Kiedy brat szedł do zasadniczej służby wojskowej, powiedziałam kapitanowi, który go przyjmował, że też chcę iść do wojska. Byłam wtedy w podstawówce. Kapitan popatrzył na mnie jak na wariatkę, poklepał po ramieniu i powiedział coś w stylu: to nie jest zawód dla kobiety. Obrzuciłam go najbardziej niemiłym spojrzeniem, na jakie było mnie stać, i powiedziałam, że jeszcze się spotkamy. Kilka lat później wydawał mi książeczkę wojskową.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.