Czarna maź, czyli konserwacyjna technologia dziadków, odeszła już prawie w niepamięć. Dziś stosuje się znacznie przyjaźniejsze środki, które nie tylko tak samo dobrze zabezpieczają nadwozie samochodu, ale są też nowocześniejsze i bardziej estetyczne, i nie kosztują majątku
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Bezbarwna, bardzo dobrze wnikająca w profile zamknięte i szczeliny, antykorozyjna substancja firmy Krown to tak naprawdę bardzo gęsta substancja oleista, której własności są takie same, jak substancji opartej na bazach bitumicznych. Stosowana na podwoziu daje taki sam efekt jak czarne powłoki bitumiczne. Świetnie nadaje się także do zabezpieczenia przewodów hamulcowych, ruchomych elementów zawieszenia, profili zamkniętych karoserii czy złączy elektrycznych.

- Co ważne, jej położenie nie wymaga nie wiadomo jak skomplikowanych zabiegów i możliwe jest o każdej porze roku – mówi Bartosz Janisz z firmy Janisz, będącej autoryzowanym dystrybutorem tej technologii w Trójmieście. - Przygotowanie pojazdu opiera się na jego dokładnym umyciu. Potem wystarczy za pomocą pistoletów nałożyć warstwę ochronną, zwracając szczególną uwagę na ogniska korozji, zgrzewy, spawy czy przewody hamulcowe.

Koszt takiej usługi to od 850 złotych w przypadku małych pojazdów do 1150 złotych, jeżeli konserwacji poddawany jest pojazd segmentu SUV, co oznacza, że jest porównywalny z tradycyjnymi metodami konserwacji. Specjaliści polecają tę metodę zabezpieczenia antykorozyjnego szczególnie właścicielom klasyków. Po pierwsze, nie zostawia trwałych śladów na karoserii, po drugie zaś, wnikając w profile zamknięte, zabezpiecza nie tylko metal, ale także połączenia drewniane. To szczególnie ważna informacja dla bardzo niszowej, ale szacownej grupy klasyków, których nadwozia wykonane są w konstrukcji drewniano-metalowej. Krown daje możliwość zabezpieczenia łatwo korodujących łączeń metal – drewno, a także zabezpiecza szkielet przed wnikaniem wilgoci.

Produkt Krowna nie jest jedyny na rynku. Coś podobnego oferuje choćby Rust Check, choć w tym przypadku mamy do czynienia z nieco inną techniką nakładania środka antykorozyjnego. Tak czy inaczej, warto wiedzieć, że nie jesteśmy już skazani na nakładanie czarnej mazi.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem