Maciej Krupa (PO, na zdjęciu w środku), radny Gdańska poprzedniej kadencji, tym razem startował z pierwszego miejsca w okręgu nr 4 w Gdańsku. Karierę polityczną zawdzięcza Młodym Demokratom, prywatnie mąż posłanki PO Agnieszki Pomaskiej. Przez lata pracował w biurze poselskim eurodeputowanego Krzysztof Liska (PO). Ostatnio znalazł pracę w samorządowej agencji w Słupsku. W Gdańsku typowano go nawet na szefa Rady Miasta, a w przyszłości nawet na kandydata na prezydenta.
Według nieoficjalnych wyników nie wszedł jednak do Rady Miasta, choć startował z pierwszego miejsca, a w jego okręgu PO zdobyła trzy mandaty.
Przed wyborami Roman Daszczyński z Wyborczej pytał posłankę Pomaskę, szefową PO w Gdańsku, czy nie miała wątpliwości, czy można dać pozycję pierwszą swojemu mężowi, Maciejowi Krupie? - Miał jedynkę jako kandydat na radnego cztery lata temu i osiem lat temu. Nie był wtedy jeszcze moim mężem. Odebranie mu teraz jedynki byłoby karą za to, że się ze mną ożenił - odpowiadała.
Ale czy Krupa na pewno nie wejdzie w tej kadencji do Rady Miasta? Mandat z jego okręgu zdobyła Emilia Lodzińska, żona innego wpływowego działacza Młodych Demokratów. Nie można więc wykluczyć, że Lodzińska odda mandat Krupie, np. z powodów rodzinnych lub zawodowych.
AKTUALIZACJA
Emilia Lodzińska napisała na naszym forum, że nie zamierza zrzekać się mandatu.
"Dementuję dywagacje zawarte w artykule odnośnie mojej rezygnacji z funkcji radnej miasta Gdańska. Byłoby to niepoważne wobec osób, które na mnie zagłosowały, dając mi tym samym mandat zaufania. Emilia Lodzińska".
Piotr Skiba (PO), radny Gdańska i kolejna po Krupie ważna postać z Młodych Demokratów. Przez całą karierę związany z posadami partyjnymi i samorządowymi, pracował co prawda przy projekcie Europejskiej Karty Młodzieżowej Euro <26, ale tą firmą i stowarzyszeniem kierował Krzysztof Lisek z PO. Pracował też dla samorządowej Agencji Rozwoju Pomorza, zasiadał w radzie programowej Radia Gdańsk, obecnie jest dyrektorem biura regionalnego PO w Gdańsku i członkiem rady nadzorczej spółki komunalnej w Słupsku.
Do Rady Miasta Gdańska startował z pozycji drugiej w okręgu nr 5. Bez powodzenia - jak wskazują nieoficjalne wyniki.
Edmund Stachowicz (SLD), prezydent Starogardu Gdańskiego nie wszedł nawet do drugiej tury. 66-letni działacz lewicy z bogatym doświadczeniem - ukończył wyższą szkołę przy KC PZPR, działał w ZSMP, do roku 1990 był etatowym pracownikiem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku. Był radnym sejmiku i posłem na Sejm. Od roku 2006 rządził Starogardem.
Kończy się też druga podobna kariera - lewicowy Maciej Kobyliński zakończył swoje rządy w Słupsku i nie ubiegał się o kolejną kadencję.
Zdzisław Czucha (PO), wieloletni burmistrz Kościerzyny tym razem nie wszedł nawet do drugiej tury wyborów. W zasadzie jego kariera powinna była zakończyć się 10 lat temu, kiedy został złapany za prowadzenie samochodu po pijanemu (1,5 prom. alkoholu). Groziło mu do dwóch lat więzienia, ale kary uniknął, ponieważ lokalna prokuratura uznała, iż czyn miał niską szkodliwość społeczną, a miejscowy sąd to zdanie podzielił. Kościerskie media odmówiły wtedy publikacji listu 11 radnych, którzy potępiali zachowanie burmistrza.
Czucha zapłacił 2 tys. zł na cel społeczny i przez rok nie mógł prowadzić auta. Występek wybaczyła mu też PO i jej wyborcy. W 2007 r. Czucha został posłem, ale złożył mandat przez końcem kadencji, gdy w 2010 r. wygrał wybory na burmistrza Kościerzyny.
Mirosław Wądołowski (bezpartyjny), wieloletni burmistrz Helu przegrał w pierwszej turze. Rządził miasteczkiem od 1998 r. W roku 2007 został bohaterem afery korupcyjnej. CBA zatrzymała go w związku ze sprawą posłanki Sawickiej, ale ostatecznie sąd oczyścił Wądołowskiego z zarzutów. Okazało się, że agenci CBA podrzucili mu pieniądze i sfilmowali akcję w ten sposób, aby wyglądała, że świadomie wziął łapówkę. Mimo trudnej sytuacji procesowej zdołał wygrać wybory w Helu w roku 2010, tym razem - oczyszczony z zarzutów - przegrał.
Adam Ostrowski, burmistrz Krynicy Morskiej, przegrał wybory w pierwszej turze. Za jego kadencji i dzięki staraniom burmistrza to liczące 1200 osób miasteczko dostało zwrot podatku za grunty podwodne. - To dziewięć naszych rocznych budżetów. Zrobimy z gminy cacuszko - planował Ostrowski.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze