Najnowsza propozycja koncertowa sopockiego Sfinksa (Sopot, al. Mamuszki 1) to organizowany przez animatorów kultury ze spółdzielni Dwie Zmiany koncert amerykańskiego zespołu A Place To Bury Strangers, który zaprezentuje się w środę, 18 listopada. To nie jest kolejna amerykańska grupa indie rockowa, jakich wiele. Ten zespół jest naprawdę niezwykły. Oto kilka dowodów na taką tezę, a zarazem powodów, żeby wybrać się do sopockiego klubu i przekonać się osobiście, jak bardzo jest trafna.
REKLAMA
1 z 5
Bo ten jeden z najgłośniejszych zespołów świata
W sensie czysto dosłownym. Muzycy od samego początku swej działalności mocno stawiali na hałas, idąc wyraźnie w ślady jednych z pionierów estetyki, w której się poruszają, mistrzów gatunku, zwanego shoegaze, zespołu My Bloody Valentine. Amerykanie potrafią - podobnie jak ich mistrzowie - postawić na scenie prawdziwą ścianę wzmacniaczy. I nie wahają się ich użyć. Na ich koncert naprawdę trzeba wziąć zatyczki do uszu.
2 z 5
Bo to jeden z zespołów z bardzo dopracowanym brzmieniem
Muzycy grupy dbają o coś, o czym wielu artystów zapomina - o to, żeby mieć własne, rozpoznawalne na pierwszy rzut ucha, charakterystyczne brzmienie. Nic dziwnego zresztą - lider zespołu, Oliver Ackermann, to prawdziwy pasjonat, jeśli chodzi o brzmienie, a zwłaszcza - brzmienie gitar. Poza graniem w zespole ma znaną w środowisku gitarzystów z alternatywnej sceny muzycznej wytwórnię gitarowych efektów o wymownej nazwie Death By Audio.
3 z 5
Bo nie wiadomo, czego się spodziewać po koncercie
To trzeba przyznać tym muzykom - lubią i potrafią zaskoczyć. A na ich koncertach spodziewać się można niemal wszystkiego i żaden z nich nie jest taki, jak poprzednie. A to uciekają w sprzężenia i dźwiękowe pętle, a to idą w stronę ogromnej ekspresji i miotają się po scenie przez cały koncert, a to wreszcie - jak zrobili podczas nowojorskiego występu na początku trwającej właśnie trasy po Stanach i Europie - kończą koncert niezwykłym świetlno-dźwiękowym performancem.
4 z 5
Bo ci artyści atakują wszystkie zmysły
Członkowie grupy A Place To Bury Strangers nie zapominają, że koncert potencjalnie może być zjawiskiem działającym na wielu płaszczyznach. A więc rzadko ograniczają się tylko do grania muzyki - czyli atakowania zmysłu słuchu. Zwykle dostarczają widzom wrażeń dla wielu innych zmysłów: prezentują wizualizacje albo nietypowe pokazy laserowo-świetlne, zasnuwają całą scenę gęstym dymem albo wchodzą z widzami w bezpośrednią interakcję, schodząc ze sceny i mieszając się z publicznością.
5 z 5
Bo to zespół, który ciągle się rozwija
Członkowie grupy A Place To Bury Strangers nie stoją w miejscu, a już tym bardziej nie odcinają kuponów od tego, co zrobili wcześniej. Wręcz przeciwnie - cały czas się rozwijają, eksperymentują, wprowadzają w życie nowe pomysły. Na początku ich twórczość kwalifikowana była jako dość klasyczny shoegaze, dziś jest raczej bliższa muzyce noise. Nie sposób powiedzieć, co będą grali jutro.
Wszystkie komentarze