To miasto wygląda jak utopia. Niemal nie ma w nim samochodów, na ulicach dominują piesi, rowerzyści oraz tramwaje, a zamiast miejsc parkingowych są ogródki pełne ludzi. A do tego większość mieszkańców jest z tego zadowolona, choć wcześniej niektórzy grozili urzędnikom śmiercią.
Decyzje powinny zapadać na ulicach, nie w ratuszu. Trzeba słuchać mieszkańców - mówi Daniël Termont, socjaldemokrata, burmistrz 260-tysięcznej Gandawy, portowego miasta w belgijskiej Flandrii. Wywiadem tym rozpoczynamy cykl rozmów z burmistrzami miast partnerskich Gdańska.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.