Osoby z niepełnosprawnościami nie odwiedzają knajp, które najlepiej karmią, tylko te, do których mogą dojechać, przy których mogą zaparkować i gdzie jest odpowiednia toaleta. - A przecież my też lubimy dobrze zjeść - mówią.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Katarzyna Fryc: Od ponad 20 lat są organizowane akcje społeczne uwrażliwiające Polaków w temacie dostępności dla osób z niepełnosprawnościami. Także te dotyczące blokowania miejsc parkingowych, tzw. niebieskich kopert. "I wszystko jak krew w piach" - stwierdziłaś ostatnio. Naprawdę jest aż tak źle?

Beata Wachowiak-Zwara*: Takich akcji było mnóstwo w całej Polsce. Rozpoczęła je głośna kampania zainicjowana przez nieżyjącego już Piotra Pawłowskiego „Czy naprawdę chcesz być na moim miejscu?".

 

Ale efektów nie widać, wiele osób jest nieedukowalnych. To problem nie tylko Gdyni, ale też ogólnopolski.

Najlepsze efekty widać wśród dzieci. Magda, Ania i ja odwiedzamy gdyńskie przedszkola z psem asystującym, opowiadamy maluchom o tym, że świat powinien być tak urządzony, by wszyscy mogli w nim żyć na równych prawach. I wiemy, że potem te dzieci uświadamiają rodziców.

Urządziliśmy happening pod centrum handlowym Riviera. Jeśli ktoś nieuprawniony parkował na kopercie, podjeżdżał do niego wolontariusz na wózku i traktując go jak osobę z niepełnosprawnością, proponował pomoc. A potem taki kierowca był zapraszany do samochodu straży miejskiej, gdzie oglądał wstrząsający film pokazujący, dlaczego tak ważne jest, by nie blokować kopert. Te miejsca zwykle znajdują się blisko wejść do budynków ze względów bezpieczeństwa, bo osoba na wózku jest niewidoczna zza samochodu i łatwo może zostać potrącona. Film opowiadał o chłopaku na wózku, w którego wjechało cofające auto.

Anna Dobkowska**: Kierowcy, którzy zostali przyłapani na zajmowaniu koperty podczas kampanii parkingowej, tłumaczyli się, że nie byli świadomi tego, że zajęli miejsce parkingowe osobie z niepełnosprawnością, że oni „tylko na chwilę" i że „nikomu nie wyrządzili tym krzywdy". Jednak nieznajomość przepisów szkodzi. Taryfikator mandatów wskazuje, że osoba nieuprawniona do stawania na kopercie może dostać 800 zł mandatu i pięć punktów karnych. A w przypadku bezprawnego używania karty parkingowej może zapłacić 400 zł.

Powstaje jednak pytanie, czy tylko same kary powinny odstraszać osoby nieuprawnione. Co z naszą moralnością?

Ponieważ są osoby, które tego miejsca potrzebują. Sama jestem osobą z niepełnosprawnością, poruszam się na wózku, jestem aktywna zawodowo, na wielu płaszczyznach, jednak aby móc być samodzielną, aktywną, niezależną i nie korzystać z pomocy innych, muszę mieć takie same szanse jak inni.

Magdalena Biegańska***: Sytuacja sprzed paru dni w centrum Gdyni. Zaparkowałam na kopercie i poszłam do pracy. Wracam i nie mogę się dostać do auta, bo bmw stanęło tak blisko, że ledwo mogę otworzyć drzwi, nie mówiąc już o tym, żeby obrócić się z wózkiem, przesiąść do auta, rozmontować wózek i schować go do środka. Próbuję się przeciskać, w tym momencie wraca kierowca bmw. Pierwsze, co zrobił, to sprawdził, czy nie porysowałam mu lakieru.

Przeprosił chociaż?

M.B.: A skąd! W ogóle nie rozumiał, w czym problem.

A.D.: Po to miejsca oznaczone niebieską kopertą są tak szerokie, byśmy mogli swobodnie wymanewrować wózkiem i dostać się do auta. Jeszcze trudniejsza jest sytuacja, gdy ktoś porusza się wózkiem elektrycznym. Ale ludzie tego nie rozumieją, uważają, że mamy przywilej korzystania z darmowych oznaczonych miejsc.

Fot. Martyna Niećko / Agencja Wyborcza.pl

B.W.Z.: A dla nas to nie jest żaden przywilej, tylko niezależność. Nie możemy korzystać ze zwykłych miejsc parkingowych, bo one są dla nas za wąskie.

M.B.: Jeśli ktoś ma słabsze ręce tak jak ja, nie jest w stanie pokonać dużych odległości. Wystarczy deszcz albo trochę śniegu i jest jeszcze gorzej. W rezultacie szukam tylko tych sklepów i lokali, które mają zadaszony parking i wolne miejsca na kopertach – dla mnie te kryteria są najważniejsze.

B.W.Z.: Z tego względu osoby niepełnosprawne nie chodzą do knajp, które najlepiej karmią, tylko do tych, do których mogą dojechać, przed którymi mogą zaparkować i gdzie jest odpowiednia toaleta. A przecież my też lubimy dobrze zjeść.

M.B.: Być może dojdzie do tego, że skoro nie mogę zaparkować pod biurem, będę zmuszona pracować zdalnie. Nie mam już siły dłużej walczyć z ludzkim egoizmem. Kiedyś musiałam to robić, bo miałam małe dziecko, które sama wychowywałam. Teraz już sił i determinacji mam mniej.

A.D.: Nie każdy rozumie pojęcie wyrównywania szans i miasta bez barier. Wyrównajmy zatem szanse tym, którzy tego potrzebują. Nie walcząc, lecz „uwalniając koperty". Wiele jest takich przestrzeni, które powinny uwzględniać potrzeby osób z różnego rodzaju niepełnosprawnościami: parki, skateparki, place zabaw, zieleńce i inne.

M.B.: Kiedy mój syn był mały, trudno mu było zrozumieć, dlaczego nie może gdzieś pójść z innymi dziećmi. Nie rozumiał, że ja musiałabym go tam pilnować, a nie mogę, bo to miejsce jest dla mnie niedostępne. Nie rozumiał, że ponieważ 15 lat temu ktoś we mnie wjechał samochodem, on jest teraz poszkodowany.

Wiele osób nadużywa kart uprawiających do stawania na kopertach. Ludzie zajmują je głównie dlatego, że to miejsca darmowe. Więc może należałoby wprowadzić odpłatność i to rozwiązałoby problem?

M.B.: To pewnie zniechęciłoby parkingowych cwaniaków, ale przy okazji pogorszyłoby i tak już trudną sytuację wielu niezamożnych osób z niepełnosprawnościami, które mają niskie renty czy emerytury i ledwo wiążą koniec z końcem, a pracować z różnych względów nie mogą. Dla nich to mogłoby oznaczać wykluczenie z życia społecznego.

Nikt nie weryfikuje zasadności przyznawania takich uprawnień?

M.B.: W czasie pandemii wydawanie decyzji uprawniających do zajmowania miejsc dla osób z niepełnosprawnościami odbywało się zdalnie, tylko na podstawie dokumentacji, bez weryfikowania stanu zdrowia przez orzecznika na komisji. W rezultacie liczba przyznanych kart wzrosła ponaddwukrotnie. Każda karta jest wydawana na pięć lat i teraz mamy tego skutki.

Karta parkingowa dla inwalidy
Karta parkingowa dla inwalidy  JAKUB OCIEPA

W dodatku polskie prawo nie daje uprawnień policji i straży miejskiej, by mogły skutecznie weryfikować sposób używania kart parkingowych. Na wewnętrznej stronie karty znajdują się dane osoby uprawnionej do postoju i jej zdjęcie. A na stronie zewnętrznej, którą należy wyeksponować za szybą samochodu, są tylko numer orzeczenia i data ważności karty. Straż miejska i policja nie mają systemu, w którym można by sprawdzić, kto jest uprawniony do parkowania i czy ta osoba korzysta w tym momencie z auta – kieruje nim lub jest przewożona. Kierowca zawsze może powiedzieć, że właśnie wysadził osobę, której dane widnieją na wewnętrznej stronie karty, albo na nią czeka. Stąd tyle nadużyć.

W zeszłym roku Gdynia przygotowała spot na temat blokowania kopert, który wzbudził ogromne kontrowersje. Pokazywał młodego mężczyznę na wózku, który spędził noc z mężatką.

B.W.Z.: Początkowo myślałyśmy o reklamie społecznej, w której mama na wózku odwozi małą córkę do szkoły. A kiedy chce ją odebrać, zastaje zablokowany samochód, więc smutne dziecko czeka i się niecierpliwi. Studenci Gdyńskiej Szkoły Filmowej, do których zwróciłyśmy się z pomysłem, uznali, że jest przewidywalny, ckliwy i budzi litość. Ale jeżeli damy im wolną rękę, przygotują coś swojego. Spośród ich trzech propozycji wybrałyśmy tę o chłopaku na wózku, jego kochance i zdradzonym mężu. Był najzabawniejszy. Powstał za symboliczne pieniądze – kosztował 2 tys. zł. Zdradzonego męża zgodził się za darmo zagrać Marcin Dorociński, ale nie udało się zgrać terminów. Ostatecznie w spocie wyreżyserowanym przez Mikołaja Janika wystąpili aktorzy trójmiejskich scen: Justyna Bartoszewicz, Maciej Wizner i Marek Sadowski.

 

I rozpętała się burza.

B.W.Z.: Listy oburzonych widzów do prezydenta Gdyni, artykuły w mediach, pytania o budżet. Spotowi zarzucano, że jest seksistowski, że obraża osoby z niepełnosprawnością, że to niemożliwe, by chłopak na wózku uwiódł komuś żonę, że kanapa kochanków jest za wąska itd. Paradoksalnie nikt nie mówił o samym problemie, którego spot dotyczył. Nasze społeczeństwo jest jednak bardzo dulskie.

Tymczasem kobietom z niepełnosprawnościami odbiera się prawa i ich kobiecość. To nie jest seksistowskie? Nie jest seksistowskie to, że mamy toalety damską, męską i dla niepełnosprawnych? Jakbyśmy byli trzecią płcią albo bez płci.

Z drugiej strony pojawiło się mnóstwo opinii, że reklama społeczna jest właśnie po to, by wzbudzać emocje, szokować i łamać stereotypy. Że za 2 tys. zł powstała najtańsza kampania na świecie. Efekt był taki, że łączna liczba odsłon przekroczyła 5 mln! Amerykańska telewizja Fox News poświęciła naszej reklamie 20-minutowy materiał, mówiła o nim także brytyjska telewizja.

Niezależnie od tego kolejny, tym razem animowany spot na ten temat zrobiła dla nas gdyńska reżyserka Urszula Morga.

Dla niektórych osób szokujące jest nawet to, co robi Wojtek Sawicki z Gdyni, który z żoną Agatą Tomaszewską porusza w mediach społecznościowych bardzo trudne tematy związane z niepełnosprawnością. Ich wpływ na opinię publiczną jest tak duży właśnie dlatego, że działają odważnie i są kontrowersyjni. To oni odważyli się na intymne zdjęcie wzorowane na fotografii Yoko Ono i Johna Lennona autorstwa Annie Leibovitz, które zrobiła im Renata Dąbrowska.

Tygodnik Powszechny

Największe bariery są w naszych głowach.

B.W.Z.: Postrzeganie osób z niepełnosprawnościami w Polsce najlepiej opisuje sytuacja, która przydarzyła mi się przed laty w windzie. Jadę windą ze starszą panią, która mówi do mnie: „Obserwuję panią od lat, pani jest taka dzielna i świetnie sobie radzi. A mój syn Gieniu ma 32 lata, zostawiła go żona, stracił pracę i ciągle narzeka. Więc mówię do Gienia: »Spójrz na tę panią, zawsze może być gorzej«".

Albo taka sytuacja. Jest sylwester, ja wystrojona, z brokatem na włosach, wybieram się pociągiem na imprezę do Bydgoszczy. Na dworcu w Gdyni wtedy nie było jeszcze wind na perony, więc patrzę, kogo by tu poprosić o wniesienie mnie z wózkiem po schodach. W końcu zwracam się do przechodnia: „Przepraszam, czy może mi pan pomóc?". A on na to, że nie ma drobnych.

Kiedyś pani na basenie powiedziała, że nie pozwoli mi wejść do wody, bo boi się, że się utopię. Tłumaczyłam, że mam kartę pływacką, uprawnienia do nurkowania i jestem mistrzynią Polski w pływaniu żabką. Ale pani to nie interesowało, kazała mi przyjść z opiekunem. Więc stwierdziłam, że w takim razie mogę przyjść z nieletnim synem albo z koleżanką, która nie umie pływać. Ostatecznie się zgodziła, pod warunkiem że zgodzi się ratownik.

Fot. Martyna Niećko / Agencja Wyborcza.pl

A.D.: Osoby z niepełnosprawnością chcą, aby ich głos był słyszany, abyśmy mieli udział w tworzeniu prawa, przepisów, przestrzeni, w której mamy prawo wyboru, ale też prawo do tego, aby każdy respektował naszą godność, równość i niezależność w przestrzeni życia społecznego.

* Beata Wachowiak-Zwara – pełnomocniczka prezydenta Gdyni ds. osób z niepełnosprawnościami.

** Anna Dobkowska – główna specjalistka w Referacie ds. Osób z Niepełnosprawnościami w Urzędzie Miasta Gdyni.

*** Magdalena Biegańska – kierowniczka Referatu ds. Osób z Niepełnosprawnościami w Urzędzie Miasta Gdyni.

***

Aplikacja parkingowa

Osoby z niepełnosprawnościami mogą sprawdzać dostępność miejsc parkingowych za pomocą aplikacji gdynia.pl. Narzędzie, które pozwala w łatwy sposób wskazać najbliższe wolne miejsce postojowe, dotyczy 31 tzw. kopert w 18 lokalizacjach w śródmieściu Gdyni. Za pomocą aplikacji można zweryfikować, gdzie znajduje się interesujące nas miejsce oraz jaka jest jego dostępność. Kolorem zielonym oznaczono wolne miejsca parkingowe, czerwonym – zajęte. Każde miejsce postojowe posiada szczegółowy opis, zdjęcie i podgląd z Google Street View. Za pomocą wewnętrznej nawigacji aplikacji można wyznaczyć trasę do wskazanego miejsca, a w przypadku gdy zostanie ono w międzyczasie zajęte, otrzymać komunikat z propozycją zmiany na najbliższe wolne.

Katarzyna Fryc
Dziennikarka i redaktorka "Gazety Wyborczej Trójmiasto"
icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Mikołaj Chrzan poleca
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    Wystarczy aby stosowne służby prowadziły kontrole tego kto zajmuje taką kopertę - kiedyś taka przyjemność jesli się nie ma uprawnień kosztowała 1000 zł + 1 punkt karny - ile jest obecnie nie wiem ale wiem iż gdyby osoba parkująca bez uprawnień na takiej kopercie wiedziała iż prawdopodobieństwo ugrania jest na poziomie np. 70% to by się 3x zastanowiła czy warto ryzykować. Widać ryzyko małe a stosowne służby sprawe mają w d... - to i potem mamy efekty.
    @xyz_xyz1
    Przecież o tym jest mowa w wywiadzie. Nie przeczytałeś całości?
    "Taryfikator mandatów wskazuje, że osoba nieuprawniona do stawania na kopercie może dostać 800 zł mandatu i pięć punktów karnych. A w przypadku bezprawnego używania karty parkingowej może zapłacić 400 zł." A uprawnione służby to na pewno policja i chyba także straż miejska. Ponadto, służby miejskie odpowiedzialne za sppn chyba też mają prawo zgłosić takie nielegalne parkowanie na 112.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0