Rozruch placówki
Chory gdy słyszy, że musi iść do szpitala, momentalnie czuje się nieco gorzej. Każdy w końcu wie, jak wyglądają polskie szpitale i jakie panują w nich warunki. Sześcioosobowa sala, odpadająca ze ściany farba, poobijane futryny, nieco zdezelowane łóżko i nierzadko niezbyt szczelne okno.
Ten niekorzystny wizerunek służby zdrowia od tygodnia poprawia Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku, które przeprowadziło się do nowego Centrum Medycyny Inwazyjnej.
To sześciokondygnacyjny budynek, w którym jednocześnie może być hospitalizowanych 311 pacjentów. W szpitalu jest blok operacyjny z 15 salami. Na dachu budynku znajduje się lądowisko dla śmigłowców, które za pomocą dwóch wind jest bezpośrednio połączone z oddziałem ratunkowym.
Szpital działa od tygodnia, nie wszystkie oddziały pracują już w pełni. Nadal trwa rozruch placówki, ale każdego dnia na salę operacyjną i do gabinetów zabiegowych trafiają pacjenci. W nowym budynku znajduje się m. in. Klinika Chorób Oczu, Klinika Chirurgii Plastycznej, Onkologicznej, Oddział Ratunkowy i Centrum Urazowe, Anestezjologii i Intensywnej Terapii, Chirurgii Ogólnej, Endokrynologicznej i Transplantacyjnej, Chirurgii Szczękowo-Twarzowej, Otolaryngologii, Gastroenterologii i Hepatologii, Transplantologii Szpiku i Urologii. Miałem przyjemność być pierwszym, który trafił na oddział chirurgii.
Wszystkie komentarze