Abp Sławoj Leszek Głódź przez lata hodował daniele na działce, którą parafia św. Ignacego Loyoli w Gdańsku-Oruni dostała za 1 procent wartości pod warunkiem, że będzie wykorzystywać teren na cel sakralny. Parafia zapłaciła 4,5 tys. zł, zaś bonifikata wyniosła 452 tys. zł. Miasto Gdańsk przystało na sprzedaż w roku 2011 i była to część umowy, w której abp Sławoj Leszek Głódź zrzekł się roszczeń Kościoła do części parku Oliwskiego. Kościół zyskał majątek, a Gdańsk utrzymał wolny dostęp dla mieszkańców do ważnego parku.
Gdy abp Głódź został ukarany przez Watykan wygnaniem z Gdańska, z miasta wyjechały również jego daniele. Gdy napisaliśmy, że odnalazły się w Wejherowie i przypomnieliśmy historię działki, posłanka Lewicy Beata Maciejewska przeprowadziła kontrolę w Urzędzie Miejskim w Gdańsku. Posłanka chciała, aby Gdańsk wystąpił o zwrot bonifikaty - było na to 10 lat od daty transakcji. O zwrot można wystąpić w ciągu najbliższych tygodni. Urzędnicy skontrolowali działkę i zastali na niej krzyże i figury świętych. Ujawniliśmy, ze zostały wstawione dopiero po 13 kwietnia 2021.
W rozmowie z "Wyborczą" wiceprezydent Gdańska Alan Aleksandrowicz zapowiada, że gmina nie wystąpi o zwrot bonifikaty.
Alan Aleksandrowicz: Z materiału, który zebraliśmy na koniec dziesięcioletniego okresu związanego z bonifikatą oraz z wyjaśnień proboszcza wynika, że na tej nieruchomości znajdują się obiekty kultu religijnego. Ksiądz proboszcz deklarował, że odbywały się tam spotkania religijne. Nasza analiza wskazuje, że nie mamy podstaw, by dochodzić zwrotu bonifikaty. Bo tylko z takim roszczeniem moglibyśmy wystąpić, gdyby działka nie była wykorzystana na cele sakralne. Najważniejszą sprawą dla nas jest zapewnienie dostępności parku Oliwskiego, co było uregulowane w tym samym akcie notarialnym. Diecezja wówczas wycofała swoje roszczenia do fragmentu parku.
Na obu okolicznościach. Co prawda decyzja jeszcze nie zapadła, ale analizy przygotowane w urzędzie wskazują, że nie mamy podstaw do wystąpienia o zwrot bonifikaty.
Zajmuję się sprawą, od kiedy pracuję w urzędzie. Czytałem doniesienia na ten temat. Należy uznać, że rzeczywiście przez jakiś czas była tam prowadzona taka działalność, jednak dla nas kluczowe jest sprawdzenie stanu wykorzystania nieruchomości na koniec okresu dziesięcioletniego. To jest podejście od strony prawnej. Jeżeli wprowadzony jest okres 10-letni na przeznaczenie działki na cele sakralne, to nie oznacza, że następnego dnia od podpisania umowy ten cel sakralny musi się tam pojawić.
Naszym zdaniem to jednak nabywca miał czas przez 10 lat, aby działkę przekształcić i wprowadzić tam cel sakralny.
Na analizie naszych prawników i pracowników oraz na decyzji prokuratury, która w 2013 r. prowadziła postępowanie dotyczące sposobu wykorzystania tej nieruchomości. W sierpniu 2013 r. prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania.
Jest to jakiś wyznacznik, bo mamy do czynienia z organem powołanym do badania działań pod kątem zgodności z prawem. W tej kwestii mamy zdanie takie, jak Prokuratura Rejonowa w Gdańsku.
Jeżeli zajdą okoliczności określone w ustawie o gospodarowaniu nieruchomościami, to tak. A tam są zapisy wskazujące, kiedy można sprzedać nieruchomość z bonifikatą.
Każda sytuacja jest badana odrębnie. Ale pamiętajmy, że co roku odstępujemy od zwrotu bonifikat, jeśli mieszkanie komunalne zostanie sprzedane po wykupieniu od gminy. Uchwały w tej sprawie podejmuje Rada Miasta Gdańska. Tam, gdzie możemy pomóc i odstąpić od zwrotu bonifikat, to robimy to. W ciągu 10 lat z rożnych uzasadnionych powodów odstąpiliśmy za zgodą Rady Miasta od dochodzenia zwrotu bonifikat od mieszkańców na kwotę ok. 35 mln zł. Jednocześnie wystąpiliśmy z roszczeniami w przypadku parafii pw. św. Piotra i Pawła, która nie zrealizowała zapowiadanego przedszkola.
W tym przypadku pamiętajmy o kwestii, która jest dla nas nadrzędna, czyli o uregulowaniu roszczeń do parku Oliwskiego. Najważniejsze dla nas jest, aby park był dostępny dla wszystkich i by nie wisiało nad nami widmo roszczeń.
Dla nas te dwie rzeczy są powiązane. Na koniec okresu dziesięcioletniego stwierdzamy, że działka jest wykorzystywana na cel sakralny.
Były i nikt nie ukrywa, że podczas urzędowania poprzedniego arcybiskupa ta działka była przez jakiś czas inaczej zagospodarowana niż obecnie. Nawet gdy znajdowały się tam słynne daniele, parafia twierdziła, że odbywają się tam spotkania religijne. A teraz faktycznie znajdują się tam obiekty religijne, figury, krzyże. To jest podstawą, by uznać, że po pierwsze ta działka nie została wykorzystana na inny cel niż sakralny. Nie zrobiono tam zabudowy mieszkaniowej czy usługowej. Działka jest częścią terenu parafii, na którym proboszcz chciałby prowadzić w przyszłości działalność dla księży seniorów i seminarzystów.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
To nie jest głupie pytanie, ale ewidentnie podpowiedż, jak wzmocnić kaka i zwiększyć liczbę wiernych.
I bez powieszenia obrazka można było wykupić w Gdańsku mieszkanie komunalne z 90-procentową bonifikatą (w pewnym momencie chyba nawet 95-proc.). Oczywiście, jeśli się miało przydział i odpowiednio długi staż lokatorski... Niestety, ziemi poza obrysem budynku to nie dotyczyło. A chętnie kupiłabym z bonifikatą kawałek łąki nad Radunią :)
Też można było wykupić wokół budynku, nie tylko po obrysie.
Czy Alanek wykonałby takie salto I szpagat nad prywatnymi pieniędzmi?
Pytanie jest tendencyjne, wiem. I nie polskie. I nie katolickie.
Nie wyrwiesz żadną siłą tego na czym położył łapę KK !:(Polska od 30 lat jest wyjątkowo rozrzutna :(
To w sprawie pedofilii powiedział, ale tutaj pasuje jak ulał.
Akurat sposobu, w który pani Dulkiewicz została prezydentką, nie można nazwać wyborami. Przeszła sercem, a nie rozsądkiem wyborców. Okazało się to niezbyt dobrym pomysłem.
Może Pani Ola zrobi sobie focie na tle gipsowej figury, i wrzuci swoim zwyczajem na FB ?
Cos mi sie zdaje, ze urzednicy miasta spowiadali sie i wyznali jakies grzechy klechom, a teraz klechy maja na nich haki. Pewnie urzednicy nie mogli sobie wyobrazic sytuacji gdy klechom cos by sie wymsknelo, ot tak, calkiem przypadkiem. Po prostu nie mieli wyjscia. W koncu ta dzialka to drobiazg w stosunku do wiecznosci.
Zmarl??? Chyba zdechl.
Gdańsk jest polskim miastem.
Nic nie pisałam o przynależności narodowej. Jedynie o wolności myślenia oraz solidarności, niezależności, samorządności i europejskości tudzież światowości, które zawsze z Gdańskiem kojarzyłam.
Czyli dialektyka prawa.