Był remis 13:13 w piątym secie meczu Lotos Trefl - Modena. Atakował po stronie gości Lucas i... no właśnie. Powtórki pokazały, że atak Brazylijczyka zahaczył gdański blok i punkt powinien być przyznany Włochom. To samo twierdzi rozgrywający gdańszczan Marco Falaschi. Decyzja była jednak inna.
To był hit wieczoru. Oprócz samego zwycięstwa Lotosu Trefla nad Modeną, bohaterem został trener gdańszczan Andrea Anastasi. Co zrobił? Postanowił sam pokazać, jakiego według niego błędu dopuścił się Bruno Rezende. Wyszło komicznie. Włoch rozbawił wszystkich, włącznie z zawodnikami gości.
Po tym fenomenalnym triumfie chce się tylko klaskać. Lotos Trefl ograł gwiazdozbiór z Modeny i może chodzić z podniesioną głową. - To historyczna wygrana. Gdybym się cofnął o kilka lat i ktoś powiedziałby mi, że Lotos Trefl pokona Modenę naszpikowaną gwiazdami, to pewnie bym się zaśmiał. Bardzo się cieszę, że doczekałem tego dnia w klubie - mówi kapitan gdańszczan Bartosz Gawryszewski.
Jeżeli wygrywa się z Modeną, to można wygrać z każdym. Lotos Trefl wygrywając 3:2 z gwiazdozbiorem z Modeny pokazał, że ma w sobie naprawdę gigantyczne pokłady potencjału. To zespół, który może sporo namieszać w Europie.
Gwiazdozbiór z Modeny, który przyjeżdża do Trójmiasta na mecz Lotosem Trefl ma w swoim składzie istnego rodzynka. Człowieka, który jest mieszanką kilku osobowości - Earvina N'Gapetha.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.