W sobotę 14 stycznia, po długiej i ciężkiej chorobie, zmarł Krzysztof Nałęcz. Mój mentor i Przyjaciel.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Kiedy rozmawialiśmy po raz ostatni, w Wigilię Bożego Narodzenia, słyszałem w słuchawce, że cierpi. Choć On sam o bólu i nawrocie choroby – jak zawsze – wspomniał tylko przez chwilę, mimochodem. Więcej mówił o nadziei, o tym, że mocno wierzy, że choć choroba znów silnie zaatakowała, to będzie walczył. I mówił o Agnieszce, swojej żonie, że ją podziwia, jak się nim zajmuje, że cały czas jest obok, że nie wie, jak ona daje sobie z tym wszystkim radę.

Jak zwykle, mimo bólu, potrafił się uśmiechać. A nawet śmiać. Nie tak intensywnie i energicznie, jak kiedyś, znacznie słabiej, delikatniej. Ale zawsze, kiedy wspominaliśmy różne chwile – w Słupsku, Trójmieście czy Zakopanem, dużo się śmialiśmy. To również mi dawało teraz nadzieję – może wcale nie będzie tak źle, powinien wygrać z tym choróbskiem, przecież jest silny, przecież wierzy, tak bardzo chce zwyciężyć…

Niestety, choroba okazała się silniejsza.

Krzysztof Nałęcz zmarł w sobotę w wieku 57 lat.

Przez 10 lat, jako dziennikarz i redaktor, pracował w „Gazecie Wyborczej" – w Słupsku i Gdańsku. To on dał mi szansę, przyjął mnie do pracy, zlecił pierwszy materiał, a potem tak wiele mnie nauczył. Uwielbiał pracę w mediach, zawsze był bardzo przejęty i zaangażowany, zawsze był profesjonalny, obiektywny i prawdziwy. Po odejściu z „Wyborczej" pracował w „Nowym Dniu", „Giełdzie Samochodowej" i „Głosie Pomorza", którym jako redaktor naczelny kierował przez 13 lat. Ostatnio pracował w słupskiej redakcji Radia Gdańsk.

Kochał sport (zdecydowanie najbardziej koszykówkę), historię, muzykę i Ustkę, z której pochodził i gdzie mieszkał. Ale najbardziej kochał rodzinę – Agnieszkę, Maksa, Bartka, Tosię i Mikołaja. To dla nich tak dzielnie i wytrzymale, mimo kolejnych trudności, walczył z chorobą.

Łączę się w bólu z całą Waszą Rodziną.

Krzysiek, „Zdravko" (właściwie tylko tak do Ciebie mówiłem), za wszystko jeszcze raz bardzo Ci dziękuję. Gdyby nie Ty, nie byłoby mnie tu, gdzie teraz jestem, Przyjacielu...

Grzegorz Kubicki
Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" w Trójmieście. Dziennikarz i redaktor "Wyborczej" od 1999 r.
icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    Odszedł wspaniały człowiek. Czuję ogromny smutek, ze już nigdy się nie spotkamy.
    już oceniałe(a)ś
    13
    0
    Kondolencje dla rodziny i przyjaciół
    już oceniałe(a)ś
    10
    0
    Bardzo współczuję i Rodzinie i Przyjaciołom
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Szkoda , że wartościowi ludzie odchodzą tak szybko .Tyle by mogli jeszcze zrobić dobrego dla nas zwykłych szarych ludzi
    już oceniałe(a)ś
    3
    0