Wielu pasażerów wspomina je z sentymentem, choć nie były zbyt wygodne. 14 lutego minęło 50 lat od wyjechania na drogi w Gdyni dwóch pierwszych autobusów Jelcz 272 Mex. Z powodu swojego kształtu popularnie nazwane były ?ogórkami".
@sealion
RAZ udało sie i majac z 7 lat złapałem pierwsze miejsce w przyczepce! Przez nastepna godzine byłem kierowcą własnego autobusu! Nie pamietam mojego trzeciego auta ale pamietam moj pierwszy wlsny....autobus.
@bratjolki
Był taki kawał. Odprawa ZOMO przed akcją:
- Pluton pierwszy i pluton drugi wsiada do ogórka, pluton trzeci wsiada do przyczepy. Ogórek odjeżdża o 6:30. Czy są pytania?
- Tak. O której odjeżdża przyczepa?
@sealion
Ja pochodzę z Zielonej Góry. U nas takie przyczepy były tylko w PKS (a autobus holujący też miał jednoskrzydłowe drzwi otwierane i zamykane ręcznie). W komunikacji miejskiej takie zestawy widziałem w latach '80 w Trójmieście właśnie, ale nie pamiętam, czy przyczepa miała drzwi pneumatyczne, czy ręczne. U nas "miejskie" ogórki pojawiły się dopiero na początku lat '80 w liczbie chyba czterech (wszystkie przegubowe). Wcześniej były tylko Autosany H9, a jeszcze wcześniej Sany. Razem z ogórkami pojawiły się też jelcze PR110 (licencja Berliet), pod koniec PRL wszystkie modele zostały stopniowo zastąpione Ikarusami.
Ja największą frajdę miałem jadąc tym kiedyś z wakacji - cała tylna połowa dachu nie trzymała się reszty niczym w otwartej do połowy puszce. Łomot i wrażenia (ból głowy) - niezapomniane...
@sealion
Może to sentyment dla młodych hipsterów. Gdybyście żyli wtedy i nie mieli innego wyboru niż ten ciasny, śmierdzący, zawsze zapchany do niemożliwości autobus, bez żadnej wentylacji, w zimie zimny a w lecie gorący, z niedomytymi ludźmi w środku i przyszło by wam codziennie dojeżdżać 1 godzinę do roboty i drugą z powrotem (o ile się załapiecie) to może nie wspominalibyście tego syfu z takim rozrzewnieniem. Równie dobrze można wspominać podcieranie się pogniecioną gazetą z braku papieru toaletowego. Też można powiedzieć, że "była frajda" i ołowiana dooopa. Skończcie małolaty z tymi nie waszymi wspomnieniami.
@sealion
Kilka razy jechałam z tatą w tej przyczepce na pierwszym siedzeniu. Pewnego razu zapytałam, co będzie jak ta przyczepka się urwie... Tata na to: dorobimy kierownicę i będziemy mieli własny autobus! :D
Niestety mam i przykre wspomnienia z jazdy tymi autobusami. Cierpiałam w nich na chorobę lokomocyjną. Strasznie w nich trzęsło.
@sealion
Jeździłem takim ,na serpentynach w górach lekko nie było.Pamiętam jak wjeżdżałem trasą na Zieleniec wieczorem ,widziałem tylko przesuwający się pas na jezdni,byli tacy co modlili się głośno,sam byłem spięty jak baranie rogi.
jak przez mgłę pamiętam że po prawej stronie obok kierowcy często siedział kontroler biletów. największą atrakcją był garb pomiedzy kierowcą a kontrolerem pod którym był silnik autobusu. jak wsiadałem z rodzicami to od razu kladłem się na brzuchu na cieplytkim garbie i tak jechałem podziwiając widoki przez przednią szybę. wnętrzności trzęsło od pracy silnika ale i tak było to przeżycie:)))
@klerykanty70
Po prawej stronie kierowcy, to było "miejsce służbowe" różni ludzie tam siadywali. Dziewczyny kierowców, znajomi, pracownicy MZK i kontrolerzy czasami też jakiś brzdąc jak ładna mama uprosiła kierowcę. Konduktor w czasach kiedy jeszcze jeździł w autobusie siedział na specjalnym miejscu przy tylnych drzwiach, którymi wchodziło się do autobusu i sprzedawał bilety. W latach 70 nie było już konduktorów i sukcesywnie ich miejsce zastępowały zwykłe siedzenia.
e-rowerowy.pl
@Maciej Rozwadowski
To chyba zależy, gdzie. U nas w Zielonej Górze w tych kilku ogórkach, które mieliśmy, miejsce obok kierowcy było dostępne dla pasażerów.
@klerykanty70
Zgadza się, ów garb był najlepszą miejscówką dla dzieciaków :) Był do tego obłożony taką wykładziną, filcem- czy czymś takim. A więc miękki i grzało od silnika. Pamiętam też, że na tym garbie była taka mała półka na szpargały (a może to był uchwyt? nie pamiętam) i ona trochę przeszkadzała w wygodnym ułożeniu się...
Raz jechaliśmy takim ogórkiem na kolonie nad morze. No cóż... trochę uciążliwa jazda, ze Śląska zwłaszcza. No i siedziałem wtedy na tym garbie i pamiętam taką dziwną wajchę, ramię jakieś które było z przodu i od czasu do czasu kierowca pochylał się i ją przekręcał. Wtedy autobus robił tak inaczej "wrrrrr". Czy ktoś wie co to było? Podejrzewam że jakiś rodzaj hamulca a może tam przełączało się "ostre koło" na "wolne koło"?
@Maciej Rozwadowski
do konca lat 70-tych byli konduktorzy w liniach tzw.specjalnych 101, 102, 104itp.
czesto jezdzilem 102(o ile pamietam) z jelitkowa na stogi.Bilet 2zl za strefe, a byly cztery.Szlo sie na pierwszy do jelitkowa, siedzace miejsca, godzina i na stogach.Prawie jak taksowka, a duzo taniej
A ja byłem w Jelczu kierownikiem wydziału,który te Mex - y (Ogórki) produkował!! Dziękuję za sentymentalne wspomniienia dawnych lat.Pozdrawiam tych kierowców w Gdyni,którzy nimi jeżdzili.
JP
pamietam zawsze ciagneliśmy z bratem rodziców do przodu,choćby postać przy obudowie silnika i być "prawie kierowcą":)
często w tłoku kierowca nam jako dzieciom pozwalał siąść na przednim siedzenie,to była frajda!siedzieliśmy we dwóch na tym pojedynczym siedzeniu dosłownie jak drugi kierowca,przed nami tylko droga:)
A pamiętacie te rozkładane siedzenia w przejściu pomiędzy rzędami? To były takie uchylne siedzenia, a za oparcie służył pas rozpinany pomiędzy fotelami z prawego i lewego rzędu.
@jedyny_twardziel
Sądząc po formie zapisu Twojego komentarza, obawiam się, że to były raczej 3 klasy a nie szkoły… Albo wręcz 3 lata w jednej klasie. :)
Zawsze trzeba dodac cos zlego na temat tego, co bylo. Taka parszywa liturgia slowa. Jest konieczna, bo PRL nie byl taki zly a dzisiaj nie jest tak dobrze, jak wlasciciele kraju chcieliby bysmy mysleli. W czasach PRLu odbudowano moje miasto, pobudowano nowe osiedla, wyasfaltowano wszystkie drogi. Przez cwierc wieku katolicyzmu nie dali rady nawet polatac drog poniszczonych przez TIRy! Polska jest bogatsza? Rily?
@babaqba
Mozemy miec jakis sentyment do starego PRLu, ale chyba nie do tych dróg i blokowisk, co wtedy pobudowano. Chyba samochodem w PRLu nie jezdziles i nie pamietasz jak trzeba bylo manewrowac by nie urwac zawiesia. W wielu jeszcze miejscach mozna sie przewrócic na starym PRL-owskim chodniku. Bo, jakos nic nie udawalo sie zrobic równo.
Wszystkie komentarze