Choć bilety kosztują nawet 180 zł, wyprzedają się na pniu. Na musical "Quo vadis" zostały wykupione do końca sezonu, zanim ktokolwiek go obejrzał. Co stoi za sukcesem Teatru Muzycznego w Gdyni?
O planach repertuarowych w nowym sezonie artystycznym i kolejnych latach opowiadają "Wyborczej" Igor Michalski, dyrektor Teatru Muzycznego w Gdyni, i Mateusz Gigiewicz, kierownik marketingu tej sceny.
Gdyński Teatr Muzyczny proponuje nie tylko imponujące rozmachem widowiska na dużej scenie, ale także małe, skromne formy teatralne na Scenie Kameralnej. Najnowszą z nich jest minikoncert "Z pamiętnika samotnika, czyli żywoty nieświętych".
- Uruchamiamy nowe przedsięwzięcie - Projekt Inicjatyw Aktorskich, w ramach którego każdy członek naszego zespołu może zgłosić autorską propozycję minirecitalu, małej formy dramatycznej lub czegoś podobnego. Już 15 i 16 stycznia zapraszamy na pierwsze spotkanie z Markiem Sadowskim i Saszą Reznikowem pt. "Z pamiętnika samotnika, czyli żywoty nieświętych" - zapowiada Igor Michalski, dyrektor Teatru Muzycznego w Gdyni.
Premiera "Mistrza i Małgorzaty" i poprzedzające ją wydarzenia pokazują, że w Teatrze Muzycznym w Gdyni tli się i narasta konflikt, którego być nie powinno i który jak najszybciej trzeba rozwiązać.
Nasza scena, z widownią dla 1070 osób, daje ogromne możliwości. Np. w przypadku "Notre Dame do Paris", po odliczeniu wszystkich kosztów, z każdego spektaklu zostaje nam 25 tys. zł. Oczywiście przy założeniu, że gramy dla kompletu publiczności.
Wciąż mało u nas znane, a zasługujące na wielką popularność przedwojenne kabaretowe piosenki Kurta Tucholsky'ego, w interpretacji aktorek Teatru Muzycznego w Gdyni przypomina spektakl "O czułości" w reżyserii Doroty Kolak.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.