- Załoga statku Kiliński w 1955 r. przywiozła do Oliwy boa dusiciela, ptaki, małpy, lisy i mangusty. PGR z Sobowidza przysłał cielę o sześciu nogach. Wie pani jak się wtedy transportowało flamingi? W damskich pończochach, żeby sobie nóg nie połamały. Teraz to nie do pomyślenia, ale takie były czasy - o historii oliwskiego ogrodu zoologicznego opowiada jego dyrektor, Michał Targowski.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.