Ważną postacią dla śledztwa jest mężczyzna, którego zarejestrował miejski monitoring 17 lipca o godz. 4.12. Można odnieść wrażenie, że mężczyzna podąża za Iwoną Wieczorek. Jest bosy, ubrany w kraciastą koszulę rozpiętą do pasa, na ramieniu ma zawieszony ręcznik.
31 lipca, sobota - pierwszy "przełom" w śledztwie.
W pobliżu miejsca, w którym po raz ostatnio widziano Iwonę Wieczorek znaleziono biały ręcznik - podobny do tego zwisającego z ramienia mężczyzny, który szedł za dziewczyną przed jej zaginięciem. Ręcznik leżał w rowie, pod krzewem - niewidoczny dla spacerujących, tuż przy jednej z trzech alejek, w które musiała skręcić Iwona Wieczorek, aby dotrzeć do domu. - Biały, tak jak na fotografii, i podobnej długości - mówili wolontariusze z PCK, którzy znaleźli ręcznik. - Taki sam, a na pewno bardzo podobny, choć nie ma pewności, że ten sam.
Ale nie było znalezisko, które wniosłoby coś do śledztwa. - Na ręczniku nie było DNA Iwony Wieczorek - mówił prokurator Wojciech Szelągowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. - Oznacza to, że ten ręcznik nie ma żadnego związku z naszym śledztwem.
8 sierpnia, poniedziałek - drugi "przełom" w śledztwie.
Grupa znajomych Iwony Wieczorek zatrzymuje pijanego bezdomnego, który do złudzenia przypomina mężczyznę ze zdjęcia z kamery monitoringu miejskiego. Jednak... okazało się, że nie jest to mężczyzna, którego poszukuje policja.
Pomimo tego, że nagranie z kamery monitoringu miejskiego, publikowane było w mediach, o poszukiwanym mężczyźnie nie ma żadnych informacji.
Wszystkie komentarze