Sąd Apelacyjny w Gdańsku orzekł, że byli dziennikarze "Rzeczpospolitej" naruszyli zasady staranności i rzetelności dziennikarskiej w przypadku publikacji o tzw. aferze sopockiej. Wyrok sprzed pięciu lat nie spodobał się prokuratorowi generalnemu, który wniósł teraz skargę do SN. - Co jeszcze szykuje nam w kampanii wyborczej PiS? - pyta prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
Sąd Apelacyjny w Gdańsku nakazał Pawłowi Lisickiemu, byłemu redaktorowi naczelnemu "Rzeczpospolitej" i Piotrowi Kubiakowi, b. dziennikarzowi tego dziennika, przeprosić Jacka Karnowskiego za artykuły o tzw. aferze sopockiej. Sąd podniósł kwotę zadośćuczynienia z 5 do 50 tys. zł. - Nic nie wynagrodzi 10 lat udręki - komentuje prezydent Karnowski.
Prokuratura złożyła kasację od wyroku uniewinniającego prezydenta Sopotu od zarzutów korupcyjnych. - Cała sprawa od początku była inspirowana i wykorzystywana politycznie - komentuje Jacek Karnowski. - W mojej sprawie orzekało już łącznie 24 niezależnych sędziów.
W piątek 7 października Sąd Okręgowy w Gdańsku ogłosi wyrok w procesie prezydenta Jacka Karnowskiego oskarżonego o korupcję w aferze sopockiej. - Chciałbym, żeby to wszystko już się skończyło - mówi Karnowski.
Gdański sąd okręgowy rozpatrzy w środę apelację prokuratury od wyroku uniewinniającego prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego i dwie inne osoby w sprawie tzw. afery sopockiej.
Przeprosiny na pierwszej stronie "Rzeczpospolitej" i głównej stronie internetowej dziennika oraz zadośćuczynienie w kwocie 10 tys. zł - to wyrok, jaki wydał gdański sąd okręgowy w sprawie powództwa prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego przeciwko b. naczelnemu "Rz" oraz b. dziennikarzowi za teksty o tzw. aferze sopockiej.
Uważamy, że sąd pierwszej instancji źle ocenił materiał dowodowy i rażąco obraził przepisy prawa karnego - prokuratura ostro o wyroku uniewinniającym prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego od zarzutów korupcyjnych. Apelację rozpatrzy gdański sąd okręgowy.
Sąd w Gdańsku, który miał wydać wyrok w sprawie powództwa prezydenta Jacka Karnowskiego przeciwko b. naczelnemu "Rzeczpospolitej" i b. dziennikarzowi za teksty o aferze sopockiej, wznowił proces.
Efekty śledztwa poznamy jednak nieprędko. Gdański sąd dopiero w sylwestra przesłał akta sprawy prokuratorom z Poznania.
Prokuratura nie zdążyła nawet złożyć apelacji od wyroku uniewinniającego Jacka Karnowskiego, a już wokół sprawy wybuchła kolejna afera. Prezydent Sopotu zarzuca śledczym brak obiektywizmu, ci odwdzięczają się ?głęboko nietaktowną i nie na miejscu medialną próbą dyskredytacji autora aktu oskarżenia?.
Minęło siedem lat, przesłuchano 240 świadków. Sprawa prezydenta Jacka Karnowskiego miała być dowodem na istnienie "układu", a Sopot - "czubkiem korupcyjnej góry lodowej". Sąd wyda w piątek pierwszy wyrok w tej sprawie. Co zostało z planów prokuratury?
Sprawa rzekomego fabrykowania dowodów przez sopockiego biznesmena Sławomira Julke wraca do prokuratury. Chodzi o taśmę, która stała się podstawą oskarżenia prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego o korupcję.
- Muszę stanowczo zaprotestować i stwierdzić, że przesłuchania odbywały się z naruszeniem prawa przez funkcjonariuszy państwa polskiego. Agenci CBA wielokrotnie wprowadzali w błąd przesłuchiwanych świadków, a wręcz celowo kłamali - stwierdził przed sądem prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
Przed Sądem Rejonowym w Sopocie trwa proces prezydenta Sopotu, oskarżonego o przyjęcie dwóch łapówek i poświadczenie nieprawdy. Wśród oskarżonych jest też trójmiejski dealer samochodowy Włodzimierz Groblewski, który miał nieodpłatnie naprawiać Jackowi Karnowskiemu auta. Według wiceprezesa sądu w poniedziałek instruował on swojego byłego mechanika, jak ten ma zeznawać. Skąd ta wiedza? Obaj mężczyźni rozmowę postanowili przeprowadzić pod uchylonym oknem gabinetu sędziego.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.