Fatalne warunki
Jeszcze inna sytuacja dotyczyła Żydów. Stanowili oni blisko 50 proc. jeńców w obozie i kierowani byli do najcięższych prac oraz otrzymywali najgorsze warunki. Niedostateczne odżywianie, choroby zakaźnie oraz niesterylne pomieszczenia, a także ciężka praca i terror ze strony obozowych strażników sprawiały, że śmiertelność wśród więźniów pochodzenia żydowskiego była dramatycznie wysoka.
Tak warunki wspomina Władysław Gębik: "Mizerne baraki budowane pośpiesznie z cienkich desek, przez które dziurami przenikał wiatr i mróz, były wyjątkowo zatłoczone ludźmi. Leżeli oni na gołej słomie, którą na dzień rozsuwało się przy pomocy dwóch desek zbitych w kształcie litery T. Deski te stanowiły jedyny sprzęt w izbie, na którym od biedy można było usiąść. Po zsunięciu słomy powstawało wąskie przejście przez środek baraku. Na noc likwidowało się to przejście, co pozwalało śpiącym na słomie wyciągnąć nogi. Ciasnota była jednak tak potworna, że niewiele więcej ponad połowę mieszkańców bloku mogło położyć się na słomie, oczywiście na boku. O leżeniu na wznak nie było mowy. Ci, którzy nie pomieścili się na słomie, siedzieli do połowy nocy na zsuniętych do środka deskach - ławeczkach, a potem kładli się na miejsce tych, którzy ich według ustalonej kolejności zmieniali. (...) Z biegiem czasu dolne warstwy słomy, ciągle zwilżanej spadającymi z dachu kroplami pary wodnej i odchodami chorych czy osłabionych więźniów, zmieniały się w wyjątkowo smrodliwy gnój. Jedynie obeschnięta w ciągu dnia wierzchnia warstwa robiła wrażenie legowiska dobrze prowadzonej stajni. Przy każdym poruszeniu słomy parę centymetrów poniżej powierzchni wydobywał się wstrętny odór cuchnący biegunkowymi odchodami ludzi chorych."
Wszystkie komentarze