Pitbulla zostawiono w szczelnie zamkniętym samochodzie na parkingu nadmorskim w Gdyni. Kiedy policjanci przyjechali na miejsce, pies nie reagował na sygnały. Życie zwierzęciu uratowało wybicie szyby i podanie wody. Właściciele zjawili się po dwóch godzinach od interwencji.
Przy pomocy specjalistycznego kombinezonu ratowniczego strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Gniewie wyłowili z wylewiska Wisły czworonoga, który na głowie miał worek, a w szyję wrastała mu obroża.
- Właścicielka agresywnej suki sama przyznała, że Szelma potrafi być nieobliczalna w stosunku do innych psów. Przy okazji dowiedzieliśmy się, że Szelma ma więcej takich przypadków na sumieniu, tylko że wcześniej nikt tego nie zgłaszał - mówi pracownik Urzędu Miasta w Brusach.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.