły się represje, do Polski wyjechało ponad 10 tysięcy obywateli Białorusi.
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.
Na Białorusi nie ma Polonii tylko są Polacy podobnie jak na Litwie i Ukrainie. Oni nie wyjechali z Polski tylko część Polski od nich odcięto. Polonia występuje np. w USA, Kanadzie i innych państwach, do których, z różnych powodów, przyjechali Polacy z Polski. I ci Polacy z Polski wydają tam np. polonijne gazety. Polacy np. na Białorusi, czy jak to coraz modniejsze, w Białorusi wydają polskie gazety, a nie polonijne! Jasne?
Święta racja. Trzeba o tym ciągle przypominać!
Polski konsul interweniował w białoruskim MSZ w sprawie uwolnienia Pisalników w więzienia. To przyczyniło się do wypuszczenia ich, zapewne pod warunkiem wyjazdu z Białorusi, jako że wylecieli białoruskimi liniami, to był bilet w jedną stronę. Ich wybór to wyjazd lub więzienie.
"konsul nalega, by jak najszybciej uciekali". To naprawdę nie brzmi dobrze. Z artykułu nie wynika też, że Pisalnicy cokolwiek podpisali, że wyjazd odbył się za obopólną zgodą Pisalników i białoruskich władz. Chyba że dopuszczasz interpretację, że konsul dogadał się z białoruskimi władzami ponad głowami Pisalników - ja nie.
"Toż to jakby konsul Ukrainy namawiał polskich Ukraińców do czczenia banderowców walczących z "wrogami Ukrainy" Przecież robi to systematycznie...
Polki nie musza mieć więcej dzieci.
500+ jednak działa.
Nasze Waffen SS ich wyzwoli, jak dokonamy inwazji w 2041 roku.
Oni brali udział w obchodach ku czci polskiej partyzantki, która pozostała na Kresach i nie przeszła na terytorium Polski pojałtańskiej. Nic mi nie wiadomo o tym, aby te oddziały dokonywały masowych mordów etnicznych na Białorusinach analogicznie do oddziałów NZW Rajsa-Burego po naszej stronie kordonu. Ty w ogóle mało wiesz, a mądrzysz się na każdy możliwy temat powtarzając tylko puste hasła i kalki poglądów. Taaa, wszyscy Wyklęci pacyfikowali prawosławne wioski i mordowali emigrujących Żyd?w. W wodzów naczelnych partyzantki antykomunistycznej było dwóch - Rajs i Kuraś-Ogień...
Rezim w Warszawie, zamiast sprowadzać do kraju Polaków zza Buga,
woli przyjmować Ukraińców.
gazeta wyborcza powinna patronować repatriacji Polaków.
Ciebie na pewno nikt i nie goni i możesz pierd?.ć swoje głupoty.
Z minusow chyba wynika, ze
,, europejczycy'' wola zostawić Polaków na pożarcie Lukaszence.
Z minusów na pewno wynika, że tutaj cieszysz się określoną opinią. To wszystko.