Szesnaście lat i trzecia już generacja czterodrzwiowego, luksusowego przeboju Mercedesa. Model CLS, który przybliżył klasycznego sedana do coupe, otworzył nowy rozdział w motoryzacji. Za nim poszły czterodrzwiowe BMW GT, Audi A7, czy Porsche Panamera. I tak jak było na początku, nadal oglądają się za nim wszyscy.
Niski, długi, opływowy. W przeciwieństwie do wielu samochodów luksusowych, koncepcja Mercedesa CLS okazuje się być ponadczasowa. Na pierwszą generację nadal miło popatrzeć. Druga wydaje się być cały czas aktualna a trzecia – wszyscy myślą, że to coś zupełnie innego, ze stajni AMG.
To porównanie wcale nie dziwi. Sportowa sylwetka, odważne wykończenie wnętrza, którego dominantą jest wysokiej jakości skóra i metal, wielki ciekłokrystaliczny ekran oraz ogromne felgi i dźwięk silnika, jednoznacznie kojarzą się z duchem Gran Tourismo. Trzecią generację zaprezentowano w 2017 roku i mimo optycznych podobieństw do klasy „S”, bliżej mu do obecnej „E klasy”.
Prezentowany egzemplarz to nietypowy CLS 350d, wyposażony w sześciocylindrowy, rzędowy (mój ulubiony) silnik o mocy 286 KM, napęd na cztery koła i dziewięciobiegową skrzynię przekładniową, oraz specjalny szary lakier „uni”. To pierwszy szary lakier, który pasuje do morza czerwieni, jaką mieni się wnętrze. Ta czerwień i chrom sprawiają, że czujemy się tutaj absolutnie luksusowo, a miękki, basowy ton audio sprawia, że słuchając na przykład Joe Dassina, czy Abby, boimy się, że ktoś nas nagle z tego rozpieszczającego komfortu wyciągnie.
Wyciągnąć może na przykład policjant, ponieważ CLS niezauważalnie, w 5,7 sekundy przyśpiesza do setki, czyli robi coś, za co łatwo stracić prawo jazdy. Prędkość maksymalna to uśrednione elektronicznie 250 km na godz., ale to w zupełności wystarczy! No dobra - zapyta ktoś, ale ile to pali? Czy to kolejny diesel oszczędny tylko z nazwy, który na trasie weźmie i 12 litrów ON? Tutaj niespodzianka. 6-7 litrów na trasie i 9-10 w mieście, czyli jak na te gabaryty i moc, naprawdę bardzo przyzwoicie.
Skoro jesteśmy przy mieście, warto wiedzieć, że poruszanie się samochodem o długości (bez milimetrów) 5 metrów, w ciasnym centrum bywa wyzwaniem. Wielką pomocą w tym względzie są świetnej jakości kamery, znacznie ułatwiające poruszanie się w miejscach ciasnych i niewygodnych, oraz przycisk umożliwiający podniesienie nadwozia.
Czas zatem na cenę. Tak skompletowany Mercedes CLS kosztuje 571 tys. zł. Miałem rację – jak AMG. Ale – podstawowy CLS 350 to wydatek od 286 991,87 zł i spokojnie za nieco ponad 300 tysięcy można, po rezygnacji z kilku opcji, na przykład niepraktycznych 20-calowych felg, skomponować sobie bardzo ciekawy egzemplarz. Zatem – do dzieła!
W Trójmieście markę Mercedes Benz reprezentują firmy BMG Goworowski i Witman.
Wszystkie komentarze