- Gdy jacht nabierał wody, nie panikowałyśmy. Skłamałabym, mówiąc, że nie byłyśmy zdenerwowane, ale ani przez moment nie obawiałyśmy się o swoje życie - mówi Magdalena Lesiewicz, jedna z uczestniczek rejsu jachtem "Zjawa IV", który w poniedziałek późnym popołudniem doznał awarii na pełnym morzu. Jednostka zaczęła szybko nabierać wody, ale błyskawiczna reakcja służb ratunkowych oraz załogi statku "Aphrodite" zapobiegły nieszczęściu.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.