Najlepsze spoty wyborcze polityków kandydujących do parlamentu z Pomorza

Spośród 429 polityków kandydujących do parlamentu z Pomorza, spoty wyborcze przygotowało około 10 proc. z nich. Obraz ruchomy nie jest więc najbardziej popularną formą tej kampanii. Kilku kandydatom udało się jednak wykorzystać ją w wyjątkowo trafny sposób.

Maciej Grabowski ubiega się o mandat do sejmu z ramienia Platformy Obywatelskiej. W swoim spocie wyborczym obecny Minister Środowiska apeluje o wybudowanie Morświnarium, które miałoby powstrzymać proces wyginięcia bałtyckiej populacji morświnów. - Zostało ich już tylko 447 - apeluje w filmie.

Oryginalny spot utrzymany jest w konwencji kryminału, a Maciej Grabowski wciela się w rolę detektywa oglądającego miejsce zabójstwa morświna tłumacząc, że ratowanie tego gatunku jest konieczne. - Nie znajdziesz moich plakatów na mieście, bo dbam o środowisko i dobro naszego krajobrazu - tymi słowami Minister Środowiska kończy swoją wypowiedź.

- To, że pan Grabowski nie roznosi ulotek ani nie rozwiesza plakatów, wzbudzi w w wyborcach szacunek. Spot na pewno wyróżnia się na tle innych, ale nie zachęci wielu osób do głosowania na tego kandydata. Dla wyborców znacznie bardziej istotne są ich osobiste problemy, niż ekologia - wyjaśnia Renata Ropska, ekspert w dziedzinie marketingu politycznego Uniwersytetu SWPS.

Bardzo ciekawie do tematu podszedł również Paweł Orłowski z list Platformy Obywatelskiej. Spot wyborczy Wiceministra Infrastruktury i Rozwoju ma formę przesłuchania. Inspiracją jest podobna scena z filmu "Psy" Władysława Pasikowskiego, w której przepytywany jest Franz Maurer grany przez Bogusława Lindę.

Podczas nieco przydługiego filmu trwającego ponad 3 minuty, wiceminister wymienia wszystkie swoje dotychczasowe dokonania. Kiedy Orłowski odpala papierosa, zostaje upomniany, że w budynku obowiązuje zakaz palenia. - Przepraszam, rzucam - opowiada z pokorą wiceminister.

- Pan Orłowski także chciał się wyróżnić z tłumu i mu się to udało. Przesłuchanie pozwoliło mu na zaprezentowanie całego swojego życiorysu w znacznie ciekawszy sposób, niż mówienie do kamery kandydata siedzącego na ławce w parku. Spot ten jest jednak zdecydowanie zbyt długi. Należałoby skrócić go o połowę ponieważ po minucie widz zaczyna się nudzić i traci koncentrację - komentuje Renata Ropska.

Jarosław Sellin po raz kolejny startuje do sejmu z list Prawa i Sprawiedliwości. Były Wiceminister Kultury i Dziedzictwa Narodowego zabiera widzów na wycieczkę po Gdańsku, podczas której pokazuje gdzie się wychował i zdobywał edukację.

W drugiej części filmu podkład muzyczny staje się bardziej poważny, a poseł opowiada o swojej działalności w podziemnej organizacji Ruch Młodej Polski walczącej z komunizmem, w której podczas studiów kolportował ulotki i książki objęte cenzurą.

- Mówiąc głównie o swoim życiu prywatnym zamiast o dokonaniach politycznych pan Sellin zbliża się do wyborców. Na głosy sąsiadów i absolwentów szkół, do których uczęszczał, na pewno może liczyć  tłumaczy ekspertka z zakresu marketingu politycznego.

Małgorzata Chmiel ubiega się w wyborach o mandat poselski w ramienia Platformy Obywatelskiej. W przypadku wygranej byłaby to jej pierwsza kadencja na Wiejskiej. Gdańska radna za najlepszą strategię uznała przekaz bezpośredni w prostej formie. Zrezygnowała z garnituru i miejskiej scenerii.

Polityk ustawiła się na neutralnym białym tle i w dwie minuty opowiedziała o sobie wyborcom rozpoczynając swoją wypowiedź od żartu. - Staruję do sejmu bo boję się, że się państwu znudzę - śmieje się kandydatka do sejmu.

- Moim zdaniem to jest najlepszy z omawianych spotów. Wyborca głosuje na człowieka, a ta pani zaprezentowała się jako miła osoba i jako taka zostanie zapamiętana. Zapewne spodoba się odbiorcom. Ponadto kandydatka wypowiada się w sposób jasny, dzięki czemu słuchacz koncentruje uwagę i nawet po pewnym czasie od obejrzenia go wie o czym była mowa - mówi Renata Ropska z Uniwersytetu SWPS.

Radomir Szumełda ubiega się o mandat poselski z ramienia Platformy Obywatelskiej. W opublikowanym trzy dni temu spocie jego twarz nie pojawia się ani razu. Jego bohaterką jest Magdalena Smalara. Aktorka chce wyrazić swoje poparcie dla polityka, ale myli się czytając jego imię i nazwisko.

Kiedy po kilku próbach udaje jej się poprawnie wymówić "Radomir Szumełda", puentuje całą sytuaję słowami: "Polityka to nie film, a sejm to nie plan zdjęciowy. W polityce trudno naprawić błędy dlatego wybierzmy odpowiedzialnych ludzi" przekonuje aktorka.

- Zastosowany przez kandydata zabieg jest bardzo ciekawy. Wyborcy muszą postawić krzyżyk przy nazwisku, a aktorka niczym nauczycielka pomaga im zapamiętać jak nazywa się kandydat. Dobrze, że pan Szumełda odniósł się do swojego nazwiska z dystansem, ale w sposób wyważony. Mamy wiele przykładów bardzo dosłownego wykorzystywania nazwisk przez kandydatów w sposób niewłaściwy, jak choćby słynny plakat z kwiatem - wyjaśnia ekspertka.

Spot Radomira Szumełdy można obejrzeć TUTAJ.

Piotr Walentynowicz kandyduje do senatu z list partii Prawo i Sprawiedliwość. W swoim spocie opowiada o swoim doświadczeniu w pracy w przemyśle stoczniowym. Kamera pokazuje kilka ujęć morza i terenów Stoczni Gdańskiej.

Pod koniec filmu polityk nawiązuje do swojego pochodzenia rodzinnego - jest wnukiem Anny Walentynowicz. - Stwórzmy warunki, które umożliwią odbudowę stoczni. O to właśnie chcę walczyć jako poseł RP, kontynuować to, co rozpoczęła moja babcia - mówi Walentynowicz.

- Film pana Walentynowicza również oceniam wysoko. Ładne zdjęcia morza podkreślają związek tego kandydata z reprezentowanym regionem. To, że wspomina na koniec o babci, jest moim zdaniem słusznym posunięciem. Co innego gdyby na tym opierał się cały spot - podkreśla Renata Ropska.

Leszek Czarnobaj jest kandydatem do senatu reprezentującym Platformę Obywatelską. Polityk ma już za sobą jedną kadencję i stara się o reelekcję do senatu. - Mam jeszcze wiele do zrobienia - przekonuje senator.

Film Czarnobaja przypomina nieco spoty emitowane w Stanach Zjednoczonych. Zdecydowany głos, charyzmatyczna postawa, ale w kadrze pojawia się także rodzina. Polityk prezentowany jest jako twardy negocjator na sali obrad oraz wrażliwy dziadek bawiący się z wnukami.

- Jest to typowy spot performerski. Kandydat prezentuje to, czego udało się dokonać Platformie Obywatelskiej na Pomorzu podczas ostatniej kadencji. Plusem są bardzo dobre zdjęcia i nowoczesny sposób pracy kamery, ale oglądając pasmo kilku spotów, pewnie nie zapamiętałabym tego filmu - podsumowuje ekspertka z Uniwersytetu SWPS.