Fot. Dominik Werner / Agencja Wyborcza.pl
Walcie na czerwonym
W swojej karierze politycznej Jacek Kurski był bohaterem wielu historii samochodowych. W roku 1999 r. będąc wicemarszałkiem województwa pomorskiego pojechał służbowym oplem na urlop do Włoch. Wraz z żoną i dziećmi uczestniczył w audiencji u papieża Jana Pawła II. Nie była to wizyta oficjalna, i choć za użyczenie auta zapłacił, to komisja rewizyjna sejmiku krytycznie oceniła ten wyjazd.
Media pisały też o mandatach za parkowanie i przekraczanie prędkości. Kurski przyznał się, że zebrał zbyt wiele punktów karnych i musiał ponownie zdawać egzamin na prawo jazdy. Lista jego wykroczeń drogowych jest długa.
W 2008 r. podłączył się pod konwój CBA na trasie Warszawa - Gdańsk. Jechał wtedy za policyjnymi autami, na włączonych światłach awaryjnych, nie zatrzymał się do kontroli, przekroczył dozwoloną prędkość (średnia 117 km/godz.).
W połowie 2009 r. jechał przez Olsztyn z prędkością 109 km/h, w listopadzie 2009 r. został złapany, gdy z prędkością 127 km/godz. przekraczał przejazd kolejowy w Jaromierzu. Według "Faktu" w roku 2013 mknął Wisłostradą z prędkością 156 km/h przy ograniczeniu do 80 km/h.
"Walcie na czerwonym" - miał powiedzieć dziennikarzom "Wyborczej" piszącym o nim reportaż, gdy razem jechali samochodem. Twierdził jednak, że takie słowa nie padły.
Wszystkie komentarze