Lorde, Foo Fighters i Radiohead to zdecydowanie najmocniejsze koncerty zakończonego w sobotę Open'er Festivalu. Gdyński festiwal osiągnął już taki poziom, że kolejne edycje udają się niejako z zasady. Tak było i w tym roku: nie było żadnych wielkich fajerwerków, ale nie było też większych potknięć i niedociągnięć. Organizatorzy wyciągnęli wnioski z lat poprzednich.
Folk rock, pop, hip-hop i deszcz zdominowały ostatni dzień Open'er Festival 2017. To nie przeszkadzało fanom w zabawie, jednak powodowało drobne problemy techniczne.
To było znakomite zamknięcie tegorocznego festiwalu. Oni zagrali bodaj swój najlepszy koncert w tym sezonie, ona przedstawiła najbardziej emocjonalne widowisko tej imprezy. Na zakończenie tegorocznego festiwalu Open'er tuż po sobie wystąpili The XX i Lorde.
Raz słońce, raz deszcz - ale to nie przeszkadza uczestnikom tegorocznego Open'era w dobrej zabawie. Festiwal to nie tylko koncerty gwiazd, ale też m.in. strefa gastronomiczna, pokazy mody, imprezy taneczne, muzeum, kino i teatr. - Każdego dnia w wydarzeniu bierze udział ok. 60 tys. osób - mówi Mikołaj Ziółkowski, organizator.
Piątek na Open'erze zawieszony był pomiędzy lekcją tego, jak w ambitny i oryginalny sposób występować na festiwalach, daną przez parę bardzo młodych artystów i pokazem, jak rozmienić swoją legendę na drobne, w wykonaniu muzyków, którzy mogliby być ich ojcami. Obie opcje znalazły sporo fanów, którzy bawili się przy nich znakomicie.
Z każdą godziną pada coraz mocniej, ale uczestnicy Open'era zdają się tym nie przejmować. Ci, którzy wcześniej się przygotowali, wyciągnęli z plecaków peleryny przeciwdeszczowe, parasolki i kalosze. Mniej przezorni chowają gdzie się da, nawet pod... workami na śmieci. - Nie chodzi tylko o to, żeby nie zmoknąć, ale też, żeby wyróżniać się w tłumie! - mówi Wiktoria.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.