Trzeba mieć wielką wyobraźnię i ikrę, by o Sienkiewiczowskim "Potopie" opowiadać z takim humorem i brawurą, jak Michał Siegoczyński w świetnym spektaklu Teatru Wybrzeże.
Nie, nie chodzi tu o potop biblijny, tylko o czas wielkiego najazdu szwedzkiego w latach 1655-1660. Zacznijmy jednak od wczesnego średniowiecza, w którym nasz język różnił się od dzisiejszego.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.